[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak więc,te twoje rozważania to właśnie filozofia, choć dość naiwna.Takimi problemamina długo przed tobą zajmowało się mnóstwo ludzi, i wiele ze znalezionych przeznich odpowiedzi to głupstwa bez wartości.Na przykład.Wejść!  zawołał,128 słysząc pukanie do drzwi i zaniepokojony zerknął na Eowinę.Dokoła noc, kogotu licho niesie?Gość ubrany był w czarny paradny uniform kaprala Gondorskiej Straży Cyta-deli (księcia zawsze intrygowała ta sprzeczność: Biały Oddział, a mundury czar-ne), i na jego widok Faramir poczuł ssanie w dołku  wyglądało, że w jakimśmiejscu popełnili błąd.Poprosił Eowinę, by oddaliła się do sąsiedniego pokoju,ale gość łagodnie poprosił ją o pozostanie, gdyż to, o czym będzie się za chwilęmówiło, dotyczy wprost również i Jej Wysokości. Po pierwsze, proszę pozwolić, że się przedstawię, książę, choć może z pew-nym opóznieniem.Nie mam imienia, ale może mnie pan nazywać Gepardem.W rzeczywistości nie jestem kapralem, a kapitanem Tajnej Straży, oto mój żeton.Dowodzę tutejszym kontrwywiadem.Kilka minut temu aresztowałem komendan-ta Emyn Arnen pod zarzutem udziału w spisku i zdrady państwowej.Jednakże niewykluczam, że Beregond tylko wykonywał pańskie rozkazy, nie wnikając zbytniow ich istotę, a wówczas jego wina nie będzie już tak wielka.Właściwie, właśnieto chciałbym wyjaśnić. Nie mógłby pan, kapitanie, wyrażać się jaśniej? Na twarzy Faramira niedrgnął ani jeden mięsień i zdołał bez lęku odpowiedzieć na spojrzenie Geparda puste i straszliwe, właściwe wszystkim oficerom Białego Oddziału.Gdyby pomi-nąć te oczy, oblicze kapitana mogłoby sprawiać zupełnie sympatyczne wrażenie było mężne i nieco przy tym smutne. Jak mi się wydaje, książę, zupełnie opacznie rozumie pan sedno moich tuobowiązków.Powinienem za wszelką cenę  powtarzam: za wszelką cenę strzec pańskiego życia.Nie dlatego, że pana lubię, a dlatego, że taki mam rozkazod mojego króla: jakiekolwiek nieszczęście się panu przydarzy plotka przypiszeje Jego Wysokości, a niby dlaczego ma on płacić czyjeś rachunki? To jedna stronazagadnienia.Z drugiej, jestem zobowiązany przeszkodzić w czyichkolwiek zaku-sach na namówienie pana do złamania przysięgi wasalnej.Proszę sobie wyobra-zić, że jacyś głupcy napadają na fort i  uwalniają pana, chcąc uczynić z panasztandar restauracji.Jeśli przy tym zginie choć jeden z ludzi króla  a zginąna pewno  Jego Królewska Mość, mimo naprawdę szczerych chęci, nie będziemógł przymknąć oczu na tę historię.Królewska armia wkroczy do Ithilien, a tonajprawdopodobniej doprowadzi Odrodzone Królestwo prosto do krwawej wojnywewnętrznej.Tak więc, proszę uważać, że jestem tu po to, by ustrzec pana przedewentualnymi głupstwami.Dziwne, ale w mowie Geparda, może w jego intonacji  nie, raczej w budo-wie zdań  było coś takiego, że Faramir poczuł się jakby ponownie rozmawiałz Aragornem. Bardzo cenię pańską troskę, kapitanie, jednakże nie rozumiem, jaki to mazwiązek z aresztowaniem Beregonda. Jakiś czas temu spotkał się on w  Czerwonym Jeleniu z wysokim, szczu-129 płym człowiekiem, mającym wzdłuż lewej skroni długą bliznę, a jedno ramię wy-raznie wyższe od drugiego.Nie wie pan czasem, o kim mowa? Dość łatwa dozapamiętania powierzchowność. Przyznam, że nie przypominam sobie  uśmiechnął się książę, starającsię, by uśmiech go nie zdradził, a były ku temu powody. Może lepiej bybyło zapytać samego Beregonda. Och, Beregond odpowie na całą masę pytań.Ale pański brak pamięci, ksią-żę, jest bardzo zastanawiający.Rozumiem, że kapitan Pułku Ithilien, Faramir, mo-że nie pamiętać twarzy wszystkich swoich żołnierzy, ale kaprali i oficerów, powi-nien.Powtarzam: łatwa do zapamiętania powierzchowność. A co ma do tego mój pułk? Jak to, co? Widzi pan, wielu z walczących w składzie tego wspaniałegooddziału nie wróciło po zakończeniu wojny do domów, do Gondoru.Szczególniezauważalny jest całkowity brak zwolnionych ze służby oficerów i podoficerów łącznie około pięćdziesięciu.No, pewnie część z nich zginęła  takie czasy ale przecież nie wszyscy! Jak pan sądzi, książę, dokąd mogli się udać? Czy nie donas, do Ithilien? Możliwe  obojętnie wzruszył ramionami książę. Tyle, że ja nie mamo tym najmniejszego pojęcia. O to właśnie chodzi, książę, o to chodzi: nie ma pan pojęcia! Proszę za-uważyć: powrót do Ithilien, z którym związana przecież była i służba w wojsku,i gdzie księciem jest ukochany ich kapitan (a to, że pana w pułku kochano, niejest dla nikogo tajemnicą), to jakby rzecz normalna i naturalna.Tylko dlaczegożaden z nich nie przybył do Emyn Arnen oficjalnie, nie przedstawił się i nie po-prosił o przyjęcie do służby.Zgódzmy się, że to jest nie tylko nienaturalne to jest bardzo, ale to bardzo podejrzane! Logicznie zatem jest założyć, że pańskipułk zachował się jako jednolita zdyscyplinowana organizacja, tyle, że działają-ca w nielegalnym trybie, i teraz ci ludzie wałkują w głowach plany pańskiego uwolnienia.Do czego to doprowadzi, już, jak mi się wydaje, omówiliśmy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •