[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czekałam tam trzy dni.Nie spałam, niejadłam, trochę piłam.No, może sporo piłam.Czekałam, aż wróci.Ciągleczekałam.Potem zrobiło się jakoś niesamowicie.Taka przygnębiająca cisza.Zamówiłam taksówkę.Tak po prostu zadzwoniłam po taksówkę.Myślałam, żc może to koniec.Po jakimś czasie przyszło mi do głowy, żemoże to naprawdę koniec.Ale on chyba wiedział, że tak myślałam, iwtedy ich przysłał.Kazał mnie pociąć.Jakieś dwa, trzy dni pózniej przysłał po mnie samochód.Nic wezwałaś policji? Carver spojrzała na Reese, zmierzyła jąwzrokiem z góry na dół.- A pani zdaniem kto mnie pociął?- Nie mam pojęcia.- Paru gliniarzy, którzy siedzą u niego w kieszeni, odwaliło robótkę pogodzinach.Tak to tutaj wygląda.Tam u pani to wygląda inaczej?Reese absolutnie nie miała zamiaru zdradzać jej swoich poglądów naten temat, ale wyraz jej twarzy się zmienił.Carver musiała coś z niegowyczytać, bo powiedziała:- Chyba nie.Reese w żaden sposób nie skwitowała tej uwagi.Wróciła dopoprzedniego tematu:143- I co było potem?Weszłam na jego listę płac.Jeśli nie możesz ich pobić, dołącz do nich.Do domu, drągów, do tego wszystkiego.- A ona?Znalazł ją, oczywiście.Kazał ją znalezć.Przynajmniej nie znalazł nasrazem, To chociaż rozegrałam dobrze.I byłam dla niej niemiła,powiedziałam, że nie chcę się z nią widzieć.To mu się podobało.Wyczułam od razu.Przynajmniej na początku był zadowolony, chociażprzez to czegoś brakowało.Zawsze czegoś brakuje.Zgodziliśmy się na taki układ.Ciągniemy to od lat, choć tak naprawdęnic nie jest wart.Nigdy nie był.Ja nic z tego nie mam, i on też.Aletrzymamy się tego, bo.Chyba ze względu na nią.%7łeby jej dopieprzyć.Choć teraz można to zrobić na rozmaite sposoby.Ja do tego nie jestempotrzebna.- Wiedziałaś?- O czym?- O dziewczynie, którą zabił?- Nie.- Ale wiedziałaś, że chodzi do tych domów?- Już mówiłam, że kiedy my to robimy, czegoś brakuje.On jejpotrzebuje, Potrzebuje jej przy tym.To dla niego część uciechy.- A ty?- Co?- Ty jej potrzebujesz? Carver odwróciła wzrok.- Robię, co do mnie należy.- Więc dlaczego ty? Słucham?- Dlaczego się ciebie trzyma? Przez tyle lat?- To proste.Proste jak cholera.Jestem do niej podobna.To znaczy docórki.1 o to chodzi.Na tym to tylko polega - na rodzinnympodobieństwie.Zrobili mnie członkiem tej popierdoloncj rodziny.Reese nie wiedziała, co na to odpowiedzieć.Musiała zająć sięterazniejszością, a jeszcze nie skończyła z przeszłością.I jak na jej okoCarver chyba nigdy z nią nie skończy.- Więc co ci zrobil zeszłej nocy? - spytała wreszcie.144- Powiedziałam pani już, wcisnął mi jakiś narkotyk.I widzi pani, jaksię obudziłam.Tak jak wtedy, związana i.- Ale w tym miejscu urwała, agdy znowu zaczęła mówić, zmienił jej się głos, ze zniecierpliwionego stałsię przytłumiony. Nie przeleciał mnie.Przynajmniej nie obudziłamsię, kiedy to robił.Jeśli mnie już do tego nie potrzebuje.To co namjeszcze zostało?- Czego chciał?- Słucham? - rzekła Carver.Z jej głosu, twarzy bił lęk.- Gdy cię obudził, czego od ciebie chciał? Reese starała się mówićspokojnie, by nie zdradzić własnych obaw.- Wypytywał mnie - to znaczy właściwie nie.Zapytał o żonę.Powiedział: Jak się miewa moja żona?", czy coś w tym rodzaju.Ale niechciał słuchać.Nie o to mu chodziło.Po prostu chciał mi dać dozrozumienia, że wic.- Co wie?Wszystko.Wie, że się z nią widziałam.%7łe z panią rozmawiałam.Jużpani mówiłam.Wie wszystko.- Ale nic mu nie powiedziałaś?Carver zaśmiała się.No, może bardziej niż śmiech przypominało toszyderczy chichot.- Nie, nie doniosłam na panią.Przecież nie musiałam, zgadza się? Apoza tym cały czas trzymał mi nóż w ustach.Naciął mi lekko język.Naprawdę nic poważnego.Rany w ustach szybko się goją.Ale jak tylegadam, zaczyna boleć.Reese nadal trzymała rękę Carver w swoich dłoniach, tuliła ją, choćobie o tym zapomniały.Teraz policjantka wzmocniła uścisk.- Słuchaj.To już zaszło dość daleko.Za daleko.Nie powinnaś tamwracać. Ręka Carver obróciła się w dłoniach Reese. Możemyzapewnić ci ochronę.Umieścimy cię w bezpiecznym miejscu - ciągnęłaReese
[ Pobierz całość w formacie PDF ]