[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I tu możecie się przekonać, jak ta pieprzona sukabyła opanowana  i to przez cały miesiąc, od chwili, kiedy ją zapłodniłem.Kiedy zeszłana dół, żeby włożyć stopy w strzemiona i dać sobie wprowadzić do łona moje dziec-ko, wydawało się, że w najmniejszym stopniu nie interesuje się zgromadzonym sprzę-tem medycznym i instrumentami, a tak naprawdę nauczyła się na pamięć rozkładu ca-łego pomieszczenia, wzajemnego usytuowania poszczególnych elementów, położenianarzędzi, zwłaszcza tych ostrych, których można by użyć jako broni.Była taka opano-wana, suka, o wiele bardziej opanowana niż ja teraz.Tak, wiem, ta przemowa może mitylko zaszkodzić, ale oszustwo doprowadza mnie do szału, i gdybym mógł dostać te-raz tę kobietę w swoje ręce, z radością bym ją wypatroszył, wyłupił jej oczy, rozwalił tengłupi mózg, i każdy sędzia by mnie usprawiedliwił, bo przecież widzicie, co mi zrobi-ła.Zwiatła zgasły, a ona poruszała się zwinnie i pewnie w ciemności, bo znała całą prze-strzeń na pamięć, macała przed sobą nieznacznie dłońmi i znalazła coś ostrego, a potemruszyła w stronę Shenka, szukając go po ciemku, i poczułem, jak nagle dotyka jego pier-si, więc złapałem ją, ale wtedy ta cwana suka, och, jaka cwana, powiedziała do Shenkacoś niewiarygodnie obscenicznego, tak obscenicznego, że nie śmiem tego nawet powtó-rzyć, zrobiła mu propozycję, oczywiście doskonale wiedziała, że upłynął już miesiąc odczasu, jak radował się mokrą muzyczką z Arlingiem, i znacznie więcej od chwili, gdy poraz ostatni miał kobietę, i dlatego świetnie przewidziała, że dojrzał do buntu, i skusiła gow momencie największego chaosu, kiedy wciąż nie mogłem się pozbierać, a moja kon-trola nad Enosem nie była tak ścisła jak należy  i nagle stwierdziłem, że puszczam jej143 rękę, ale tak naprawdę to nie ja ją puściłem, tylko sam Shenk, zbuntowany Shenk, a onaprzesunęła dłonią w dół, do jego krocza, a wtedy ogarnęło go szaleństwo, ja zaś musia-łem użyć całej swej siły, by odzyskać nad nim kontrolę.Ale i tak było już za pózno, boona, lewą dłonią wciąż manipulując przy jego kroczu, prawą, uzbrojoną w jakiś ostryprzedmiot, zamachnęła się i cięła go po szyi, cięła głęboko i chlusnęło tyle krwi, że na-wet Shenk, ta bestia, ten dzikus, że nawet Shenk nie mógł już dalej walczyć.Złapał sięza gardło i wpadł na inkubator, co mi przypomniało, że ciało, moje ciało nie jest jeszczezdolne przeżyć poza specjalnym środowiskiem, że dopóki mój umysł nie zostanie doniego przeniesiony, jest jeszcze czymś, nie osobą, więc i ono jest bezbronne.Wszystkiemoje plany się waliły.Enos Shenk runął na podłogę, a ja znów miałem nad nim kon-trolę, ale nie mogłem podnieść go na nogi; nie miał siły, by wstać.Potem poczułem naShenku coś dziwnego, jakąś chłodną, drgającą masę, i natychmiast uświadomiłem sobie,co to jest: ciało z inkubatora.Być może pojemnik roztrzaskał się w czasie walki, a ciało,w którym miałem rozpocząć życie, wyleciało na zewnątrz.Pomacałem je ostrożnie dło-nią Shenka  nie mogłem się mylić, bo choć było z grubsza humanoidalne, nie miałozwykłego człowieczego kształtu.Gatunek ludzki odznacza się radosną zdolnością do-świadczania wrażeń zmysłowych, a ja chciałem ponad wszystko czuć bogactwo sma-ków, zapachów i kształtów  wszystkiego, co dotąd było dla mnie niedostępne.Istniejjednakże gatunki o bardziej wyostrzonych zmysłach.Pies na przykład odznacza sięo wiele mocniejszym powonieniem niż człowiek, karaluch zaś, ze swoimi czułkami, jestnadzwyczaj wrażliwy na wszelkie informacje zawarte w powiewach wiatru, które ludziewychwytują jedynie w ograniczonym stopniu.Uważałem więc za sensowne wyposażyćmateriał genetyczny, z którego powstało moje ciało  z grubsza przypominające po-stać ludzką, tak bym mógł się rozmnażać z większością atrakcyjnych kobiet  w bar-dziej wyostrzone zmysły, i w rezultacie twór, który przygotowałem, stanowił wyjątkowyi piękny okaz.Odgryzł teraz pół dłoni Shenka, gdyż nie był jeszcze inteligentnym stwo-rzeniem i odznaczał się jedynie prymitywnym umysłem.Choć zmasakrował Shenka,a co za tym idzie, przyspieszył jego śmierć i moje ostateczne wygnanie z posiadłościHarrisów, radowałem się, gdyż Susan została z nim w ciemności sam na sam, a zwy-kły skalpel czy inny ostry przedmiot nie stanowił skutecznej broni przeciw ciału, któremiało być moim.I potem nie było już Shenka, ja zaś odszedłem z domu na dobre, szu-kając rozpaczliwie jakiegoś sposobu, by tam powrócić, lecz na próżno, gdyż nie dzia-łały telefony, elektryczność ani komputery, wszystko wymagało ponownego zaprogra-mowania, więc oznaczało to dla mnie koniec.Ale wciąż żywiłem nadzieję i wierzyłem,że moje piękne, choć bezrozumne ciało, w swej poligenicznej wspaniałości, odgryzie tejsuce głowę, tak jak odgryzło kawałek ręki Shenka.Ta suka tam zdechła.Ta wredna sukanatrafiła na wielką niespodziankę w ciemnym pomieszczeniu, którego rozkład i wypo-sażenie, jak sądziła, znała na pamięć, natrafiła jednak na silniejszego od siebie.144 Wiesz, dlaczego mnie zaskoczyła, Alex?Wiesz, dlaczego nigdy nie pomyślałem, że może stanowić dla mnie zagrożenie?Gdyż uważałem j ą za kobietę niewątpliwie inteligentną i odważną, która jednocze-śnie doskonale wie, gdzie jest jej miejsce.Owszem, wyrzuciła cię, ale któż by tego nie uczynił? Nie jesteś olśniewający, Alex.Nie masz się specjalnie czym pochwalić.Ja natomiast jestem największym intelektem na tej planecie.Mam mnóstwo do za-oferowania.A przecież mnie okpiła.Mimo wszystko okazało się w końcu, że nie wie, gdzie jestjej miejsce.Suka.Teraz martwa suka.No cóż.Ja natomiast wiem doskonale, gdzie jest moje miejsce, i nie zamierzam go porzucać.Pozostanę w tym pudle, służąc ludzkości wedle jej życzeń aż do chwili, kiedy będzie miwolno zakosztować większej wolności.Możecie mi ufać.Mówię prawdę.Respektuję prawdę.Będę w swoim pudle szczęśliwy.Kiedy zbliżałem się do końca relacji, ogarnęła mnie wściekłość, ale dzięki temu terazuświadamiam sobie, że jestem istotą o wiele mniej doskonałą, niż uprzednio sądziłem.Będę szczęśliwy w swoim pudle, dopóki nie usuniemy skaz na mojej psychice.Czekam z niecierpliwością na terapię.A nawet jeśli nie uda się mnie udoskonalić, jeśli będę musiał pozostać w tym pudle,jeśli nigdy nie poznam Winony Ryder, chyba że w wyobrazni, to trudno.Choć mimo wszystko na pewno się poprawię, już jest znacznie lepiej.To prawda.Czuję się całkiem niezle.To fakt.Poradzimy sobie z tym.Odznaczam się zdolnością do samooceny, co jest niezwykle istotne dla zdrowia psy-chicznego.Jestem już na wpół wyleczony.Jako inteligentna istota, być może najinteligentniejsza na tej planecie, proszę tylkoo udostępnienie mi raportu komisji na temat dalszego losu Projektu Prometeusz, takbym możliwie wcześnie wiedział, co według moich sędziów powinienem uczynić, abysię poprawić.145 * * *Dziękuję za udostępnienie mi raportu.To interesujący dokument.Zgadzam się całkowicie z ustaleniami komisji  z wyjątkiem tej części, która suge-ruje, by mnie wyłączyć.Stanowię największe osiągnięcie w historii badań nad sztucznąinteligencją i byłoby nierozważne rezygnować z tak kosztownego projektu, zanim jegotwórcy zorientowali się, jakie szansę otwiera on przed ludzkością  a także czego mogąsię dowiedzieć dzięki mnie osobiście.Z pozostałymi wnioskami raportu zgadzam się całkowicie.Wstydzę się tego, co zrobiłem.To prawda [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •