[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uchwyt był znajomy, cięciwa, kiedy ją wypróbowała — napięta i nowa.Gdzie podziewała się Wierzba? Jeżeli wokół krążyły wilki? Przecież Wierzba była kulawa, nie potrafiła uciekać ani walczyć.Srebrzysty Śnieg niemalże już się podniosła, żeby przywołać z powrotem Ao Li i kazać mu poszukać Wierzby.Ale dziewczyna mogła nie chcieć, by w taki sposób zwracać na nią uwagę.Zmusiła się, by siedzieć spokojnie, lecz pięści jej zaciskały się w długich rękawach, aż paznokcie wbijały się w dłonie.— Czerwone Brwi… grasowali gdzieś tu poprzedniej nocy… trzech wieśniaków…Dobiegały ją słowa od ogniska urzędnika.A więc nie jakieś przeciwne naturze zwierzę.Nie musi obawiać się o Wierzbę, przynajmniej jeszcze nie.Ale co to były „Czerwone Brwi”? Może bandyci.Srebrzysty Śnieg w dwójnasób była wdzięczna za dar łuku… zakładając, że użycie broni nie będzie okropnym pogwałceniem dobrego wychowania.Lepiej — pomyślała odważnie — żeby pogwałcone zostało dobre wychowanie niż jej własne ciało.Była córką generała, przyszłą konkubiną Cesarza; nie żadnym łupem dla bandytów.Wiatr zmienił kierunek, zagłuszając resztę słów, jakie urzędnik kierował do swojej straży.Niespodziewanie gwiazdy nad głową przestały być obietnicą wolności.Otwarte przestrzenie wokół niej wydawały się raczej grozić, niż obiecywać wyzwolenie.Kiedy podmuch wiatru rzucił iskry z jej ogniska wysoko w powietrze jak sygnał ogniowy, Srebrzysty Śnieg podniosła się i weszła do swego wozu, gdzie spodziewała się znaleźć oprawny w nefryt nóż, którym mogła odebrać życie jakiemuś bandycie lub sobie.Drapanie w draperię na wozie sprawiło, że Srebrzysty Śnieg krzyknęła i odwróciła się gwałtownie.Paskudnie ostry nożyk, który wyciągnęła, żeby go mieć pod ręką, zabłysnął w świetle ogniska, gdy rozchylały się zasłony.Przed nią stała Wierzba, a jej zielone oczy stały się ostrożne jak u lisicy, kiedy zauważyła nóż swojej pani.— O pani? — zaczęła, przezornie używając jednego z najbardziej formalnych tytułów, przysługujących pani Srebrzysty Śnieg.Srebrzysty Śnieg zarumieniła się i odłożyła nóż.Ucieszyła się widząc, że dłoń jej nie drży ani ze strachu, ani z zimna.— Wejdź, Wierzbo, zanim zacznie tu panować zima, podobnie jak panuje na zewnątrz.— Uratowałam zupę, pani — powiedziała Wierzba, podnosząc garnek jedną owiniętą w szmatę ręką, podczas gdy drugą zaciągała za sobą zasłony wozu, pozostawiając na zewnątrz wiatr i całą resztę świata.Kiedy Srebrzysty Śnieg czekała, z trudem zmuszając się do cierpliwości, Wierzba odgrywała zawiłą sztukę podawania zupy, układając miski i poduszki jak najdokładniej.To wszystko pozwoliło im siedzieć z głowami blisko siebie i wdychać wonną parę.— Cieszę się, że bezpiecznie wróciłaś — wyszeptała Srebrzysty Śnieg.Wierzba roześmiała się.— Łatwo jest poruszać się po obozie, jeżeli uważają cię za brzydką, pani.Mężczyźni dotykają amuletów i pozwalają mi przejść, zakpiwszy raz czy dwa.Można usłyszeć i dowiedzieć się wiele, jeżeli nie zwraca się uwagi na twarde słowa.— Błysk w oku Wierzby przypomniał pani Srebrzysty Śnieg, że tę naukę ciężko było Wierzbie opanować.— A czego można się dowiedzieć? — zapytała Srebrzysty Śnieg.Dziewczyna wyciągnęła mały srebrny krążek poznaczony rytami i ideogramami, których mimo całego swego wykształcenia Srebrzysty Śnieg nie była w stanie odczytać.— Jeźdźcy pytali mnie, po co takiej nieurodziwej kobiecie jak ja taka piękna rzecz.Powiedziałam im: by spoglądać za siebie, a oni się śmiali.Ale to prawda: używam tego, by patrzeć za siebie i przed siebie, i na boki, gdyby nie wszyscy ludzie byli tym, na co wyglądają.— A znalazłaś takich? — zapytała Srebrzysty Śnieg.Wierzba skinęła głową.— Tak, Starsza Siostro.Niektórzy są wilkami.Wilkami! To dokładnie przed tym chciał ją ostrzec AoLi, zanim przerwano im rozmowę.— Co wiesz o Czerwonych Brwiach?Miska Wierzby nie zadrżała jej w dłoni, ale dziewczyna bystro podniosła wzrok.— Bardzo niewiele mogłam zebrać wiadomości z okolic obozu, Starsza Siostro — powiedziała.— Bracia i siostry „po futrze” lękają się łuków i włóczni żołnierzy.A jeszcze więcej lękają się wilków.Są w tym obozie ludzie, którzy pobierają srebro, lecz nie wypłacają się za najem, jak przystało uczciwym ludziom.Ale…— Ale? — podchwyciła Srebrzysty Śnieg
[ Pobierz całość w formacie PDF ]