[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ale ja chciaÅ‚bym wiedzieć, w jakich okolicznoÅ›ciach odbywaÅ‚o siÄ™ to przebÅ‚aganie Bo-ga.Przy tych sÅ‚owach potrzÄ…saÅ‚ gÅ‚owÄ… i Å›ciÄ…gaÅ‚ brwi; pojęłam, że tylko ode mnie zależaÅ‚o,bym oddaÅ‚a przeÅ‚ożonej część razów dyscyplinÄ…, które na jej rozkaz musiaÅ‚am sobie wymie-rzyć; ale to nie byÅ‚o moim zamiarem.Archidiakon dobrze wiedziaÅ‚, że nie dowie siÄ™ ode mnieniczego, i wyszedÅ‚ zalecajÄ…c mi, abym zachowaÅ‚a dla siebie to, co mi powiedziaÅ‚ w zaufaniu omoim przeniesieniu do ZwiÄ™tej Eutropy pod Arpajon.Gdy zacny ksiÄ…dz Hébert szedÅ‚ przez korytarz, dwaj jego towarzysze odwrócili siÄ™ i zÅ‚ożylimi ukÅ‚on w sposób niezwykle serdeczny i miÅ‚y.Nie wiem, co to za ludzie, ale oby Bóg po-zwoliÅ‚ im zachować ten czuÅ‚y i miÅ‚osierny charakter, tak rzadki w ich stanie, a który tak przy-stoi depozytariuszom ludzkich sÅ‚aboÅ›ci i orÄ™downikom boskiego miÅ‚osierdzia.MyÅ›laÅ‚am, że archidiakon zajÄ™ty jest pocieszaniem, badaniem lub strofowaniem jakiejÅ› in-nej zakonnicy, gdy oto wszedÅ‚ do mej celi.ZapytaÅ‚ mnie: SkÄ…d znasz pana Manouri?59 Z mego procesu. Kto ci go wskazaÅ‚? Pani prezesowa. MusiaÅ‚aÅ› czÄ™sto konferować z nim w toku twego procesu? Nie, proszÄ™ ksiÄ™dza, rzadko go widywaÅ‚am. W jaki sposób poinformowaÅ‚aÅ› go? Za pomocÄ… kilku urywków z pamiÄ™tnika, napisanych wÅ‚asnorÄ™cznie. Czy masz odpisy tych urywków? Nie mam, proszÄ™ ksiÄ™dza. Kto mu dorÄ™czyÅ‚ ten pamiÄ™tnik? Małżonka prezesa sÄ…du. A skÄ…d jÄ… znaÅ‚aÅ›? ZnaÅ‚am jÄ… przez siostrÄ™ UrszulÄ™, mojÄ… przyjaciółkÄ™, a jej krewnÄ…. WidziaÅ‚aÅ› siÄ™ z panem Manouri po przegraniu twego procesu? Raz jeden. To bardzo maÅ‚o.Nie pisywaÅ‚ do ciebie wcale? Nie, proszÄ™ ksiÄ™dza. TyÅ› do niego wcale nie pisaÅ‚a? Nie, proszÄ™ ksiÄ™dza. Niezawodnie zawiadomi ciÄ™ o tym, co zrobiÅ‚ dla ciebie.NakazujÄ™ ci nie widzieć siÄ™ znim w rozmównicy; gdyby do ciebie napisaÅ‚, bezpoÅ›rednio czy poÅ›rednio, przyÅ›lesz mi jegolist nie otwierajÄ…c go; rozumiesz, nie otwierajÄ…c go. Tak jest, proszÄ™ ksiÄ™dza; bÄ™dÄ™ posÅ‚uszna.Niezależnie od tego, czy nieufność ksiÄ™dzaHéberta dotyczyÅ‚a mnie, czy mojego dobroczyÅ„cy, byÅ‚am niÄ… dotkniÄ™ta.Pan Manouri przybyÅ‚ do Longchamp jeszcze tegoż wieczoru dotrzymaÅ‚am sÅ‚owa danegoarchidiakonowi: nie zgodziÅ‚am siÄ™ na rozmowÄ™ z nim.Nazajutrz przysÅ‚aÅ‚ mi list przez swegowysÅ‚aÅ„ca; otrzymaÅ‚am to pismo i posÅ‚aÅ‚am je, nie otwierajÄ…c, ksiÄ™dzu Hébertowi.ByÅ‚o to, o ile sobie przypominam, we wtorek.Wciąż oczekiwaÅ‚am z niecierpliwoÅ›ciÄ… skut-ku obietnicy archidiakona i zabiegów pana Manouri.Zroda, czwartek, piÄ…tek minęły bez żad-nych wieÅ›ci.Jakże dÅ‚ugie wydaÅ‚y mi siÄ™ te dni! DrżaÅ‚am, aby jakaÅ› nagÅ‚a przeszkoda nie po-psuÅ‚a wszystkiego.Nie odzyskiwaÅ‚am wolnoÅ›ci, ale zmieniaÅ‚am wiÄ™zienie, a to też jest coÅ›.Pierwsze pomyÅ›lne wydarzenie rodzi w nas nadziejÄ™ drugiego i stÄ…d może wywodzi siÄ™ przy-sÅ‚owie, że szczęście nie chadza w pojedynkÄ™.ZnaÅ‚am towarzyszki, które porzucaÅ‚am, i nietrudno mi byÅ‚o przypuszczać, że coÅ› zyskamobcujÄ…c z innymi wiÄ™zniarkami; jakiekolwiek byÅ‚yby, nie mogÅ‚y być ani bardziej zÅ‚e, ani bar-dziej nieżyczliwe.W sobotÄ™ rano, okoÅ‚o dziewiÄ…tej, w klasztorze wszczÄ…Å‚ siÄ™ wielki ruch; bardzo niewielepotrzeba, żeby wywoÅ‚ać zamieszanie wÅ›ród mniszek.BiegaÅ‚y we wszystkie strony, mówiÅ‚ydo siebie szeptem, drzwi sypialni otwieraÅ‚y siÄ™ i zamykaÅ‚y; jak mógÅ‚ pan dotychczas zauwa-żyć, to znak, że w klasztorze zaszÅ‚o coÅ› ważnego.ByÅ‚am sama w swej celi, serce mi biÅ‚o.Na-sÅ‚uchiwaÅ‚am przy drzwiach, wyglÄ…daÅ‚am przez okno, miotaÅ‚am siÄ™ nie wiedzÄ…c, co robiÄ™;mówiÅ‚am sobie drżąc z radoÅ›ci: To po mnie przyszli, za chwilÄ™ już mnie tu nie bÄ™dzie..I nie myliÅ‚am siÄ™.Dwie nieznane postacie zjawiÅ‚y siÄ™ u mnie; byÅ‚y to zakonnica i furtianka z Arpajon: wdwóch sÅ‚owach powiadomiÅ‚y mnie o celu swego przybycia.Wzięłam poÅ›piesznie należące domnie manatki; wrzuciÅ‚am je groch z kapustÄ… do fartucha furtianki, która porobiÅ‚a z nichpakunki.Nie pragnęłam wcale widzieć siÄ™ z przeÅ‚ożonÄ…; siostry Urszuli już nie byÅ‚o, nie zo-stawiaÅ‚am tu nikogo.ZeszÅ‚am, otworzono mi furtÄ™; po zrewidowaniu tego, co zabieram zesobÄ…, siadÅ‚am do karety i udaÅ‚am siÄ™ w drogÄ™.Archidiakon i dwaj mÅ‚odzi księża, pani prezesowa X i pan Manouri byli zebrani u przeÅ‚o-60żonej, gdzie ich uprzedzono, że opuszczam klasztor w Longchamp.W drodze zakonnica zArpajon udzieliÅ‚a mi informacji o swym klasztorze wychwalajÄ…c go, a furtianka dodawaÅ‚ajako refren do każdego zdania: To czysta prawda.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]