[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.No, a co do sztuki kochania, to na ziemi takich doskona³ych kochanek nigdy nie by³o! Lecz jest jeden problem: droga do tych komnat rozkoszy stoi otworem tylko przed ludŸmi, którzy prze¿yli sprawiedliwe i bezgrzeszne ¿ycie.Mnie z wami - roz³o¿y³ rêce - nawet blisko nie puszcz¹.Przez szeregi przemknê³o s³abe, ale wyraŸne dr¿enie, zrodzi³ siê i zmar³ szmer niezadowolenia, ktoœ splun¹³ g³oœno - tu te¿ kant!Ale Eomer podniós³ rêkê i ponownie nasta³a cisza, zak³ócana tylko cichym szelestem ubieg³orocznej trawy.- Dok³adnie rzecz ujmuj¹c, nie puœciliby, ale jest pewna furtka dla takich jak my, popaprañców.W tej wspania³ej religii ka¿demu, kto z honorem zgin¹³ w bitwie o s³uszn¹ sprawê - a kto oœmieli siê stwierdziæ, ¿e nasza sprawa nie jest s³uszna? - wszystkie grzechy zostaj¹ odpuszczone i automatycznie zostaje on przypisany do grona ludzi cnotliwych.Tak wiêc, jeœli ktoœ postanowi³ wejœæ do tego raju drog¹ przysz³ego bezgrzesznego ¿ycia - sztandar wam w rêce i wio, ch³opy! Ja osobiœcie na takie coœ nie mam nadziei, dlatego wiêc zamierzam dokonaæ znajomoœci z hurysami tu i teraz, jako ten, który zgin¹³ honorowo.Kiedy jeszcze pojawi siê taka szansa? Tak wiêc zapraszam ze sob¹ ka¿dego, kto mo¿e i chce, a pozostali - zostañcie na zdrowie!Uniós³ siê w strzemionach i g³osem grzmi¹cym jak grom zawo³a³ gdzieœ w górê, przy³o¿ywszy do ust nabijan¹ metalem rêkawicê:- Hej, dziewczyny!!! Otwierajcie wasz niebiañski burdel, choæ jest ju¿ po godzinach! Przygotujcie siê na przyjêcie trzech najlepszych pu³ków rohañskiej kawalerii.Stawiam sw¹ g³owê przeciwko z³amanej strzale, ¿e tych klientów nie zapomnicie do staroœci.Czas nam do ataku, tak wiêc bêdziemy tam u was na niebiesiech za jakieœ dziesiêæ minut.Akurat macie czas siê podmyæ!I stal siê cud.Ludzie zaczêli otrz¹saæ siê z nieruchawoœci! W szeregach da³ siê s³yszeæ œmiech i wyszukane przekleñstwa; z prawej flanki ktoœ zapyta³ czy mo¿na od hurysy z³apaæ trypra, a jeœli tak, to czy d³ugo go lecz¹ w tym raju? Tymczasem do Eomera zbli¿y³ siê dolamrodski ksi¹¿ê Imrahil - urodziwy m³odzian z czarnym w¹sem, znany ze swych mi³osnych wyczynów - i rzuci³ do m³odziutkiego, purpurowego ze wstydu kawalerzysty, zamykaj¹cego lew¹ flankê:- Nie wstydŸ siê, kornecie! Znaj¹cy siê na sprawie ludzie twierdz¹, ¿e w tej instytucji mo¿na znaleŸæ piêknoœæ dla ka¿dego.Ciebie tam pewnie wypatruje tabun romantycznych panienek, które czekaj¹ tylko na wiersze przy ksiê¿ycu!M³odzian, s³ysz¹c salwê œmiechu, poczerwienia³ jeszcze bardziej i b³ysn¹³ oczami spod d³ugich, dziewczêcych rzês.Eomer tymczasem zawróci³ wierzchowca tak energicznie, ¿e spod kopyt trysnê³y grudy ziemi i machn¹³ rêk¹.- Na koñ, ch³opy! Tamtejsza burdelmama ju¿ pewnie pos³a³a po najlepsze wino dla nowych klientów.Klnê siê na rechot Tulkasa - ka¿dy dziœ otrzyma tyle nurneñskiego, ¿e bêdzie móg³ siê w nim utopiæ, jedni w niebiesiech, a inni na ziemi! Zabitych ugoszcz¹ Valarowie, ¿ywych - król Rohanu.Za mn¹-¹-¹.!!!Z tymi s³owy cisn¹³ za plecy pogiêty he³m i, nie ogl¹daj¹c siê ju¿ wiêcej, skierowa³ wierzchowca w kierunku, jaki wypatrzy³ jego bystry wzrok - tam, gdzie w niepokonanej palisadzie pancernej piechoty trolli widaæ by³o malutk¹ plamkê innego koloru - ciemne okr¹g³e tarcze wastackich w³óczników.Wiatr œwista³ w uszach i tarmosi³ jego sklejone od potu w³osy koloru s³omy; obok niego, niemal strzemiê w strzemiê pêdzi³ Imrahil.- Diabli by to wziêli, ksi¹¿ê, na³ó¿ he³m.Z prawej mamy ³uczników!- Dopiero po was, szlachetny panie! - wyszczerzy³ zêby tamten i zakrêciwszy mieczem m³ynka nad g³ow¹, wykrzycza³ zachrypniêtym od wydawania rozkazu g³osem: - Dol Amroth i £abêdŸ!- Rohan i Bia³y Koñ! - odpowiedzia³ Eomer, a za ich plecami ju¿ rozrós³ siê we wspania³e stacatto jednolity grzmot tysiêcy kopyt: rohañscy i dolamrodscy jeŸdŸcy ruszyli do ostatniego ataku - po zwyciêstwo lub œmieræ.9Wiadomo powszechnie, ¿e piechota Wastaków to nie trolle - po uderzeniu Eomera Wastakowie rozlecieli siê niczym krêgle i po³yskuj¹cy klin jazdy Zachodu z chrzêstem prze³ama³ pancerze mordorskiego obronnego szyku.Nieco póŸniej w ty³y Mordorczyków uderzy³ inny klin - ostrze resztek szarej falangi Aragorna zamkniête w oprawê z gondorskich pancernych.Oko³o szóstej wieczorem k³y te zamknê³y siê na ciele Armii Po³udnie, blisko jej obozu.Na tym bitwa jako taka zakoñczy³a siê, a zacz¹³ siê pogrom: olbrzymie ognisko powsta³e w miejscu parku techniki oblê¿niczej, wychwytywa³o z gêstniej¹cego zmierzchu a to ugrzêz³y w b³ocie orokueñski wózek z rannymi, a to naszpikowanego strza³ami mumaka, miotaj¹cego siê po polu i gniot¹cego swoich oraz cudzych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]