[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- No, rozbieraj się panieneczko - zawołał Walasek.165- Po co? - zapytała Mańka.- Będziemy się kochać - roześmiał się Walasek - no prędzej!.Ponieważ nie usłuchała,chwycił ją za włosy i rzucił o ziemię.- Rozbieraj się, kiedy ci mówię!Zaczęła płakać.Chwycili ją pod ręce, zdjęli płaszcz, perkalową bluzkę, wymiętą wełnianąspódnicę, resztę zdjęła sama.Tymczasem jeden z policjantów przyniósł kubeł wody, drugi zanurzył w nim wyjęte zszafy prześcieradło.Mańka stała w kącie szczupła, skulona, z przerażeniem przypatrując siętym przygotowaniom.Wiedziała, co znaczą.Z wykręconego prześcieradła lały się strugibrudnej wody.Trzęsła się z zimna, pomimo to dotknięcie lodowatego prześcieradła sparzyłojej skórę jak ogniem.- Nie bijcie mnie, darujcie, nie bijcie - skamlała.- Zakneblować- ją!*Wlokła się długo, bardzo długo.Słońce już wzeszło, coraz więcej ludzi było na ulicy.Zataczała się i potykała.Przechodnie oglądali się za nią.Jakaś starsza pani, mijając ją,powiedziała z pogardą:- Tfy, bezwstydna pijaczka!Mańka nic nie odpowiedziała.166Rozdział osiemnastyGabinet mecenasa urządzony był z przepychem, łączącym powagę z elegancją, surowośćform ze znajomością smaku, słowem, odznaczał się tymi samymi cechami, co i jegowłaściciel, siwy już dżentelmen z niedużą, kwadratowo przystrzyżoną brodą, znakomitość wdziedzinie rozwodowej, radny miasta.Kurator Towarzystwa Ochrony Rodziny i szambelanJego Zwiątobliwości.Dyzma, siedząc przed biurkiem, przyglądał się mu z szacunkiem i z uwagą słuchałcichego, spokojnego głosu, łagodnie, lecz dobitnie odliczającego wyrazy z płynnościąszerokiej powolnej rzeki.Nad głową mecenasa w szerokich złoconych ramach wisiał wielki portret papieża.Nie przerywając mówienia, adwokat otworzył biurko, wydobył teczkę, a z niej złożony weczworo wielki dokument na pergaminie.Rozłożył go w powietrzu.Ze środka zwisały na białych jedwabnych sznurkach dwie wielkie woskowe pieczęcie.Jedną z nich mecenas ucałował ze czcią i podał dokument Dyzmie.Dokument sporządzony był po łacinie, jednakże Nikodem dobrze wiedział, co zawiera.Było to unieważnienie małżeństwa Niny.Teraz, gdy już je miał w ręku, przyszło mu na myśl, że jednak bardzo drogo kosztowało.- Ciekawa rzecz, ile jeszcze zaśpiewa dla siebie ten adwokat - pomyślał.Jakby w odpowiedzi na jego nie wymówione pytanie mecenas wydobył z teczki małąkarteczkę, coś zliczył złotym ołówkiem i powiedział:- Moje honorarium zaś wynosi cztery tysiące dwieście złotych.Dyzma aż podskoczył nakrześle.- Ile?- Cztery tysiące dwieście, panie prezesie.- Pan chyba żartuje! Myślałem, że będzie tysiąc, niech dwa!.- Panie prezesie, miałem zaszczyt od początku uprzedzić pana, że podejmuję się sprawyjedynie pod warunkiem uznania mego normalnego honorarium i wszelkich ubocznychkosztów.- Ale cztery tysiące! To razem kosztuje blisko sześćdziesiąt tysięcy!- Pan prezes zechce wziąć pod uwagę, że żaden inny adwokat w tych warunkach mc mógłunieważnienia przeprowadzić.Musiałem wydać znaczne kwoty na sporządzenie dodatkowychzeznań świadków.- Ale ci świadkowie przecie już nie żyją.Adwokat uśmiechnął się blado.- Istotnie, a chyba nic sądzi pan prezes, by wydobycie zeznań zza grobu miało kosztowaćtaniej?.Nikodem zrozumiał.- To znaczy?.- zapytał.- Znaczy - odparł wstając adwokat - że skoro trzeba, to trzeba.Nikodem sięgnął dokieszeni, wyjął plik banknotów, odliczył należność i wstał.167Odprowadzając go do przedpokoju adwokat tłumaczył mu jeszcze, jak należy załatwićformalności pozostałe, a mianowicie przeprowadzenie odpowiednich zmian w księgach sianucywilnego itp.Pożegnał go wreszcie ukłonem, pełnym dostojeństwa i powagi.Prosto od adwokataNikodem pojechał do Niny.Był w doskonałym humorze.W ostatnich dniach wszystko mu się dobrze składało.Mańkacałkowicie znikła z horyzontu.Przez trzy doby dręczył go niepokój, czy nie ponowi onapróby oskarżenia go w policji czy u prokuratora.Na szczęście widocznie uspokoiła się.Miał teraz w ręku dokument otwierający mu możność ożenienia się z Niną i wyjazdu zWarszawy.Nadto otrzymał dziś rano depeszę, w której Krzepicki zapowiadał swój przyjazd.To zaś dla Dyzmy było rzeczą niezmiernie ważną, gdyż we środę miało się odbyćposiedzenie komitetu ekonomicznego Rady Ministrów.Chodziło zaś o sprawę wysoceniepokojącą.Minister skarbu miał zażądać sprzedania zlombardowanego przez bank zboża naeksport.Nikodem zaś będzie zmuszony do zabrania głosu i zajęcia stanowiska za lub przeciwprojektowi, nie wiedział zaś, jak ma postąpić.Dlatego przyjazd Krzepickiego był mu bardzona rękę.Częstokroć i sam zdobywał się w ostatnich czasach na wypowiadanie się w różnychkwestiach, gdy były one dyskutowane w prasie.Wówczas wybierał opinię, jaką uważał zanajsłuszniejszą, i podawał ją jako własną.W tym wszakże wypadku wszystko odbywało się wścisłej tajemnicy.U pani Przełęskiej zastał nastrój podniecony.Ona sama miała wypieki na twarzy, zaś Ninabyła blada.- Co się stało? - zapytał zdziwiony.- Ach, panie prezesie, panie prezesie - denerwowała się pani Przełęska - niech pan sobiewyobrazi, że tego pana Hella wypuścili z więzienia!- Aresztowano go przez pomyłkę - szybko dorzuciła Nina - przeprosili go teraz.On jestcałkiem niewinny.Dyzma spochmurniał i nasrożył się.- Ach - gestykulując mówiła pani Przełęska - myślałam, że dostanę ataku sercowego!Niech pan sobie wyobrazi, przed pół godziną dzwoni Janek Karczewski, wie pan, tentenisista, i powiada, że telefonował doń ten Hell, że wyjaśnił całą pomyłkę i że prosił go ozakomunikowanie tego Czarskim, nam i w ogóle wszystkim! Na domiar zapowiedziałJankowi, że przyjdzie do nas osobiście wyjaśnić sytuację.Co robić?! Pojęcia nie mam, jakpostąpić! Czy można takiego pana przyjmować?! Przecie siedział w więzieniu oskarżony oszpiegostwo!- Tak - wtrąciła nieśmiało Nina - lecz oskarżenie zostało cofnięte.- Co robić?! Prezesie, co pan o tym sądzi? Czy słyszał już pan o tym wszystkim?Nikodem zrobił poważną minę.- Nie tylko słyszałem, lecz wszystko wiem dokładnie.Otóż Hell został zwolniony zwięzienia tylko dlatego, że był na tyle sprytny, że w porę zniszczył główne dowody swejwiny.- Co prezes mówi?!- To, co wiem.Powiedział mi o tym sam szef drugiego oddziału Sztabu.Hell jest hersztemszpiegowskiej szajki bolszewickiej i długo go śledzono.Gdy zaś dokonano u niego rewizji,znaleziono zamiast obciążających dokumentów kupkę popiołu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]