[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.DarÅ‚y siÄ™ mewy Å‚owiÄ…ce odpadki, pÅ‚ywajÄ…ce po zielonej, brudnej wodzie portu.Nabrzeże roiÅ‚o siÄ™ od ludzi.Głównie umundurowanych.- Koniec rejsu, panowie elfy - powiedziaÅ‚ nilfgaardzki dowódca konwoju.- JesteÅ›my w Dillingen.Wysiadka!CzekajÄ… tu już na was.Fakt.Czekano na nich.197%7Å‚aden z elfów - a już z pewnoÅ›ciÄ… nie Faoiltiarna - nie dawaÅ‚ za grosz wiary zapewnieniom osprawiedliwych sÄ…dach i amnestiach.Scoia'tael i oficerowie brygady "Vrihedd" nie mieli zÅ‚udnych nadzieico do losu, jaki czeka ich za JarugÄ….W wiÄ™kszoÅ›ci pogodzili siÄ™ z tym, przyjmowali to stoicko, z rezygnacjÄ…nawet.Nic, jak sÄ…dzili, nie mogÅ‚o już ich zaskoczyć.Mylili siÄ™.SpÄ™dzono ich z galery, dzwoniÄ…cych i brzÄ™czÄ…cych kajdanami, pognano na molo, potem na nabrzeże, wszpaler uzbrojonych żoÅ‚daków.Byli tam też i cywile, tacy, których bystre oczka migaÅ‚y szybko, skaczÄ…c odtwarzy do twarzy, od sylwetki do sylwetki.Selekcjonerzy, pomyÅ›laÅ‚ Faoiltiarna.Nie pomyliÅ‚ siÄ™.Na to, by jego pokiereszowana twarz zostaÅ‚a przegapiona, liczyć oczywiÅ›cie nie mógÅ‚.I nie liczyÅ‚.- Pan Isengrim Faoiltiarna? %7Å‚elazny Wilk? Cóż za miÅ‚a niespodzianka! Prosimy, prosimy!%7Å‚oÅ‚dacy wywlekli go ze szpaleru.- Va fail! - krzyknÄ…Å‚ do niego Coinneach Dá Reo, rozpoznany i wyciÄ…gany przez innych, noszÄ…cych ryngrafyz redaÅ„skim orÅ‚em.- Se'ved, se caerme dea!- Zobaczycie siÄ™ - syknÄ…Å‚ cywil, który wyselekcjonowaÅ‚ FaoiltiarnÄ™ - ale chyba w piekle.Na niego już tamczekajÄ…, w Drakenborgu.Hola, stać! Czy to nie przypadkiem nie pan Riordain? Brać go!AÄ…cznie wyciÄ…gniÄ™to ich trzech.Tylko trzech.Faoiltiarna zrozumiaÅ‚ i nagle - ku swemu zaskoczeniu - zaczÄ…Å‚siÄ™ bać.- Va fail! - krzyknÄ…Å‚ do towarzyszy wyciÄ…gniÄ™ty z szeregu Angus Bri Cri, dzwoniÄ…c okowami.- Va fail,fraeren!%7Å‚oÅ‚dak popchnÄ…Å‚ go brutalnie.Nie poprowadzono ich daleko.Doszli tylko do jednej z szop blisko przystani.Tuż przy basenie portowym,nad którym koÅ‚ysaÅ‚ siÄ™ las masztów.Cywil daÅ‚ znak.FaoiltiarnÄ™ popchniÄ™to pod sÅ‚up, pod belkÄ™, na którÄ… zarzucono powróz.Do powroza zaczÄ™toprzywiÄ…zywać żelazny hak.Riordaina i Angusa posadzono na dwóch ustawionych na polepie zydlach.- Panie Riordain, panie Bri Cri - powiedziaÅ‚ zimno cywil.- ZostaliÅ›cie objÄ™ci amnestiÄ….SÄ…d postanowiÅ‚okazać Å‚askÄ™.- SprawiedliwoÅ›ci musi siÄ™ jednak stać zadość - dodaÅ‚, nie doczekawszy siÄ™ reakcji.- A za to, by tak siÄ™staÅ‚o, zapÅ‚aciÅ‚y rodziny tych, których zamordowaliÅ›cie, panowie.Wyrok zapadÅ‚.Riordain i Angus nie zdążyli nawet krzyknąć.Od tyÅ‚u zarzucono im na szuje pÄ™tle, zdÅ‚awiono, obalonorazem z zydlami, powleczono po klepisku.Gdy skutymi rÄ™kami nadaremnie próbowali zerwać wrzynajÄ…cesiÄ™ w ciaÅ‚o styki, oprawcy uklÄ™kli im na piersiach.Noże bÅ‚ysnęły i spadÅ‚y, trysnęła krew.Teraz nawet pÄ™tlenie byÅ‚y w stanie zdusić ich krzyku, wizgu, który podnosiÅ‚ wÅ‚osy na gÅ‚owie.TrwaÅ‚o to dÅ‚ugo.Jak zawsze.- PaÅ„ski wyrok, panie Faoiltiarna - powiedziaÅ‚ cywil, wolno odwracajÄ…c gÅ‚owÄ™ - zostaÅ‚ wyposażony wklauzulÄ™ dodatkowÄ….Takie coÅ› ekstra.Faoiltiarna nie zamierzaÅ‚ czekać na coÅ› ekstra.Klamra kajdan, nad którÄ… elf pracowaÅ‚ już od dwóch dni inocy, teraz spadÅ‚a z jego przegubu jak za dotkniÄ™ciem magicznej różdżki.Straszliwy cios ciężkiego Å‚aÅ„cuchaobaliÅ‚ obu pilnujÄ…cych go żoÅ‚daków.Faoiltiarna w skoku kopnÄ…Å‚ nastÄ™pnego w twarz, smagnÄ…Å‚ kajdanamicywila, runÄ…Å‚ wprost w zasnute pajÄ™czynÄ… okienko szopy, przeleciaÅ‚ przez nie razem z ramÄ… i futrynÄ…,zostawiajÄ…c na gwozdziach krew i strzÄ™py odzienia.Z hukiem wylÄ…dowaÅ‚ na deskach mola.PrzekozioÅ‚kowaÅ‚, przeturlaÅ‚ siÄ™ i chlupnÄ…Å‚ w wodÄ™, pomiÄ™dzy rybackie czółna i barkasy.Wciąż przykuty doprawego przegubu ciężki Å‚aÅ„cuch ciÄ…gnÄ…Å‚ na dno.Faoiltiarna walczyÅ‚.Ze wszystkich siÅ‚ walczyÅ‚ o życie, naktórym, jak jeszcze niedawno sÄ…dziÅ‚, nie zależaÅ‚o mu w ogóle.- Aap! - darli siÄ™ wypadajÄ…cy z szopy żoÅ‚dacy.- Aap! Zabij!- Tam! - wrzeszczeli inni, nadbiegajÄ…cy molem.- Tam, gdzie wypÅ‚ynÄ…Å‚.- Do Å‚odzi!- Strzelać! - zaryczaÅ‚ cywil, obiema dÅ‚oÅ„mi próbujÄ…c zatrzymać krew, wartko pÅ‚ynÄ…cÄ… z oczodoÅ‚u.- Zabić!SzczÄ™knęły ciÄ™ciwy kusz.Mewy poderwaÅ‚y siÄ™ z wrzaskiem.Brudna zielona woda miÄ™dzy barkasamizakipiaÅ‚a od beÅ‚tów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]