[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poza tym obiecała znalezć jeszcze co najmniej dwie fir-my dla porównania ofert.Sama podjęła się nanieść do końcalistopada zmiany wymagane rosyjską specyfiką.Ustalonosposób kontaktów, gdyż Swietłana Aleksiejewna do przyjaz-du Petera miała pracować poniekąd sama, bowiem duet Ta-kuya-Hisamatsu nie stanowił dla niej technicznego wsparcia.Wieczorem urządzili sobie kolację pożegnalną z Birobi-dżanem.Rano Swietłana wracała z nimi do Chabarowska,gdzie wciąż mieszkała, a skąd Peter, Satoko i większość Ja-pończyków odlatywali do Nigaty.Dla Kaylinn kolejny dzień zaczął się podobnie do poprzed-niego.Po myciu stajenny zmienił jej opatrunek, po czymsam założył jej skarpety i buty, cmokając z dezaprobatą.#Infover WM wadald1hainqzqmp6pquzujak6zplzhpj8ce60tq#Kaylinn odważyła się wyszeptać pytanie: Kim jesteś? , alenie doczekała się odpowiedzi.Zachowywał się jak niemy.Nie miała nic do roboty.Próbowała myśleć o planowa-nym artykule, potem o nowej powieści, ale nużyło ją to.Myśli krążyły wokół jej życia i nic nie mogła na to pora-dzić.Nie myślała o przeszłości przeszłość kobiety, którąbyła kiedyś, była tak odległa, że aż nieinteresująca.Nie my-ślała o przyszłości nie miała danych, żeby ją planować.Czuła się zawieszona między jedną pustką a drugą, a miej-scem zawieszenia była stajnia.Nawet Pan był niezbyt bli-ski był i zarazem nie był w tej stajni.Konie te też byłyi nie były.Jedyną istotą, która była, był stajenny.Ten jedenbył naprawdę, stanowił byt niezależny, namacalny w do-słownym sensie będący odniesieniem.Wszystkie myśliobracały się wokół niego, mimo że tak niewiele o nim wie-działa.%7łe nie był młody, ani wysoki, ani niski, ani gruby.%7łebył silny i solidny.%7łe kochał konie.%7łe&Wieczorem nie chodziła na lonży stajenny obejrzał po-nownie odparzoną nogę, cmoknął wymownie, zmienił opa-trunek i zostawił ją w boksie.Za to objechał innego konia,bo słyszała, jak go wyprowadzał i potem wycierał.W żłobie wyczuła nowy zapach.Wśród musli znalazłakawałki kurczaka z KFC.W środę w Takasaki Peter zasygnalizował dyrektorowi Hiraiswoje postulaty odnośnie warunków przyszłego kontraktu.Wśród nich było zrewaloryzowanie przez Keyaki byłej williDobyczina i przeznaczenie jej na jego mieszkanie podczaspracy w Kugle.Kolejny dzień w roli kobyły minął Kaylinn bez istotnychwrażeń.Wieczorem stajenny poklepał ją czule po zadzie,106 D 107#Infover WM wgd0ug8y1z2aup0njwc8r2sh4ohwokiiitwz0tyr#co przywróciło jej poczucie ważności ba! poczuła się ce-niona.Nie wiadomo dlaczego, bo znowu nie ćwiczyła, choćPan kazał jej w boksie boso wykonać suchą zaprawę , toznaczy unosić i opuszczać nogi, stojąc w miejscu.W żłobie tym razem było tylko musli.W czwartek Peter został poproszony do gabinetu repre-zentacyjnego, gdzie pan Asuhara, w otoczeniu Satoko, dy-rektorów Hirai i Takuyi oraz doktora Ochidy, udzielił muaudiencji bo tak to chyba należało nazwać.Wszyscy pozapanem Asuhara, który w wózku inwalidzkim siedział za za-bytkowym, rzezbionym w drewnie keyaki biurkiem stali.Mówił tylko Asuhara.Wyraził uznanie dla dotychczaso-wej pracy inżyniera Abla i radość z powodu jej kontynu-acji.Peter znał Japończyków na tyle, by wiedzieć, że to nieprzesądza bezwarunkowej zgody na jego warunki, ale po-twierdza, że im na nim zależy.Po przypominającym błogo-sławieństwo skinieniu ręką trzech Japończyków opuściłogabinet.Asuhara spojrzał na swoją protegowaną i zadał pojapońsku krótkie pytanie. Hay potwierdziła, spuszczając oczy i skłaniając deli-katnie głowę.Zwróciwszy powtórnie wzrok na Petera, Asuhara rzekłtylko: Zatem wszystko załatwione.Zgadzamy się na pańskiewarunki.Kontrakt podpisze pan w gabinecie dyrektora Hirai.Peter skłonił się głęboko i wyszedł, jakby opuszczał salętronową cesarza tyłem.Podpisany przez Hirai kontrakt faktycznie już czekału panny Kamio i było w nim w zasadzie wszystko, co Peterpostulował.Dopisano tylko klauzulę, że jeśli Keyaki wyrazitaką wolę, będzie w swojej (!) willi w Kugle gościł personelfirmy, z ograniczeniem czasowym do 60 dni w roku.#Infover WM widippg111dcfv6tj11slfaauzrnlwycjyw2q4dv#Zapytał o sposób finansowania prac we willi.Poinformo-wano go, że dyrektor Keyaki Kugła, Takuya Schinichi, jestosobą kompetentną w tej sprawie i do niego należy się zwra-cać z fakturami i wszelkimi sprawami finansowymi, nato-miast stronę techniczną i uzgodnienia zakresu robót orazprojektu pozostawia się jemu i Swietłanie Broninie.Natych-miast po opuszczeniu gabinetu zadzwonił do Swietłany, byją poprosić o uruchomienie prac projektowych i wykonaw-czych.Zdając się w tej kwestii na nią, domyślał się, że do-stanie swoją działkę od wykonawców, ale taki układ muodpowiadał.Swietłana może nie była bezinteresowna, alewydawała się osobą rzutką i godną zaufania za taką uwa-żała ją też Satoko, a to przesądzało sprawę.Czekały go jeszcze końcowe uzgodnienia z projektantamiz Mutsu Co., ale teraz nie mógł się doczekać powrotu doWangaratty.Miał tam coś do skończenia i nie był to ciągMDF ani laminatornia.Od rana, po zabiegach stajennego, Kaylinn znowu pogrążyłasię w myślach.Stajenny frapował ją coraz bardziej; do tegostopnia, że nie przestawała o nim myśleć.Z tkliwością anali-zowała jego cmoknięcia, westchnienia, dotknięcia i klepnię-cia.Tęskniła do momentu, gdy go zobaczy.Zastanawiała się,co wtedy zrobi.Konstruowała dziesiątki wariantów tegospotkania i układała zdania, które wtedy wypowie.Wieczorem sprawdził jej stopę i po wymianie opatrun-ku sam jej założył buty, zanim wziął ją na lonżę.Prawiesię z tego ucieszyła; wprawdzie wiązało się to z dużym wy-siłkiem, ale byli ze sobą dłużej zarówno w czasie ćwiczeń,jak i potem.Dziś biegała z wysokimi wymachami nóg i pod-rzucaniem głowy (łba? była klaczą).Tylko rżenie jej niewychodziło winiła za to kneblujące ją wędzidło.Po ćwiczeniach wycierał ją długo i wydawało jej się 108 D 109#Infover WM wa6aqrlq1ijhvbhy44n6k4gc2ljplftsfxmritag#z przyjemnością.Zaryzykowała ponowny szept: Kim je-steś? , ale on znów zmilczał.Na dobranoc poklepał ją po zadzie.Trzy razy.Najwyraz-niej obojgu sprawiało to równą przyjemność.Następny dzień był podobny do poprzedniego, za to ko-lejny przyniósł istotną odmianę.Stajenny kręcił się po stajnidłużej niż w poprzednie.Objeżdżał pozostałe konie, po-rządkował, czyścił.Z nią wyszedł też chyba wcześniej poprostu na zewnątrz nie było jeszcze zimno i, co dziwniej-sze, nie założył wędzidła.wiczenia były długie i męczące,ale musiała wypaść dobrze, bo w połowie dostała do buzi(pyska?) cukierek.O smaku kawowym.Roztkliwiło ją to, ażmokro zrobiło się w oczach i to nie od potu.Aż się chciałodalej biegać i tupać! Aż się chciało zasłużyć na następnego,choć za cukierkami nie przepadała.I widocznie zasłużyła, bo dostała drugiego po zakończe-niu ćwiczeń.Gdy kolejny raz zapytała przy wycieraniu: Kim jesteś? ,niby mimochodem złapał jej rękę i cztery razy ścisnął krótko, długo, przerwa i potem długo, krótko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]