[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oczywiście nie znajdowali się W otwartym kosmosie i nie rozważali na poważnie możliwości zdjęcia swych skafandrów.Ale przecież na ich barkach spoczywał wielki ciężar: reprezentowali planetę.- A więc zamierzacie to zrobić? - spytał wolno Silverman.- Tak - odpowiedziało mu chórem sześć głosów.- Od razu - dodałem.- I jesteście pewni, że wszystko, co nam powiedzieliście, jest prawdą? Że obcy nie kłamali, że nic nie ukryli? - niby przypadkowo odsunął się od innych dyplomatów.- Jesteśmy pewni - odparłem, napinając znowu mięśnie ud.- Ależ dokąd wy chcecie iść? - krzyknął DeLaTorre.- Co zamierzacie robić?- To, co robią wszystkie noworodki.Zbadamy nasz żłobek.Układ Słoneczny.Silverman odbił się nagle nogą i przemknął przez sale pod czwartą, pustą ścianę.- Bardzo mi przykro - powiedział ponuro.- Nic takiego nie zrobicie.W jego dłoni połyskiwała mała Beretta.Rozdział 5W drugiej ręce trzymał kalkulator.Przynajmniej tak to wyglądało.I nagle domyśliłem się, co to jest i przestraszyłem jeszcze bardziej niż pistoletu.- To - powiedział, utwierdzając mnie w moich przypuszczeniach - jest nadajnik bliskiego zasięgu.Jeśli ktoś zbliży się do mnie niespodziewanie użyje go do detonowania sterowanych radiem materiałów wybuchowych, które założyłem podczas podroży.Wybuchając, uszkodzą komputer pokładowy.- Sheldon - krzyknął DeLaTorre - oszalałeś? Komputer nadzoruje prace systemów podtrzymania życia.- Raczej nie zrobię z tego użytku - powiedział spokojnie Silverman.- Ale jestem absolutnie zdecydowany i chce, aby informacje, które tu usłyszeliśmy pozostały w wyłącznej dyspozycji Stanów Zjednoczonych - albo niczyjej.Popatrzyłem po twarzach dyplomatów i żołnierzy, szukając w nich oznak samobójczej odwagi i odprężyłem się nieco.Żadne z nich nie było głupcem, który rzuca się z gołymi rękoma na człowieka uzbrojonego w pistolet, na ich twarzach malowało się tylko oburzenie.Oburzenie na perfidie Silvermana i oburzenie na siebie samych za to, że tego nie przewidzieli.Najuważniej przyjrzałem się Chen Ten Li, który spodziewał się takiego obrotu sprawy i przyrzekł zabić Silvermana własnymi rękoma - teraz zachowywał całkowity spokój.W kącikach jego ust rodził się leciutki, kpiący uśmieszek.Ciekawe.- Panie Silverman - odezwała się Susan Pha Song - chyba nie przemyślał pan do końca swojego postępowania.- Pułkowniku - odparł ironicznie.- Od niemal roku nie robiłem nic innego.- Niemniej coś pan przeoczył - upierała się.- Proszę mnie oświecić.- Gdybyśmy rzucili się na pana wszyscy - powiedziała monotonnym głosem - zdążyłby pan zastrzelić dwoje, może troje z nas zanim byśmy pana obezwładnili.Jeśli tego nie zrobimy, prawdopodobnie zabije pan nas wszystkich.A może zamierza pan trzymać nas na muszce przez dwa lata?- Jeśli rzucicie się na mnie - obiecał Silverman - rozwalę komputer, a więc i tak wszyscy zginiecie.- A więc albo zginiemy, a pan ze swoją tajemnicą powróci sam na Ziemie, albo zginiemy, a pan tam nie wróci.- Oparła się dłońmi o ścianę.- Myli się pani - powiedział pośpiesznie Silverman.- Nie zamierzam zabić was wszystkich.Nie muszę tego robić.Zamknę was w tej sali.Tak się składa, że mój skafander próżniowy znajduje się w innym pomieszczeniu.Nałożę go i wydam komputerowi rozkaz wypompowania powietrza z wszystkich pomieszczeń przyległych do tej sali.Przedtem, oczywiście, zablokuje znajdujący się tu terminal.Ciśnienie powietrza i służy bezpieczeństwa nie pozwolą wam otworzyć drzwi prowadzących w próżnie: to będzie wiezienie bez wyjścia.I dopóki nie odkryje, że planujecie ucieczkę, pozostawię na chodzie zainstalowane tu systemy dostarczania żywności, powietrza i wody.Znajduje się w posiadaniu taśm z programami, niezbędnymi do sprowadzenia nas z powrotem na Ziemie.Tam zostaniecie potraktowani jak jeńcy wojenni, zgodnie z międzynarodowymi konwencjami.- A z jakiej wojny?- Z tej, która się właśnie rozpoczęła i zakończyła.Słyszeliście? Ameryka zwyciężyła.- Sheldonie, Sheldonie - nalegał DeLaTorre - co zamierzasz zyskać, uciekając się do tego szalonego fortelu?- Żartujesz? - prychnął Silvermaa - Najważniejszy składnik sum inwestowanych w badanie przestrzeni kosmicznej stanowią koszta łożone na systemy podtrzymania życia.Ten pełen grzybów księżyc jest darmowym biletem do całego Układu Słonecznego - z nieśmiertelnością na dokładkę! I Stany Zjednoczone będą go miały, to wam obiecuję - odwrócił się do Li i Dmirow i z rozbrajającą szczerością powiedział najnieprawdopodpbniejsze zdanie, jakie kiedykolwiek słyszałem: - Nie dopuszczę do eksportu waszego bezbożnego trybu życia na gwiazdy.Chen roześmiał się w głos, a ja mu zawtórowałem.- Ty też jesteś jednym z tych socjalistów, co, Arrnstead? - warknął Silverman.- I to cię najbardziej gryzie, prawda, Silverman? - uśmiechnąłem się.- Homo caelestis w symbiozie nie ma żadnych potrzeb, niczego nie chce: nie ma mu co sprzedawać.I stapia się z grupą: naturalny komunista.Ludzie, z którymi nie można robić interesów przerażają cię, nieprawdaż?- Pseudofilozoficznie brednie - warknął Silverman.- Obejmuje w posiadanie najpotworniejszą tajemnice wojskową stulecia.- O mój Boże - wycedził z odrazą Raoul.- Cześć ci Silvermanie, Johnie Waynie Kosmicznych Szlaków.Ty naprawdę wyobrażasz sobie żołnierzy w symbiotycznych mundurach, prawda? Piechota Kosmiczna.- Podoba mi się ten pomysł - przyznał Silverman.- Wydaje mi się, że nagi człowiek - symbiont uszedłby uwagi większości urządzeń wykrywających.Żadnego metalu, niskie albedo - no i jest to idealna symbioza, to nie traci on ciepła.Co za sabotażysta! Niepotrzebne mu żadne wsparcie ani zaopatrzenie.na Boga, moglibyśmy użyć piechoty do zajęcia Tytana.- Silverman - powiedziałem uprzejmie - jesteś imbecylem.Załóżmy na chwile, że udało ci się zmusić pałką amerykańską żołnierza, by ten bez protestu przyglądał się, jak to, co nazywasz grzybem, wpełza mu do nosa i spływa gardłem.Świetnie.Masz już niezwykle mobilnego piechura.Nie ma żadnych potrzeb ani pragnień, nic.Wie, że jeśli nie da się zabić, będzie nieśmiertelny.Co go powstrzyma od dezercji? Lojalność względem kraju, którego już nigdy nie ujrzy? Krewni w Hoboken, żyjący w polu grawitacyjnym, które by go zabiło?- Promienie lasera, jeśli zajdzie potrzebą - zaczął.- Pamiętasz, jak szybko tańczyliśmy tam, pod koniec? Idź, zapytaj komputera, czy potrafilibyśmy tańczyć wokół wiązki laserowej - nawet sterowanej komputerowo.Sam mówiłeś, że trudno było nadążyć za nami wzrokiem.- Twoja tajemnica wojskowa jest bezwartościowa, Silverman - odezwał się Tom.- Szczegóły praktycznego wykorzystania rozpracują umysły tęższe od mojego - upierał się Silverman.- Komandorze Cox - powiedział nagle - pan jest Amerykaninem.Czy stoi pan po mojej stronie?- Na pokładzie znajduje się jeszcze trzech Amerykanów - odparł wymijająco Cox.Tom, Harry i Raoul zesztywnieli.- Tak tak.Jeden ma ciężarną żonę Kanadyjkę, dwaj są zboczeni, a wszyscy trzej znajdują się pod wpływem tych obcych stworzeń.Jest pan po mojej stronie?Bili zdawał się myśleć intensywnie.- Tak.Ma pan rację.Diabli mnie biorą, gdy muszę to przyznać, ale taka potęga będzie bezpieczna tylko w rękach Stanów Zjednoczonych.Silverman przyglądał mu się bacznie.- Nie - zdecydował w końcu - nie, komandorze, przykro mi, ale nie wierze panu.Przysięgę na wierność składał pan przed ONZ.Gdyby powiedział pan “nie" albo odpowiedział dwuznacznie, to za parę dni mógłbym uwierzyć.Ale pan kłamie - potrząsnął z żalem głową.- W porządku, panie i panowie, zrobimy tak [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •