[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A że wiele osób było Kortezowi przeciwnych, skwapliwie pospieszyli zeskargami, przedstawiając świadków, i przez całe miasto krążyły skargi ipretensje.Jedni mówili, że nie dał im należnej części złota, inni, że nie dałim Indian wedle zalecenia Króla Jegomości, ale przydzielił ich sługomswego ojca, Martina Korteza, oraz innym osobom bez zasług, jeszcze innidomagali się zwrotu koni straconych na wojnie, inni przytaczali, jakichdoznali zniewag.Ledwie zaczęły się dochodzenia, dopuścił Pan Nasz Jezus Chrystus zagrzechy nasze i na nasze nieszczęście, że Luis Ponce zachorował na atakmózgowy.A było to tak.Wróciwszy z klasztoru świętego Franciszka, zemszy, dnia pewnego dostał silnej gorączki i legł w łożu i cztery dni byłnieprzytomny, tylko spał cały dzień i noc.Kiedy zbadali go medycy,wszyscy byli jednego zdania, że dobrze byłoby wyspowiadać się i przyjąćsakramenta święte, i sam licencjat bardzo tego pragnął.Kiedy przyjąłsakramenta z wielką pokorą i skupieniem, zrobił testament i ustanowiłgubernatorem w swoim zastępstwie Markosa de Aguilar, którego przywiózłz wyspy Hispanioli i o którym inni powiadali, że był tylko bakałarzem, anie licencjatem, i nie posiadał dostatecznej powagi.Po czym oddał duchaPanu.A po jego śmierci wielka była żałoba i smutek wszystkichkonkwistadorów.Opłakiwaliśmy go jak ojca, bowiem na pewno przybywał,aby oddać sprawiedliwość tym, którzy służyli Jego Królewskiej Mości.Kortez z wszystkimi szlachcicami w mieście włożyli żałobę i pogrzebali goz wielkim przepychem w klasztorze świętego Franciszka.Słyszałem, jak w Meksyku osoby niechętne Kortezowi i Sandovalowiszeptały, że zadano mu truciznę, podobnie jak Garayowi, ale chcę rzec, żezdaje się, iż na statku, którym przybył Luis Ponce, panowała zaraza,bowiem ponad sto osób z nim jadących zachorowało na mózg i bóle głowyi zmarło jeszcze na morzu i przy lądowaniu w Medellinie i stąd zarazarozszerzyła się w Meksyku.Kiedy Marcos de Aguilar objął gubernatorstwo Nowej Hiszpanii, wieleosób niechętnych Kortezowi nalegało, aby dochodzenia prowadzono dalej,natomiast senat Meksyku złożył sprzeciw, twierdząc, że Luis Ponce niemógł w testamencie zlecić rządów samemu Aguilarowi, gdyż był to człekbardzo stary i zdziecinniały, pokryty wrzodami, nie mający powagi, nieznający spraw kraju, nie mający pojęcia o osobach zasłużonych, i dlategobyłoby dobrze, aby gubernatorstwo dzielił z Kortezem, póki JegoKrólewska Mość nie zarządzi inaczej.Ale Marcos de Aguilarodpowiedział, że ani na włos nie odchyli się od testamentu Luisa Ponce ibędzie rządzić sam.*Marcos de Aguilar, objąwszy rządy, był jednak tak wynędzniały i scho-rzały z powodu wrzodów, że medycy polecili mu ssać mleko pewnejkobiety, Hiszpanki, oraz pić mleko konie, i tak utrzymywał się przy życiuprzez osiem miesięcy, a wreszcie z boleści i gorączki pomarł, a wtestamencie swoim polecił przekazać rządy skarbnikowi Alonsowi deEstrada.Senat miejski prosił skarbnika, aby wraz z nim rządził Kortez.Skarbnik nie zgodził się, inni mówili, że Kortez przyjąć tego nie chciał, abyzłośliwi nie zarzucali mu, iż siłą chce panować, a także dlatego, że szerzyłysię szepty i podejrzenia, że Kortez przyczynił się do śmierci Marcosa deAguilar, zadając mu czegoś.Zgodzono się tedy, żeby wraz ze skarbnikiemrządził Gonzalo de Sandoval, najwyższy alguacil, człek bardzo poważny.Byli jednak tacy, którzy namówili Alonsa de Estrada, aby zdał sprawękrólowi, skarżąc się, że siłą narzucono mu Sandovala, kiedy nie godził siędzielić rządów z Kortezem, prócz tego pewne osoby nieprzyjazneKortezowi napisały listy, w których zarzucały, że Kortez otruł Luisa Poncei Marcosa de Aguilar, jak poprzednio Garaya, że zamyślał stracićintendenta i kontrolera, równocześnie zaś udał się do Kastylii rachmistrzAlbornoz, który nigdy nie był w dobrych stosunkach z Kortezem.KiedyKról Jegomość i Królewska Rada Indii zapoznali się z listami zlepoinformowani również w innych sprawach, uwierzyli, i Król Jegomośćwydał orzeczenie, że rządy sprawować ma jedynie Alonso de Estrada.Zaśdla ukarania Korteza za winy mu zarzucone, na jego koszt wyprawi się donPedro de la Cueva, wielki mistrz zakonu Alcntara, z trzystu żołnierzami igdyby go znalazł winnym zetnie go, a wraz z nim wszystkich, którzyzawinili przeciw Majestatowi.Odebrane Kortezowi posiadłości oddaprawdziwym konkwistadorom i poleci, aby Trybunał Królewski otwarty wMeksyku, wydał sprawiedliwość.Już przygotowywał się wielki mistrz dopodróży do Nowej Hiszpanii, ale nie doszła ona do skutku zarówno zpowodu sporów na dworze, jak dlatego, że nie otrzymał tysiąca dukatów,jakich zażądał na koszty wyprawy, a także dlatego, że książę de Bejarpozostał naszym protektorem jak poprzednio.Skarbnik, obdarzony takimi względami przez Jego Królewską Mość, zestrachu przed Kortezem ustanowił gwardię przyboczną z przyjaznych sobieżołnierzy, wydobył z więzienia intendenta i kontrolera, aby popierali goprzeciw Kortezowi.W osiem dni po tym postanowili na wszelki wypadekwygnać Korteza, bowiem jak długo przebywać on będzie w mieście, niezaznają spokoju i zawsze będą zamieszki i napady.Kiedy powiadomiono otym Korteza, odrzekł, że chętnie zastosuje się do tego, ale ma zamiar udaćsię do Kastylii, aby osobiście zdać sprawę królowi i żądać sprawiedliwości.Zaraz też opuścił Meksyk i udał się do miasta Coyoacan, a następnie doTezcuaco, a w kilka dni stamtąd do Tlaxcali.49Jak nadeszły listy do Korteza z wezwaniem, aby udał się do Hiszpanii, ico się tam stałoKortez przygotowywał się do wyjazdu do Kastylii, kiedy nadeszły listyod przewodniczącego Rady Indii, don Garcii de Loaisa, od księcia de Bejari od innych szlachciców, donoszące, że pod nieobecność jego wzniesiononań skargi przed króla, przyniosły też wieść o śmierci jego ojca MarinaKorteza.Jeśli przedtem miał szczery zamiar udać się do Kastylii, terazprzyspieszył przygotowania.Co rychlej Kortez w towarzystwie Gonzala deSandoval i Andresa de Tapia udał się do Vera Cruz i po spowiedzi ikomunii świętej siadł na okręt.Zdarzył im Bóg podróż tak szczęśliwą, że wczterdzieści dni dopłynęli do Kastylii, nie zatrzymując się w Hawanie anina żadnej innej wyspie i wylądowali w pobliżu miasta Palos.Ujrzawszy sięcało na tej ziemi padli na kolana, wznieśli ręce ku niebu i dziękowali zserca Bogu za łaskę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]