[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pokazując kardynałów, nadał Kościołowi ludzkie oblicze.Watykan to nie były już tylko budynki, ale ludzie – ludzie tacy jak kamerling, którzy oddali swe życie w służbę dobra.– Dzisiaj znaleźliśmy się nad krawędzią przepaści – mówił dalej kamerling.– Nikt z nas nie może pozwolić sobie na bierność.Niezależnie od tego, czy postrzegacie to zło jako szatana, korupcję czy niemoralność.siły ciemności żyją i rozrastają się z każdym dniem.Nie ignorujcie ich.– Ściszył głos niemal do szeptu, a kamera przysunęła się bliżej.– Te siły, choć potężne, nie są niezwyciężone.Dobro przeważy.Wsłuchajcie się w głos swojego serca.Słuchajcie Boga.Razem potrafimy odsunąć się od tej otchłani.Teraz Mortati zrozumiał.To była przyczyna.Zasady konklawe zostały naruszone, ale to był jedyny sposób.Był to dramatyczny i rozpaczliwy apel o pomoc.Kamerling przemawiał zarówno do przyjaciół, jak i wrogów.Błagał jednych i drugich, by dostrzegli światło i położyli kres temu szaleństwu.Z pewnością ktoś ze słuchających uświadomi sobie, jak obłąkańczy jest cały ten spisek i zaoferuje pomoc.Kamerling klęknął przy ołtarzu.– Módlcie się ze mną.Całe Kolegium Kardynalskie padło wraz z nim na kolana i przyłączyło się do modlitwy.Na placu Świętego Piotra i na całym świecie oszołomieni ludzie klękali wraz z nimi.95Hassassin położył swoje nieprzytomne trofeum w tylnej części furgonetki i przez chwilę podziwiał rozciągnięte ciało.Nie była tak piękna jak kobieta, za którą dzisiaj zapłacił, ale miała w sobie zwierzęcą siłę, która go podniecała.Jej ciało błyszczało, mokre od potu.Pachniała piżmem.Kiedy tak stał i napawał się widokiem swojego łupu, nie zwracał uwagi na rwący ból w ręce.Stłuczenie w miejscu, gdzie uderzył go sarkofag, było bolesne, ale bez znaczenia.z pewnością warte zadośćuczynienia, które przed nim leżało.Poza tym pocieszała go myśl, że Amerykanin, który mu to zrobił, do tej pory zapewne już nie żyje.Patrząc teraz na obezwładnioną ofiarę, wyobrażał sobie, co go czeka.Wsunął dłoń pod jej bluzkę.Piersi pod stanikiem były idealne w dotyku.Tak, uśmiechnął się do siebie.Jesteś nawet więcej warta.Przezwyciężając pragnienie, żeby wziąć ją od razu tutaj, zamknął drzwi samochodu i odjechał w mrok.Nie musi powiadamiać prasy o tym zabójstwie.płomienie zrobią to za niego.W CERN-ie Sylvie siedziała kompletnie oszołomiona przemową kamerlinga.Nigdy przedtem nie była tak dumna z tego, że jest katoliczką, i zawstydzona, że pracuje w CERN-ie.Wracając do siebie, zauważyła, że we wszystkich salkach telewizyjnych panuje nastrój powagi i oszołomienia.Kiedy weszła do gabinetu Kohlera, dzwoniło wszystkich siedem telefonów.Ponieważ przedstawicieli mediów nigdy do niego nie przełączano, wiedziała, że muszą to być rozmówcy zainteresowani tylko jedną rzeczą.Geld.Telefony związane z pieniędzmi.Antymateria znalazła już pierwszych odbiorców.W Watykanie Gunther Glick miał wrażenie, że unosi się na skrzydłach, kiedy szedł za kamerlingiem po jego przemówieniu w Kaplicy Sykstyńskiej.Glick i Macri przeprowadzili przed chwilą najbardziej sensacyjną transmisję dekady.I cóż to była za transmisja.Kamerling dosłownie zahipnotyzował wszystkich.Kiedy znaleźli się na korytarzu, kamerling odwrócił się do nich.– Poprosiłem gwardzistów, żeby przygotowali dla was zdjęcia napiętnowanych kardynałów i Jego Świątobliwości.Muszę was jednak ostrzec, że nie jest to przyjemny widok.Straszne oparzenia.Poczerniały język.Mimo wszystko, chciałbym, żebyście pokazali je światu.Glick pomyślał sobie, że to musi być wieczne Boże Narodzenie w Watykanie.Chce, żebym wyemitował fotografię zmarłego papieża?– Jest ksiądz pewien? – spytał, starając się nie zdradzić swojego podniecenia.Ventresca skinął głową.– Gwardziści dostarczą też panu przekaz na żywo z kamery filmującej pojemnik z antymaterią, na którym widać odliczanie czasu do wybuchu.Glick wpatrzył się w niego z niedowierzaniem.Święta.Święta.Święta!– Iluminaci lada moment się przekonają – oświadczył kamerling – że bardzo się przeliczyli w tej rozgrywce.96Dławiąca ciemność powróciła, jak powtarzający się temat w jakiejś diabelskiej symfonii.Nie ma światła.Nie ma powietrza.Nie ma wyjścia.Langdon leżał uwięziony pod przewróconym sarkofagiem i czuł, że jego umysł niebezpiecznie balansuje na granicy niepoczytalności.Próbował zwrócić myśli w jakimkolwiek innym kierunku niż otaczająca go, przytłaczająca ciemność.Usiłował zająć umysł matematyką, muzyką, czymkolwiek.Ale w jego mózgu nie było miejsca na uspokajające myśli [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •