[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To wyjaÅ›niaÅ‚o sprawÄ™. Te egzemplarze zostaÅ‚y wyprodukowane sztucznie  rzuciÅ‚em.Zilwrich podniósÅ‚ jeden z oszlifowanych kamieni i wziÄ…Å‚ ode mnie czarnÄ…bryÅ‚kÄ™, żeby porównać klejnoty. Tak, pewnie masz racjÄ™.Moim zdaniem nawet ten  wskazaÅ‚ na czarnyokruch  nie jest prawdziwy.ObróciÅ‚ swÄ… zabandażowanÄ… gÅ‚owÄ™ w prawo, a potem w lewo, uważnie oglÄ…dajÄ…cpokój.Potężne fale Å›wietlne, emanujÄ…ce ze stożka, rozjaÅ›niaÅ‚y nawet najdalsze kÄ…ty. Jestem pewien, że to pomieszczenie sÅ‚użyÅ‚o jako laboratorium. Co z kolei oznacza, że te kamienie sÄ… ostatnimi, jakie widzimy  zauważyÅ‚Ryzk. Chyba że tamci pozostawili tu informacje, jak zrobić.W powietrzu rozlegÅ‚ siÄ™ przenikliwy dzwiÄ™k, od którego niemal popÄ™kaÅ‚y nambÄ™benki.Rzuciwszy szybkie spojrzenie na stożek, siÄ™gnÄ…Å‚em po Eeta i odepchnÄ…Å‚em166 ramieniem Zakathanina, wykrzykujÄ…c jednoczeÅ›nie ostrzeżenie.Wtedy nagle pÅ‚omieÅ„rozerwaÅ‚ czubek stożka i wystrzeliÅ‚ do góry fontannÄ… ognia.UpadÅ‚em na ziemiÄ™,nakrywajÄ…c wÅ‚asnym ciaÅ‚em Zakathanina.Eet bezskutecznie usiÅ‚owaÅ‚ wyrwać siÄ™z mojego uÅ›cisku.I wówczas pÅ‚omieÅ„ nagle znikÅ‚!W pokoju zapanowaÅ‚y caÅ‚kowite ciemnoÅ›ci.SiÄ™gnÄ…Å‚em po zawieszonÄ…u pasa latarkÄ™, po raz kolejny nie majÄ…c pojÄ™cia, czy to Å›wiatÅ‚o zgasÅ‚o, czy moje oczyzawiodÅ‚y.Na szczęście, kiedy wcisnÄ…Å‚em guzik, reflektor natychmiast rozjaÅ›niÅ‚ wnÄ™trzepomieszczenia.PoszedÅ‚em w stronÄ™ stoÅ‚u, albo raczej w tÄ™ stronÄ™, gdzie poprzednio znajdowaÅ‚siÄ™ stół.Teraz bowiem miejsce to byÅ‚o puste, zupeÅ‚nie jakby moc, której szukaliÅ›my,ulotniÅ‚a siÄ™.ZostaÅ‚a tylko jedna rzecz caÅ‚a i nieuszkodzona, której najwyrazniej nic niemogÅ‚o zaszkodzić  naczynie z kamieniem nicoÅ›ci.Eet wydaÅ‚ z siebie jakiÅ› dzwiÄ™k, comu siÄ™ bardzo rzadko zdarzaÅ‚o.Wyrwawszy siÄ™ z mojego uÅ›cisku, skoczyÅ‚ w kierunkumisy.Jednak zanim dotarÅ‚ do celu, stanÄ…Å‚ jak wryty.Teraz z kolei ja krzyknÄ…Å‚em, miotanysprzecznymi uczuciami, bÄ™dÄ…cymi mieszaninÄ… strachu i podziwu.W Å›wietle reflektora wÅ‚ochate ciaÅ‚o Eeta zalÅ›niÅ‚o fosforyzujÄ…cym blaskiem.StanÄ…Å‚ na tylnych Å‚apach, niczym pies usiÅ‚ujÄ…cy zerwać siÄ™ ze smyczy i przebieraÅ‚ Å‚apamiw powietrzu.SpomiÄ™dzy jego zaciÅ›niÄ™tych szczÄ™k wydobywaÅ‚y siÄ™ agonalne jÄ™ki.NiepróbowaÅ‚ nawet nawiÄ…zać z nami telepatycznego kontaktu  zupeÅ‚nie jakby byÅ‚ tylkobezrozumnym zwierzÄ™ciem.Z wyprężonym grzbietem, odchylony do tyÅ‚u, wiÅ‚ siÄ™ w drgawkach, zataczajÄ…ckrÄ™gi wokół misy w dzikim, cierpiÄ™tniczym taÅ„cu.Na jego pysku pojawiÅ‚a siÄ™ pianai caÅ‚y czas nieprzytomnie przewracaÅ‚ oczami.CiaÅ‚o mutanta caÅ‚y czas emanowaÅ‚ofosforycznym blaskiem.W koÅ„cu wyglÄ…daÅ‚ jak zamazany, wirujÄ…cy sÅ‚up Å›wiatÅ‚a.Ten sÅ‚up rósÅ‚ i poszerzaÅ‚ siÄ™.Czyżby atomy, z których powstaÅ‚a powÅ‚oka cielesnamojego towarzysza ulegÅ‚y rozproszeniu, a on sam powoli rozpÅ‚ywaÅ‚ siÄ™ w nicoÅ›ci?Jednak wbrew moim przewidywaniom przymglone Å›wiatÅ‚o nie znikÅ‚o.Zamiast tegolekka, Å›wiecÄ…ca mgieÅ‚ka zaczęła ponownie gÄ™stnieć i przybierać ksztaÅ‚t niewyraznejsylwetki.Sylwetka ta byÅ‚a znacznie wiÄ™ksza niż Eet i różniÅ‚a siÄ™ od niego ksztaÅ‚tem.Nie byÅ‚em w stanie zrobić żadnego ruchu, podobnie jak Ryzk i Zilwrich.Reflektor wyÅ›liznÄ…Å‚ mi siÄ™ z rÄ™ki, ale szczęśliwym trafem upadÅ‚ tak, że snop Å›wiatÅ‚a padaÅ‚wprost na Eeta.albo raczej na coÅ›, co poprzednio byÅ‚o Eetem.Drżąca sylwetka gÄ™stniaÅ‚a i stawaÅ‚a siÄ™ coraz ciemniejsza.Dawny Eet nie byÅ‚wiÄ™kszy od swej matki, pokÅ‚adowej kotki.Tymczasem tajemnicza postać byÅ‚a jużniemal mojego wzrostu.W pewnym momencie przestaÅ‚a rosnąć, a jej szaleÅ„czy taniecwokół misy zwolniÅ‚ tempo.W koÅ„cu zatrzymaÅ‚a siÄ™.StaÅ‚em nieruchomo, w zdumieniu obserwujÄ…c to dziwne zjawisko.167 Eet wielokrotnie zmieniaÅ‚ wyglÄ…d, posÅ‚ugujÄ…c siÄ™ sztukÄ… tworzenia iluzji.MiaÅ‚emjuż okazjÄ™ oglÄ…dać go w trzech różnych postaciach: puka, gada i wÅ‚ochatego maÅ‚poluda,który wraz ze mnÄ… przedostaÅ‚ siÄ™ do Gwiezdnych Wrót.ByÅ‚em jednak caÅ‚kiem pewien,że tej ostatniej transformacji nie dokonaÅ‚ Å›wiadomie i dobrowolnie.Teraz przypominaÅ‚ czÅ‚owieka i.MiaÅ‚ szczupÅ‚e, lecz zgrabne ciaÅ‚o, dÅ‚ugie, ksztaÅ‚tne nogi, wÄ…skÄ… taliÄ™, a wyżej.StaÅ‚.albo raczej ONA staÅ‚a nieruchomo, przyglÄ…dajÄ…c siÄ™ swym wysmukÅ‚ym, miÄ™kkimdÅ‚oniom.Jej lÅ›niÄ…ca skóra miaÅ‚a lekko zÅ‚otawy odcieÅ„.PochyliÅ‚a gÅ‚owÄ™, jakby pragnÄ…cdokÅ‚adnie obejrzeć swe nowe ciaÅ‚o.JednoczeÅ›nie wodziÅ‚a po nim palcami, najwyrazniejnie wierzÄ…c wÅ‚asnym oczom.Wówczas Zilwrich wypowiedziaÅ‚ pojedyncze sÅ‚owo: Luar!Eet odwróciÅ‚a gÅ‚owÄ™ i spojrzaÅ‚a na nas wielkimi oczami, których ciemnozÅ‚otykolor harmonizowaÅ‚ z barwÄ… skóry.Potem rozpuÅ›ciÅ‚a czerwone wÅ‚osy i otuliÅ‚a siÄ™ nimijak pÅ‚aszczem.NastÄ™pnie pochyliÅ‚a siÄ™ i podniosÅ‚a misÄ™.TrzymajÄ…c jÄ… na otwartej dÅ‚oni,zrobiÅ‚a kilka kroków w Å›wietle reflektora, jak gdyby pragnÄ…c zrobić na nas wrażenie swÄ…zmienionÄ… powierzchownoÅ›ciÄ…. Luar?  jej wargi wydęły siÄ™ przy tym sÅ‚owie. Nie.àalan.UrwaÅ‚a, wpatrujÄ…c siÄ™ w jakiÅ› punkt nad naszymi gÅ‚owami, jakby widziaÅ‚a coÅ›,czego my nie bylibyÅ›my w stanie dostrzec. Tak, znaliÅ›my Luar i mieszkaliÅ›my w tym miejscu przez pewien czas,o czcigodny.WiÄ™c zostawiliÅ›my tam Å›lady naszego pobytu.Ale to nie byÅ‚ nasz dom.JesteÅ›my Poszukiwaczami, Odrodzonymi.àalan.tak.A wczeÅ›niej inne, wiele innych.WyciÄ…gnęła misÄ™ w naszym kierunku i obróciÅ‚a jÄ… tak, że mogliÅ›my zobaczyćmapÄ™.Jednak wprawiony w niÄ… kamieÅ„ nicoÅ›ci byÅ‚ martwy, a drugi  leżący na dniemisy  zniknÄ…Å‚. Skarb, którego szukaliÅ›my, jest dla nas stracony.Chyba że wy, mÄ™drcy zwróciÅ‚a siÄ™ do Zilwricha  potraficie odgadywać zagadki z bardzo odlegÅ‚ejprzeszÅ‚oÅ›ci. Tobie to zawdziÄ™czamy, Jern!DoznaÅ‚em wstrzÄ…su, kiedy nieoczekiwane uderzenie cisnęło mnie na jakÄ…Å›maszynÄ™ przymocowanÄ… do podÅ‚ogi.UczepiÅ‚em siÄ™ jej kurczowo, żeby nie upaść.Eet, bÅ‚yskawicznym ruchem, tak charakterystycznym dla jej kociego poprzednika,porwaÅ‚a reflektor z podÅ‚ogi.OÅ›lepiÅ‚a pilota Å›wiatÅ‚em latarki, zanim ten zdążyÅ‚ zaÅ‚ożyćnowÄ… strzaÅ‚Ä™.Potem spomiÄ™dzy jej warg wydobyÅ‚ siÄ™ przenikliwy gwizd.Ryzk skurczyÅ‚ siÄ™, jak gdyby zostaÅ‚ trafiony palÄ…cym promieniem lasera.OtworzyÅ‚ usta w bezgÅ‚oÅ›nym krzyku, a kusza wypadÅ‚a mu z osÅ‚abÅ‚ych nagle dÅ‚oni [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •