[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wierzył, że doskonałość jest możliwa.Powtarzał to całe życie.Ale to już był jego problem, nie mój.Jestem pewien, że robił te filmy, aby w „dziwny i istotny” sposób powiedzieć ludziom, że są niebezpieczni i mają kłopoty, więc niech lepiej zajrzą w swoje wnętrze i zastanowią się, dlaczego lubią rzeczy w stylu Północy.Rozumiem to.Jest to jakaś metoda.Ale on zdobył pieniądze i sławę, wiedząc, że jego twórczość jest popularna wyłącznie z niewłaściwych powodów.Nie przestał nam pokazywać, jak bezwzględnie źli i wstrętni potrafimy być dla siebie nawzajem.I właśnie to ludzie przychodzili oglądać, a nie absurdalne, doczepione na siłę umoralniające zakończenia z uśmiechniętymi twarzami i fałszywymi zachodami słońca.Wszystkie bilety kupowali tacy degeneraci i pomyleńcy jak ten mężczyzna z cmentarza.Pauline Kael nic nie napisała o jego ostatnim filmie, prawda? Wiesz, kto napisał? Magazyn „Fangoria”.Obok recenzji wydrukowali kolorowe zdjęcie człowieka w zakrwawionej masce świni i z piłą łańcuchową w rękach.Wiesz, jak nazwali największą kreację mojego syna, twór, którego ustami chciał pouczać ludzi? Rzygodziób.- Rzygoryj - poprawiła go żona.- Przepraszam.Rzygoryj.Robiłem lunch, a Sasha siedziała przy kuchennym stole.Przebrała się już w szlafrok i domowe pantofle.- Myślisz, że jego ojciec miał rację? Zacząłem obierać jabłko.- W dużym stopniu tak.Ale kiedy ci się powiedzie, jest cholernie trudno nie zrobić się wygodnym.To jak opadnięcie w miękki fotel po ciężkim dniu.Zwłaszcza dla kogoś takiego jak Phil, który męczył się wiele lat, zanim do czegoś doszedł.Odkrył receptę na sukces przy Północy i mniej więcej się jej trzymał.Nie ma w tym nic złego.- Ty tak nie zrobiłeś.Każdy twój film jest inny.- Nie porównuj nas, Sash.Ja przestałem reżyserować.Poddałem się.- Dlaczego? Przecież nie z powodu tego trzęsienia ziemi.- Częściowo.Phil dał kiedyś swojej siostrze radę, która utkwiła mi w głowie.„Świat niczego od ciebie nie potrzebuje, ale ty musisz coś mu powiedzieć”.Po tym trzęsieniu ziemi poczułem, że nie mam nic więcej do „powiedzenia” w filmach.I coś jeszcze.Pamiętasz, jak śniło mi się to samo co Cullen James?Wzięła z talerza cząstkę jabłka.- Tak.Czytałam Kości Księżyca.- Cullen prosiła, żebym z nikim o tym nie rozmawiał, ale coś ci powiem: przez kilka tygodni mojego życia odczułem, czym naprawdę jest absolut.To nie kręcenie filmów.Miała już włożyć jabłko do ust, ale powstrzymała się i spojrzała na mnie.- Wiesz, czym jest absolut?- Na razie wydedukowałem tylko, że znajduje się gdzieś w realnym życiu, nie w fantazji czy sztuce.Można go dosięgnąć za pośrednictwem tych rzeczy, ale to droga przez most.Potrząsnęła głową.- Nie rozumiem, o co ci chodzi.Wziąłem solniczkę i pieprzniczkę i postawiłem je blisko siebie: filary mojego mostu.- Sztuka jedynie podpowiada, jak przebyć ten most.Lepsze oczy niż nasze, lepsze uszy, widziały i słyszały rzeczy, może prawdy, które pouczają, jak to zrobić.Co jest po drugiej stronie? Zbawienie i spokój.Można jednak znaleźć zbawienie bez sztuki.Oczywiście mnóstwo artystów, na przykład Van Gogh, którzy mieli okropne życie, wyzwoliło się dzięki swojej twórczości.Ale nie sądzę, by to sztuka ich zbawiła; to praca, miłość ludzkiego działania przyniosła im spokój.Tylko przypadek sprawił, że ta praca była kładzeniem farby na płótnie czy czymś takim.Absolut kryje się gdzieś w ludzkim działaniu.Jedyna różnica, jaką widzę między artystą i kopaczem rowów, który kocha swoją pracę, polega na tym, że jeśli artysta pracuje dobrze, nie tylko ma z tego przyjemność, lecz także jest w stanie choć częściowo zapanować nad chaosem w swoim życiu.Kopacz rowów jedynie przerzuca ziemię z miejsca na miejsce.Ale nie zrozum mnie źle, jeśli kocha ten ruch łopaty i tak jest w sto razy lepszej sytuacji niż większość ludzi.Uśmiechnęła się.- Przestałeś kręcić filmy, bo nie sprawiało ci to już satysfakcji?- Ależ skąd! Uwielbiałem to.Nadal uwielbiam.To jak rozmowa z kimś, kogo naprawdę lubisz i podziwiasz.Ale kiedy zabraknie ci słów lub tematów, zatyka cię, choćby twój słuchacz był najbardziej fascynującą osobą na świecie.Dlatego założyłem Grupę Teatralną „Rak”.Tam mamy milion tematów.- Bo aktorzy są umierający?- Nie.Bo są zachłanni na wszystko, co jeszcze mogą dostać.Czuję to codziennie i sam też robię się zachłanny, na życie, nie na sztukę.- A co z tym, że sztuka podnosi życie do wyższego poziomu?- Z moich doświadczeń z „Rakiem” wynika, że sztuka w najlepszym wypadku podnosi życie do wiecznego teraz.Sprawia, że zapominamy o czasie, o śmierci, o wszystkim, i pozwala nam żyć w teraźniejszości.Dlatego moich aktorów tak ekscytuje ich praca.Choć przez kilka godzin w ciągu swoich policzonych dni nie muszą myśleć o proszkach czy chemoterapii.Są nieśmiertelni.- Ja też mam raka.- Mówiłaś mi.Chcesz o tym porozmawiać? Nie spojrzałem na nią ani nie zmieniłem tonu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •