[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.668 Chodêcie! Chodêcie wszyscy!Klara p´dzi przez taras do domu, na ile tylko pozwalajà jejna to male’kie stópki. Co tam znowu? Batiar podniós" "eb ospale, a Rumor,jak to on, juÝ poszczekuje gotowy rzuciç si´ w wir kaÝdychwydarze’. Wszyscy, powiedzia"am! Wszyscy! Gdzie si´ podzia"aMaja? A gdzie si´ mia"am podziaç? Kotka ukaza"a si´w drzwiach biblioteki. Wiesz, Ýe jesteÊmy z Andrzejem za-j´ci, piszemy przecieÝ ksiàÝk´ o zwierzakach. Daj spokój ksiàÝce.Andrzej sam da sobie rad´ Êwinka67morska jest zupe"nie zdesperowana. Tu dziejà si´ strasznerzeczy, straszne! Przesta’ zawracaç g"ow´ Maja odwróci"a si´ i ruszy"az powrotem w stron´ biblioteki. Bez przerwy szukasz k"o-potów i we wszystkim widzisz straszne rzeczy.To, Klaro, za-czyna byç po prostu nudne. Kiedy naprawd´. Êwinka morska nie moÝe z"apaçtchu. Ania przybieg"a ca"a zap"akana, coÊ powiedzia"a Kaii nasza Kaja teÝ wybuchn´"a p"aczem.I zaraz obie pobieg"ydo ogrodu Ani.Tam, gdzie pani Ala ma grzàdk´ z sa"atà. No, to smacznego mrukn´"a lekcewaÝàco Maja, ale jed-nak zatrzyma"a si´ przed progiem biblioteki.MoÝe rzeczywi-Êcie coÊ si´ sta"o? Chodêmy.I zwierzaki ruszy"y przez taras do ogrodu.Na czele po-spiesznie drepcze Klara, tuÝ za nià Rumor swawolnie poma-chuje ogonem; niczym si´ przejàç nie potrafi, jamnik jeden.Pochód zamyka Maja z Batiarem ci nigdy si´ nie spieszà,zawsze wynioÊli i pewni siebie.Ale.grzàdka sa"aty w ogrodzie Ani jest pusta.Nigdzie ni-kogo nie ma.Cisza, Ýe tylko pszczo"y s"ychaç, jak polatujànad kwiatami. I coÊ ty znowu wymyÊli"a? Nic nie wymyÊli"a z domu wypad"a Heksa. Towszystko prawda. Jaka prawda? Co si´ tu, Heksuniu, dzieje Rumor prze-laz" pod p"otem i biegnie do swojej kundelki. JuÝ idà w drzwiach tarasowych pojawi" si´ Rej.Min´ma jeszcze bardziej ponurà niÝ zwykle.Nawet jak na rotwaj-lera szczególnie mrocznà i powaÝnà.Tylko spojrza" przelot-nie na Batiara i o dziwo nie rzuci" si´ jak zwykle do p"otuz wyszczerzonymi z´biskami.Musia"o wydarzyç si´ chybarzeczywiÊcie coÊ niezwyk"ego.68Obydwie dziewczynki wysz"y z domu.Usta w podkówk´,oczy zaczerwienione.To jedna, to druga p"aksiwie pociàganosem.Ania niesie pod pachà pude"ko po butach.Kaja w r´-ce trzyma "opatk´.Idà przez ogród do grzàdki z sa"atà.Po co?Niczego szczególnego tam nie widaç.Nabra"y nagle ochotyna sa"at´ czy co? Skoro tak, to dlaczego takie ponure? po-chrupaç sa"at´ sama przecieÝ przyjemnoÊç.Zwierzaki patrzà zupe"nie zdezorientowane na dwie przy-jació"ki, które zachowujà si´ naprawd´ dziwnie.Sà juÝ przygrzàdce, ale ani myÊlà o zrywaniu sa"aty.Ania po"oÝy"a naziemi pude"ko po butach i zdj´"a tekturowà przykrywk´.Ka-ja przycupn´"a nad grzàdkà i znowu beczy tak, Ýe nos ma juÝjak marchewka.Rozchyli"a liÊcie sa"aty i podnosi coÊ.Co totakiego? Owalny brunatny kamie’?Rumor p´dem wróci" przez ogród Ani, przeÊlizgnà" si´ podp"otem.Zziajany dyszy chwil´, zanim jest w stanie cokolwiekz siebie wydusiç. Úó"w z zaciÊni´tym gard"em jamnik wykrztusi" tylko tojedno s"owo: Ýó"w. Co Ýó"w? Klara niecierpliwie drepcze w miejscu. CoÝó"w? PrzecieÝ znowu poszed" nie wiadomo dokàd. Nie Ýyje. Pani Ala wys"a"a Ani´ po sa"at´ i wtedy ma"a znalaz"aÝó"wia Heksa otrzàsn´"a si´ szybciej od wciàÝ oniemia"egojamnika. LeÝa" biedaczek pod na pó" obgryzionà g"ówkà sa-"aty.Nawet nie wiadomo jak d"ugo.LiÊcie ca"kiem go poprzy-krywa"y. Biedaczysko chlipn´"a Klara ze zrozumieniem. Na-wet nie zdàÝy" si´ najeÊç do syta.AÝ po"ow´ sa"aty zostawi",nie do wiary.Musia" si´ juÝ czuç naprawd´ bardzo s"aby.Tymczasem dziewczynki w"oÝy"y martwego Ýó"wia do pu-de"ka po butach, przykry"y wieczkiem i zanios"y na sam ko-69niec ogrodu, gdzie pomi´dzy obydwiema parcelami roÊnienajwi´ksze z naszych drzew m"ody jeszcze, ale juÝ wspania-le roz"oÝysty dàb.Zatrzyma"y si´ przy samym pniu i Kaja "o-patkà kopie do"ek.Kiepsko jej to idzie, "zy cieknà dziewczyn-ce po policzkach i niewiele widzi.Wreszcie do"ek gotowy.Ania w"oÝy"a na dno pude"ko z martwym Ýó"wiem i dziew-czynki ostroÝnie zasypujà do"ek.Wyglàdajà Ýa"oÊnie; tymbardziej, Ýe "zy rozmazujà palcami umorusanymi ziemià i napoliczkach robià si´ im ciemne smugi.Wiatr zaszumia" koronà d´bu.Úó"tawy listek frunà" w po-wietrze, na moment zatrzyma" si´ niemal w bezruchu i wol-niutko opada w dó".Raz jeszcze poderwa" si´ w gór´, poczym "agodnie osunà" si´ prosto na mogi"k´ Ýó"wia. Nic tu po nas zawyrokowa"a Maja.Jak na nià nawet "a-godnie i tak jakoÊ mi´kko. Wiatr si´ zerwa", zaraz b´dzie la-"o.Wracamy do domu.I juÝ po drodze doda"a dla zrównowaÝenia, przesadnej we-d"ug niej, "agodnoÊci przed chwilà: Nic dziwnego, Ýe b´dzie padaç.Chmury pójdà w zawo-dy z Kajà i Anià.Ciekawe tylko czy im dorównajà, bo dziew-czynom "zy tryska"y jak z sikawki.Pociemnia"o i pierwsze krople deszczu zaszeleÊci"y na li-Êciach.Zwierzaki pogna"y p´dem. Co si´ tam dzisiaj wyrabia w ogrodzie? podekscytowa-na Czarnuszka nie mog"a doczekaç si´ powrotu towarzystwai pewnie juÝ od jakiegoÊ czasu tkwi z przednimi "apkami naszybie terrarium. Smutna sprawa Klara choç zziajana wysapa"a pr´dziut-ko, Ýeby jej ktoÊ nie uprzedzi" w og"oszeniu ponurej wiado-moÊci zwierzakom, które siedzà w domu. Biedny Ýó"w nieÝyje.W"aÊnie wracamy z pogrzebu. Mog"aÊ nas przygotowaç powoli, delikatniej obruszy"70si´ Rocky.Doprawdy przesadza z troskliwoÊcià o swojà ci´-Ýarnà chomiczk´.Chucha na nià i dmucha. Wiesz przecieÝ,Ýe Szarotce nie wolno si´ denerwowaç. MyÊmy w ogóle Ýó"wia nie znali wtràci" Bia"asek.Wi-daç, Ýe ponure wydarzenie nie zrobi"o na myszkach wi´ksze-go wraÝenia. MyÊla"am, Ýe przynajmniej wy nie jesteÊcie ca"kiem bez-duszne nastroszy"a si´ Êwinka morska. Zawiod"am si´ nawas.Na nikogo juÝ liczyç nie moÝna.O Mai w ogóle szkodawspominaç.Oboj´tna i zimna jak lód, jednej "ezki nie uroni.Ludzie nawet mówià: tyle, co kot nap"aka".Czyli: tyle, co nic.Przycich"a, bo do pokoju wesz"a Kaja.¸zy wymieszanez grudkami ziemi, rozmazane po ca"ej buzi, oczy jak u króli-ka.Rzuci"a si´ na tapczan, wtuli"a g"ow´ w poduszk´ i od cza-su do czasu s"ychaç, jak Ýa"oÊnie pociàga nosem. Czy ona d"ugo tak potrafi? zainteresowa" si´ Bia"asek. No, czy d"ugo b´dzie myÊleç o tym by"ym Ýó"wiu? Trzeba byç wyrozumia"ym z "agodnoÊcià w"aÊciwàowczarkom odpowiedzia" Batiar. D"ugo.Dzieci takie juÝ sà.Nie tylko zresztà dzieci, doroÊli ludzie takÝe.Oni to nazywa-jà pami´cià. Bo nie potrafià odróÝniç Ýywego od nieÝywego pisn´-"a Czarnuszka, wspinajàc si´ na karuzel´
[ Pobierz całość w formacie PDF ]