[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To z jakiejÅ› książki? - Lovoisser siÄ™ skrzywiÅ‚, sÅ‚yszÄ…csÅ‚owa rodem z taniego romansu.- Nie, ten Å›wiat istnieje realnie.no, prawie.Tak mi siÄ™wydaje.- OpisaÅ‚aÅ› go bardzo sugestywnie.Chyba masz talent li-teracki.- Chyba? - W gÅ‚osie dziewczyny zabrzmiaÅ‚a nuta wyż-szoÅ›ci.- Przecież jestem dziennikarkÄ….Spojrzeli na siebie zaskoczeni.Theo wiedziaÅ‚, że musiznalezć klucz do podÅ›wiadomoÅ›ci Elizy.Jednak bez pomocyadwokata nie ruszy z miejsca.- NIE MAM JU%7Å‚ UMÓWIONYCH dziÅ› pacjentów.-Agnieszka Rodecka uÅ›miechnęła siÄ™ do Maksa.- Skoro ma panochotÄ™, możemy porozmawiać.Zacznijmy od dzieciÅ„stwa.Wzakamarkach pamiÄ™ci czÄ™sto chowamy dawne traumy i urazy.Maks spojrzaÅ‚ w ciemne okno i siÄ™ zamyÅ›liÅ‚.Najdalsze wspomnienie, do którego mógÅ‚ siÄ™gnąć pamiÄ™ciÄ…, dotyczyÅ‚o matki.WidziaÅ‚ przed oczami tylko zatarty przez czaszarys jej twarzy.Wyrazne byÅ‚y jedynie Å‚zy, które spÅ‚ywaÅ‚y pobladych policzkach.Dlaczego pÅ‚akaÅ‚a - nigdy siÄ™ nie dowie-dziaÅ‚.Kolejny flesz przywoÅ‚aÅ‚ obraz szarej sali, w której staÅ‚odziesięć łóżek.Spali w nich podobni do niego mali chÅ‚opcy.Każdy siÄ™ baÅ‚, że nastÄ™pnego dnia to jemu każą klÄ™czeć w kÄ…ciez rÄ™kami podniesionymi do góry.Tak karano tych, którzy wnocy zmoczyli łóżka.NastÄ™pne wspomnienie dotyczyÅ‚o pewnego lipcowego po-poÅ‚udnia.StaÅ‚ wówczas przy oknie i patrzyÅ‚ pustym wzrokiem.Z tyÅ‚u bawili siÄ™ koledzy, a on nieruchomo gapiÅ‚ siÄ™ na rozpo-Å›cierajÄ…ce siÄ™ w dole korony krzewów.Sierociniec staÅ‚ nastromym z jednej strony wzniesieniu.Na dole znajdowaÅ‚ siÄ™miejski park.Pod skarpÄ… rozciÄ…gaÅ‚ siÄ™ nieuczÄ™szczany i gÄ™stoporoÅ›niÄ™ty zakÄ…tek.Tylko z góry można byÅ‚o zobaczyć, co siÄ™dzieje na dwóch polanach otoczonych zielonym gÄ…szczem.WÅ‚aÅ›nie na jednej z nich trzech obdartusów kopaÅ‚o czwartego.Robili to spokojnie, metodycznie, jakby im siÄ™ nie spieszyÅ‚o.Ich ofiara już dawno straciÅ‚a przytomność.Tamci jednak zda-wali siÄ™ tego nie zauważać.Kiedy siÄ™ zmÄ™czyli, zapalili pa-pierosy.Potem zdeptali kiepy i wrócili do katowania leżącegow pyle czÅ‚owieka.KtoÅ› dotknÄ…Å‚ jego ramienia.Wystraszony odwróciÅ‚ siÄ™gwaÅ‚townie.Za nim staÅ‚a wychowawczyni.MiaÅ‚a przyklejony do ust sztuczny uÅ›miech.- Chodz ze mnÄ… - nakazaÅ‚a.RuszyÅ‚a przed siebie, nie odwracajÄ…c siÄ™ ani razu, bysprawdzić, czy Maks za niÄ… nadąża.Wyszli z bawialni.MinÄ™liciemny korytarz wyÅ‚ożony ciemnobrÄ…zowÄ… boazeriÄ….Dotarli doÅ‚Ä…cznika z budynkiem administracyjnym, przeszli przez niego izatrzymali siÄ™ pod drzwiami dyrektorki domu dziecka.WtedypoczuÅ‚ dÅ‚awiÄ…cy go strach.Nigdy tu nie byÅ‚, a opowieÅ›ci, któresÅ‚yszaÅ‚ o tym miejscu, przeraziÅ‚y nawet jego, a przecież zdaÅ‚ już do piÄ…tej klasy.PrzyszÅ‚o mu wówczas do gÅ‚owy, że być możeci, którzy na dole kopali swojego kompana, zażądali do zabawykogoÅ› bardziej ruchliwego niż ten zakrwawiony ludzki mane-kin.Czyżby padÅ‚o na niego?- Trauma z dzieciÅ„stwa? - powtórzyÅ‚ pytanie lekarki.-Nie, nie przypominam sobie niczego takiego.ZadzwoniÅ‚ telefon.Lekarka spojrzaÅ‚a na wyÅ›wietlacz ipodniosÅ‚a siÄ™ z krzesÅ‚a.- MuszÄ™ wracać na oddziaÅ‚.WpadnÄ™ do pana jutro wie-czorem.WyszÅ‚a z pokoju, a Maks dÅ‚uższÄ… chwilÄ™ wpatrywaÅ‚ siÄ™ wbiel zamkniÄ™tych drzwi.Trauma z dzieciÅ„stwa?Tamtego lipcowego popoÅ‚udnia nauczycielka kazaÅ‚a muczekać przed drzwiami dyrektorki.Z minuty na minutÄ™ narastaÅ‚w nim strach, że budzÄ…ca grozÄ™ opowieść o niepotrzebnychdzieciach okaże siÄ™ prawdÄ….Niemal co noc szeptali jÄ… sobieleżący w łóżkach chÅ‚opcy.Kiedy zapadaÅ‚a cisza, każdy prosiÅ‚Boga w myÅ›lach, żeby to nie on byÅ‚ takim niepotrzebnymdzieckiem.Czy powinien o tym opowiedzieć lekarce? DotÄ…d czuÅ‚strach, który paraliżowaÅ‚ go w dzieciÅ„stwie i wtedy, przedgabinetem, zamieniaÅ‚ w drewniany posÄ…g, który przyrósÅ‚ dodrewnianego siedzenia.Dosyć wspomnieÅ„.Teraz ważniejsze byÅ‚o co innego.Le-karka potwierdziÅ‚a jego przekonanie, że spotkanie z Lovoisse-rem tylko mu siÄ™ przywidziaÅ‚o.- Co jest prawdÄ…? - Jego wzrok powÄ™drowaÅ‚ w stronÄ™ le-żącej na szafce gazety.WziÄ…Å‚ jÄ… do rÄ™ki i rozÅ‚ożyÅ‚:.makabrycznej zbrodni, do której doszÅ‚o przed dwomadniami w jednym z warszawskich koÅ›ciołów.To nie tenfragment, .tajemnego obrzÄ…dku, który miaÅ‚ miejsce w nocy wmurach..Też nie. Policja odmawia komentarzy na temat tej potwornej zbrodni w murach koÅ›cioÅ‚a pod wezwaniem MatkiBożej Aaskawej.Nam jednak udaÅ‚o siÄ™ zdobyć mrożące krew wżyÅ‚ach informacje.OfiarÄ… zbrodni padÅ‚a mÅ‚oda kobieta, okoÅ‚odwudziestopiÄ™cioletnia.Na razie nieznane sÄ… jej personalia.ZwiÄ…zanÄ… wniesiono do koÅ›cioÅ‚a.Jej krwiÄ… wyrysowano naposadzce okrÄ…g.Potem wpisano w niego gwiazdÄ™ pentagramu.Maks odÅ‚ożyÅ‚ dziennik.ZwÅ‚oki odkryto rano, w tym samym czasie, kiedy miaÅ‚wypadek.SkÄ…d zatem wÄ…sacz, rzekomo wytwór jego wyob-razni, mógÅ‚ wiedzieć o zamordowanej dziewczynie?W sytuacjach, kiedy organizm balansuje na granicy życia iÅ›mierci, nasza psychika może podsuwać nam obrazy oraz in-formacje, które nie majÄ… sensu.MyÅ›lÄ™, że chodzi o silny stres.Tylko że jego umysÅ‚ nie mógÅ‚ wyprodukować informacji, októrej prócz policji nikt wówczas nie wiedziaÅ‚. 13 czerwca - 20 dniPiotr stanÄ…Å‚ przed ostatnim gabinetem kosmetycznym z listyTamar.Studio urody Róża przy PuÅ‚awskiej.W poprzednichnikt nie rozpoznaÅ‚ martwej dziewczyny.Znów miaÅ‚ ochotÄ™zapalić.PogrzebaÅ‚ w kieszeniach i wsunÄ…Å‚ do ust pastylkÄ™.Tojuż ostatnia, trzeba kupić nowÄ… paczkÄ™, pomyÅ›laÅ‚.WszedÅ‚ dostudia.PrzywitaÅ‚a go Å‚adna brunetka siedzÄ…ca za kontuarem.- Możemy porozmawiać? - Piotr pokazaÅ‚ odznakÄ™ poli-cyjnÄ…, ale zanim wyciÄ…gnÄ…Å‚ zdjÄ™cie ofiary, dziewczyna odwró-ciÅ‚a siÄ™ w gÅ‚Ä…b lokalu.- Pani Aniu, ktoÅ› do pani! - zawoÅ‚aÅ‚a.Z pomieszczenia na zapleczu wyszÅ‚a atrakcyjna blondynkaw okularach.- Policjant - poinformowaÅ‚a jÄ… scenicznym szeptem pra-cownica.- yle zaparkowaÅ‚am samochód? - Kobieta miaÅ‚a niepewnÄ…minÄ™.Piotr wyjÄ…Å‚ z kieszeni fotografiÄ™.- Rozpoznaje pani tÄ™ osobÄ™?- Eliza.? - Zaskoczona wÅ‚aÅ›cicielka wzięła do rÄ™ki zdjÄ™-cie.- Czy coÅ› siÄ™ staÅ‚o?Piotr wyprostowaÅ‚ siÄ™.Sralka mÄ…dralka miaÅ‚a racjÄ™, pomy-Å›laÅ‚ z niechÄ™ciÄ… i wyciÄ…gnÄ…Å‚ z kieszeni notatnik i dÅ‚ugopis.- Zna pani jej nazwisko?Pani Anna spojrzaÅ‚a na pracownicÄ™.- Gallendorf.Eliza - odparÅ‚a zdecydowanie. - Eliza Gallendorf - powtórzyÅ‚ Piotr, zapisujÄ…c nazwisko.-Co jeszcze pani o niej wie? CzÄ™sto tu przychodziÅ‚a?- Czemu policja siÄ™ niÄ… interesuje?- To sprawa policji - powiedziaÅ‚.Najbardziej nie lubiÅ‚wÅ›cibskich Å›wiadków.Kobieta milczaÅ‚a i tylko patrzyÅ‚a na niego nieruchomymwzrokiem.ZnaÅ‚ to spojrzenie jak zÅ‚y szelÄ…g.Jego kobieta pa-trzyÅ‚a tak na niego, kiedy czegoÅ› chciaÅ‚a.Dlatego wiedziaÅ‚teraz, że pani Anna nie da za wygranÄ….- ZostaÅ‚a zamordowana.Szukamy mordercy - wyjaÅ›niÅ‚sucho, obojÄ™tnie.Anna podniosÅ‚a do ust wypielÄ™gnowanÄ… dÅ‚oÅ„, oczy siÄ™ jejzaszkliÅ‚y.- JakiÅ› miesiÄ…c temu przyprowadziÅ‚a jÄ… Dominika, dzien-nikarka z redakcji  Czwartego Wymiaru - oznajmiÅ‚a i mach-nęła rÄ™kÄ… w nieokreÅ›lonym kierunku.- Redakcja jest w pobliżu.- Co to za pismo?- MiesiÄ™cznik ezoteryczny.- WskazaÅ‚a na leżący na sto-liku egzemplarz.- Wie pan [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •