[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nigdy nie skarcił go za brak postępów, ponieważ widział, że chłopak naprawdę się stara.Pug ocknął się z zadumy.Ktoś otwierał drzwi.Podniósł wzrok i zobaczył wchodzącego do pokoju ojca Tully, który pod pachą trzymał potężne tomisko.Długa, biała szata kapłana szeleściła, kiedy zamykał drzwi.Pug usiadł.– No, Pug, pora na lekcję pisania – przerwał w pół sło­wa, kiedy spostrzegł, że na twarzy chłopca maluje się przy­gnębienie.– Co ci jest, chłopcze?Pug polubił stareńkiego kapłana Astalon.Był surowym, ale sprawiedliwym nauczycielem.Chwalił go za sukcesy i po­stępy tak samo, jak ganił za porażki i błędy.Zawsze był gotów wysłuchać pytań Puga, choćby ten uważał je za najbardziej idiotyczne pod słońcem.Pug wstał i westchnął głęboko.– Nie wiem, Ojcze, co się dzieje.Nic mi nie wychodzi.Nic mi się nie układa.Wszystko, za co się wezmę, zaraz spar­taczę.– Pug, nie możesz malować wszystkiego w czarnych bar­wach – powiedział kapłan, kładąc mu rękę na ramieniu.– Powiedz mi, co cię gryzie, a pisanie poćwiczymy sobie innym razem.Podszedł do stołka przy oknie, przytrzymał długie szaty i usiadł.Położył wielką księgę u swych stóp i przyjrzał się uważnie chłopcu.Pug podrósł trochę w ciągu ostatniego roku, nadal jednak był mały i drobny.Rozrósł się co prawda trochę w barkach, a na twarzy pojawiły się pierwsze oznaki męskich rysów.Ubra­ny w ręcznie tkaną tunikę i spodnie, równie szare jak jego nastrój, sprawiał doprawdy przygnębiające wrażenie.W poko­ju, w którym zwykle panował porządek, walały się wszędzie książki i zwoje pergaminu.Bałagan odzwierciedlał chaos pa­nujący w jego umyśle.Pug siedział przez chwilę w milczeniu.Kiedy jednak ka­płan nie odzywał się, zaczął mówić.– Czy pamięta Ojciec, jak Kulgan próbował mnie na­uczyć trzech podstawowych zaklęć na uspokojenie, wyciszenie umysłu, aby uniknąć napięcia wewnętrznego w chwili rzucania czarów? I rzeczywiście, udało mi się opanować te ćwiczenia już dawno, parę miesięcy temu.Niewielkim wysiłkiem, w cią­gu zaledwie paru chwil jestem w stanie wprowadzić swój umysł w stan spokoju.Ale tylko na tyle mnie stać.Potem wszystko się rozsypuje.– Co masz na myśli?– Następnym krokiem do zdyscyplinowania umysłu jest takie jego opanowanie, aby robił rzeczy, które nie są dla niego naturalne.Są mu obce.Na przykład, żeby myśleć wyłącznie o jednym, wykluczając wszystkie inne myśli.Albo wykluczyć zupełnie z myśli jakąś rzecz.To bardzo trudne, kiedy się wie, co to jest.Zwykle udaje mi się tego dokonać.Od czasu do czasu jednak mam wrażenie, jakby w mojej głowie budziły się jakieś siły.Tłuką się i szaleją we wnętrzu.Żądają, abym postępował inaczej.W jakiś inny sposób.Zdaje mi się, że w mojej głowie zachodzą zupełnie inne procesy niż te, których kazał mi ocze­kiwać Kulgan.Za każdym razem, kiedy próbuję ćwiczyć jedno z tych prostych zaklęć, których mnie nauczył, jak na przykład przesuwanie przedmiotów lub unoszenie się w powietrzu, to coś w mojej głowie rusza do przodu jak powódź, atakuje moją kon­centrację i wtedy tracę kontrolę nad wszystkim.Nie potrafię wypowiedzieć nawet najprostszego zaklęcia.Pug zaczął dygotać na całym ciele.Pierwszy raz mógł to komuś poza Kulganem opowiedzieć.Kulgan mówi, żeby po prostu robić swoje i nie martwić się.W oczach chłopca pojawiły się łzy.– Mam talent.Kulgan mówi, że odkrył go od razu.Już podczas naszego pierwszego spotkania, kiedy posłużyłem się kryształem.Ale po prostu nie mogę sprawić, aby zaklęcia dzia­łały tak, jak powinny.Już wszystko mi się miesza i nie wiem, co robić.– Pug – powiedział kapłan – magia ma wiele właści­wości i cech, a nawet ci z nas, którzy ją praktykują, mają niewielkie pojęcie o tym, jakie są prawdziwe mechanizmy jej działania.Uczą nas w świątyniach, że magia jest darem bogów, i przyjmujemy to na wiarę.Nie wiemy, w jaki sposób to się odbywa i dlaczego, ale nie podajemy tego w wątpliwość.Każ­dy z zakonów opanował jakąś dziedzinę magii i nie istnieją dwie identyczne.Ja sam mam moc czynienia takich czarów, do jakich nie są zdolni wyznawcy innych porządków religij­nych.Nikt nie wie, dlaczego tak jest.– Magowie i czarnoksiężnicy zajmują się zupełnie in­nym rodzajem magii.Ich praktyki odbiegają bardzo od sto­sowanych przez nas w świątyniach.Nie potrafimy zrobić wielu rzeczy, które oni czynią.To właśnie oni studiują sztu­kę magii, chcąc poznać jej naturę i działanie, lecz nawet i oni nie potrafią wyjaśnić, na czym polega magia.Wiedzą jedynie, jak się nią posłużyć, i są w stanie wiedzę tę prze­kazać swym uczniom, tak jak to robi Kulgan w odniesieniu do ciebie.– Próbuje robić.Ojcze.Wydaje mi się, że mógł mnie ocenić niewłaściwie.– Nie sądzę, Pug.Mam w tej dziedzinie pewną wiedzę.Od czasu, kiedy zostałeś uczniem Kulgana, wyczuwam w tobie narastającą moc.Być może osiągniesz to później, jak wielu innych, jestem jednakże przekonany, że odnajdziesz właściwą dla siebie drogę.Usłyszane słowa nie pocieszyły Puga.Nie kwestionował mądrości czy opinii kapłana, ale był głęboko przekonany, że i on mógł się przecież mylić.– Mam nadzieję, że masz rację, Ojcze.Po prostu nie mogę zrozumieć, co się ze mną dzieje.– Sądzę, że wiem, co ci dolega – rozległ się głos przy drzwiach.Pug i ojciec Tully obrócili się przestraszeni.W drzwiach stał Kulgan.Niebieskie oczy otoczone były siecią zmarszczek, a krzaczaste, siwe brwi tworzyły nad nosem wielkie “V”.Ani Tully, ani Pug nie usłyszeli otwieranych drzwi.Kulgan pod­ciągnął swoją długą, zieloną szatę i wszedł do pokoju, zosta­wiając otwarte drzwi.– Podejdź tutaj, Pug – powiedział, zachęcając go jed­nocześnie gestem ręki.Pug podszedł do maga, a ten położył mu obie dłonie na ramionach.– Chłopcy, którzy całymi dniami siedzą zamknięci w po­koju i zamartwiają się, dlaczego nic im nie wychodzi, powo­dują właśnie to, że nic im nie wychodzi.Daję ci dzisiaj wolny dzień.A ponieważ jest to Szósty Dzień, natkniesz się z pew­nością na wielu innych chłopaków, którzy z rozkoszą pomogą ci narozrabiać.– Uśmiechnął się, a Puga ogarnęło uczucie wielkiej ulgi.– Musisz odpocząć od nauki.No, uciekaj już – powie­dziawszy to, dał mu żartobliwego kuksańca w głowę i chłopak pędem zbiegł ze schodów.Kulgan podszedł do posłania i umie­ścił na nim swe potężne cielsko.Spojrzał na kapłana.– Ach, ci chłopcy – powiedział, kiwając głową.– Urzą­dza się dla nich święto, przyjmuje do nauki rzemiosła, a oni oczekują, że z dnia na dzień staną się mężczyznami.A to prze­cież ciągle chłopcy i choćby nie wiem jak się starali, nadal będą zachowywać się jak chłopcy, a nie jak dorośli mężczyźni.Wyjął fajkę i zaczął ją napychać tytoniem.– Mag w wieku lat trzydziestu uważany jest ciągle za bardzo młodego i niedoświadczonego.W innych zawodach, mając trzydziestkę, zostaje się czeladnikiem czy nawet mi­strzem, a już prawie na pewno szykuje się swego syna do dnia Wyboru [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •