[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. major rozkłada ręce. Spodziewałeś się łupu z banku? Trochę tak  przyznaje inspektor. Oprócz osobistych do-kumentów zabitego żadnych papierów, nawet świstka, i żad-nych śladów po dziewczynie.Nawet brak jakiegokolwiek kobie-cego łaszka oprócz kuchennego fartucha z kretonu.Nic! Tylkośladów do cholery, wszędzie i na wszystkim palce, dłonie.Odci-ski nakładają się jedne na drugie.Wprowadza to tylko zamęt iutrudnia dochodzenie.Wątpię, czy chociaż jeden nada się doidentyfikacji. Kasyno gry i to niemal pod naszym bokiem!  nie może da-rować pułkownik. Pogadam sobie o tym z dzielnicą. Teraz sprawa jest prawie jasna.Zakrzewski i Opat to spół-ka.A dziewczyna została podstawiona do podpisania umowyna wynajem domu.Może za jednorazowym wynagrodzeniem? Szukaj tej dziewczyny i znajdz ją żywą  przerywa Lis. Zadużo trupów w tej sprawie! Ona musiała być z nimi związana, ito blisko, a jak widać, nie są to bezpieczne znajomości.Musiałaich dobrze znać, bo do takich transakcji nie bierze się człowiekaz ulicy, nawet za największe pieniądze. Załatw z prokuratorem nakaz na sprawdzenie konta Micha-łowskiego  dopomina się major. Dobrze.Ale napisz do CEKOPU, Michałowskiego trzebaściągnąć.Przecież musi przejąć mieszkanie. Rozumiem teraz ten zbiór u Zakrzewskiego.Posądzałem goo lichwę, a to są fanty nie wykupione przez graczy, brane podzastaw pieniędzy na grę. Hieny!  oburza się Lis. Te pięćdziesiąt tysięcy, znalezione u Zakrzewskiego, to napewno wpływy z gry.Stąd ta lista z wykazem zastrzeżonych se-rii, znaleziona w jego papierach.Facet spostrzegł, że wpłynęłyjakieś podejrzane pieniądze, i usiłował sprawdzić.Czy zdążyłsię zorientować, co to za banknoty?  zastanawia się major. Oczywiście, że zdążył  mówi Lis  przecież trzymał je od-dzielnie, a więc wiedział.Wyjaśniłeś, skąd u niego ten rejestr?  Tak.Wykazy rozesłano według ścisłego rozdzielnika.Tendruk z sygnaturą stołecznej komendy miał numer sześćset je-denaście i pokwitował go kierownik sklepu komisowego zeSmolnej.Rozmawiałem z nim.Oświadczył, że rejestr zagubił, anazwisko Zakrzewskiego nie jest mu znane.Przedwczoraj go-tów byłem w to uwierzyć, ale dzisiaj inaczej to wygląda.Kie-rownik komisu jest graczem.podobnie jak Moreno.Skrzypcepewno zastawił w zamian za pieniądze na grę.Cholerny kłam-czuch, łże na każdym kroku.Jest wplątany w sprawę o morder-stwo, a mimo to kręci.Rozumiesz coś z takiegopostępowania? Rozumiem  stwierdza Lis. On się czegoś śmiertelnie boi.I chyba ma powody.Słuchaj, co z tymi skrzypcami Amatiego,rzeczywiście istniały? Tak.Potwierdzili to muzycy z filharmonii.Skrzypce są rów-nież ubezpieczone w PZU na osiemset tysięcy złotych.Ale nieznalezliśmy tego instrumentu ani u Zakrzewskiego, ani na Błę-kitnej, ani też w mieszkaniu Opata na Polnej.Zakrzewski napewno ukrył skrzypce lub zdążył sprzedać, bo Moreno nie do-trzymał terminu ich wykupienia. Muzyka należy przesłuchać na temat jego wizyt na Błękit-nej.Cholera mnie trzęsie na myśl o tym kasynie.Taka melinaprosperowała spokojnie tuż obok nas.Dawaj mi tutaj swegogenialnego Cieślika.Dobiorę się do tego wałkonia! Cieślik nie jest wałkoniem!  obrusza się major i dzwoni powywiadowcę. Poruczniku, szef was p r o s i!  mówi z naciskiem zezującna Lisa.Ten oficjalny ton jest umówionym sygnałem i oznacza,że pułkownik nie będzie miły. Już go ostrzegłeś  mruczy Lis.Zna na pamięć wszystkieich wybiegi. Porucznik Cieślik melduje się na rozkaz!  nie minął kwa-drans, gdy wywiadowca pręży się w przepisowej postawie przedLisem.To też już należy do rytuału.Pułkownik nie przywiązujewagi do zewnętrznych form, a natura Cieślika w żaden sposóbnie mieści się w sztywnych ramach regulaminu.Gdy jednakszef jest z niego niezadowolony, sposób bycia porucznika sięga służbowego ideału. Cieślik! Czy podczas inwigilacji Moreno nie zdarzyło siętwoim orłom zauważyć takiego drobiazgu, jak dom przy Błękit-nej? Nie, panie pułkowniku.W tym okresie grajek nigdy tam niezaglądał.Inwigilacja miała wyrywkowy charakter  podkreślaporucznik. Gdyby szef zlecił ciągłą, niewątpliwie trafilibyśmyna kasyno. Aha, więc to moja wina  kiwa głową Lis. Nie zleciłemkontroli ciągłej i tak się jakoś składało, że gdy gość szedł nakarty albo na dziwki. Fi donc, szefie!  obłudnie gorszy się Cieślik..to wówczas wypadał wam fajrant, natomiast był śledzonytylko wtedy, gdy siedział w domu.To ma być służba wywiadow-cza? Ale mój koniak toś wyszperał, łobuzie! Major podał dokładny azymut  z godnością prostuje Cie-ślik. Ale ja mam naprawdę interesującą wiadomość.Wczorajwieczorem, gdy spacerowałem po Błękitnej. opowiada ospotkaniu z Piotrem Horwatem. Czyżby też grał?  unosi brwi pułkownik. Do diabła!!! Teraz dopiero coś mi się skojarzyło  wykrzy-kuje Cieślik .przecież to może być ta dziewczyna! Majorze,trzeba zapytać Horwata i Moreno o tę blondynkę  przypominaim zajście pod  Bristolem. Wówczas mnie pułkownik obso-baczył, bo miałem szukać forsy, a nie patrzeć na blondynki.Piękna sztuka, eksportowa, można rzec! Horwat ją wymanew-rował od Moreno, a pózniej jeszcze przyłożył jakiemuś trzecie-mu.To był cios, poezja, nie fanga! Ciekawe, że ty zawsze wdepniesz tam, gdzie jest mordobicie wzdycha pułkownik. Powiadasz: wieczorem dobijał się dowilli.Hm! trzeba z nim koniecznie porozmawiać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •