[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Co więcej, ojciec groził mu obcięciem pensji.Jest więc motyw, a wcześniej stwierdziliśmy, że George mógł dokonać zbrodni.— Niech pan mówi dalej — Poirot słuchał z uwagą.— A jego żona? Łasa na pieniądze jak kot na szperkę.l założyłbym się, że jest po uszy w długach.Diabelnie zazdrosna o tę małą z Hiszpanii, która błyskawicznie zawojowała Simeona.Magdalena usłyszała, że stary chce zmieniać testament, i uderzyła natychmiast.Można by z tego zrobić akt oskarżenia.— Być może.— Ale jest jeszcze David Lee i jego żona.Dostaną spadek zgodnie z obecnym testamentem, ale nie sądzę, by w ich wypadku najistotniejszy byt motyw majątkowy.— Myśli pan, że nie?— Myślę, że nie.David Lee wygląda na marzyciela, zrobić forsę — to nie jest chyba to, na co choruje.Ale on… on jest dziwny.Widzę trzy możliwe motywy tej zbrodni: komplikacje po kradzieży diamentów, testament i zwykłą nienawiść.— A więc i to pan dostrzega?— Naturalnie.Nienawiść jako motyw mam na uwadze przez cały czas.Jeżeli David Lee zabił swojego ojca, to na pewno nie dla pieniędzy.A gdyby to on był sprawcą, mielibyśmy odpowiedź na pytanie o krew, dlaczego tak dużo krwi!— Tak — Poirot spojrzał na Sugdena z uznaniem — zastanawiałem się, jak spróbuje pan to wyjaśnić.„Aż tyle krwi”, to słowa pani Lydii.Nasuwają się skojarzenia ze starożytnymi rytuałami, z oczyszczeniem przez krew, z rozmazywaniem krwi ofiary…— Uważa pan, że ktokolwiek to zrobił, był szaleńcem? — Sugden zmarszczył się.— Mon cher, gdzieś głęboko w człowieku drzemią instynkty, których on sam nie jest świadom.Żądza krwi, nakaz złożenia ofiary!— David Lee wygląda na spokojnego, łagodnego człowieka.— Nie rozumie pan tajników psychiki, Sugden.David Lee żyje przeszłością, pamięć matki jest dla niego sprawą najważniejszą.Nie utrzymywał żadnych kontaktów z ojcem przez tak wiele lat, bo nie mógł mu wybaczyć złego traktowania matki.Przypuśćmy, że teraz przyjechał z intencją przebaczenia.Ale mogło się okazać, że do przebaczenia nie jest jednak zdolny.Wiemy na pewno, że kiedy David Lee stanął przy zwłokach ojca, jakaś część Davidowej duszy ucieszyła się, odczuła satysfakcję.Powiedział przecież: „Młyny boże mielą powoli, ale dokładnie”.Jest więc kara, jest odpłata! Zło karą wymazane!— Niech pan już przestanie, panie Poirot — nagły dreszcz przeszedł Sugdena.— Umie pan napędzić stracha.Może tak było, jak pan mówi.W takim wypadku pani Hilda musi o wszystkim wiedzieć i stanie na głowie, by męża osłonić.W tej roli ją widzę, natomiast w charakterze morderczyni nie bardzo.Taka skromna, zwyczajna kobieta.— Tak pan ją widzi? — Poirot patrzył na inspektora z zainteresowaniem.— No, tak.Poczciwa, zacna.Rozumie pan, co mam na myśli?— Rozumiem doskonale.— Panie Poirot, coś mi mówi, że pan ma już jakieś hipotezy w sprawie.Niech pan coś zdradzi.— Mam pewne przypuszczenia — powiedział powoli Poirot — ale jeszcze raczej mgliste.Chciałbym najpierw usłyszeć pańskie podsumowanie.— Dobrze.Jak wyliczyłem, trzy motywy wchodzą w grę: nienawiść, chciwość i sprawa diamentów.Uporządkujmy wydarzenia chronologicznie.O wpół do czwartej rodzina zbiera się u Simeona Lee, który rozmawia przez telefon tak, żeby wszyscy słyszeli, a potem ich beszta, wyzywa i wyrzuca.Kładą uszy po sobie i wychodzą.— Hilda Lee zostaje — przypomniał Poirot.— Tak, na krótko.Następnie, koło szóstej, Alfred ma rozmowę z ojcem, nieprzyjemną rozmowę.Alfred jest niezadowolony, że Harry powraca na dobre.Oczywiście Alfred mógłby być naszym głównym podejrzanym, bo ma najsilniejszy motyw.Ale powróćmy do zdarzeń.Po Alfredzie przychodzi arogancki Harry.On uzyskał to, na czym mu zależało, miejsce przy ojcu.Ale przed spotkaniem z synami Simeon Lee stwierdził kradzież diamentów i zadzwonił do mnie.O zniknięciu diamentów nie powiedział żadnemu z synów.Dlaczego? Bo był całkowicie pewien, że żaden z nich nie ma z kradzieżą nic wspólnego.Przypuszczam, że Simeon podejrzewał Horbury’ego i jeszcze jedną osobę.I wiem, co zamierzał zrobić.Zapowiedział kategorycznie, pamięta pan, że nie życzy sobie żadnych odwiedzin w pokoju tego wieczoru.Dlaczego? Bo przygotowywał się na dwie inne wizyty: moją i tej drugiej podejrzanej osoby od diamentów.Komuś kazał przyjść zaraz po kolacji.Komu? Kto to mógł być? George Lee? Bardziej prawdopodobne, że jego żona.I jeszcze jedna osoba pojawia się na scenie: Filar Estravados.Simeon pokazywał jej diamenty.Powiedział, ile są warte.Skąd wiemy, że ta dziewczyna nie jest złodziejką? Niech pan przypomni sobie te tajemnicze aluzje do niechlubnego postępowania jej ojca.Może był zawodowym złodziejem i w końcu trafił za to do więzienia.— Więc powiada pan — odezwał się wolno Poirot — na scenie pojawia się Pilar Estravados…— Tak, jako złodziejka.Nie ma innej możliwości.Mogła stracić głowę, gdy zobaczyła, że wszystko się wydało.Rzuciła się na dziadka i…— To jest możliwe, owszem… — zgadzał się bez przekonania Poirot, a Sugden patrzył na niego przenikliwie.— Ale pan widzi to inaczej, panie Poirot? Jakie są pańskie przypuszczenia?— Ja powracam do mojego pytania o charakter ofiary.Jakim typem człowieka był Simeon Lee?— Żadnych zagadek co do jego charakteru raczej nie ma
[ Pobierz całość w formacie PDF ]