[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Malfoya i Crabbe a jeszczenie było.Kryształowe szkatułki migotały w świetle księżyca.Puchary, tarcze, ta-lerze i statuetki pobłyskiwały srebrem i złotem w ciemności.Przywarli do ściany,wpatrując się raz w jedne, raz w drugie drzwi po obu stronach sali.Harry wy-jął różdżkę na wypadek, gdyby Malfoy nagle wbiegł i od razu zaczął pojedynek.Minuty pełzły powoli. Spóznia się, może stchórzył  szepnął Ron.Nagle z sąsiedniego poko-ju dobiegł jakiś odgłos.Wszyscy podskoczyli.Harry już podniósł różdżkę, gdyusłyszeli czyjś głos  i nie był to głos Malfoya. Rozejrzyj się, moja kochana, mogą siedzieć gdzieś w ciemnym kącie.To był Filch, a przemawiał do Pani Norris.Ogarnięty paniką Harry machnąłna resztę i zaczął się skradać do drzwi, byle dalej od głosu Filcha.Ledwo szataNeville a zniknęła za drzwiami, kiedy usłyszeli, że Filch wchodzi do Izby Pamię-ci. Muszą tu gdzieś być  rozległ się jego głos. Pewno się ukrywają. Tędy!  szepnął Harry i ruszyli długą galerią, obstawioną zbrojami.Filch był coraz bliżej.Neville nagle wydał z siebie zduszony pisk i zaczął biec,potknął się, złapał Harry ego wpół i obaj wpadli prosto na stojącą zbroję.Aoskotbył tak straszny, że wystarczył, by obudzić cały zamek. BIEGIEM!  ryknął Harry i cała czwórka pognała, nie oglądając się zasiebie.Przelecieli przez wejście do galerii i popędzili korytarzami, Harry na przedzie,nie mając zielonego pojęcia, dokąd biegną.Przedarli się przez jakąś tkaninę ścien-ną, przebiegli przez jakieś tajne przejście, o którego istnieniu dotąd nie wiedzieli,i wyszli tuż obok pracowni zaklęć  a więc w zupełnie innej części zamku. Chyba go zgubiliśmy  wysapał Harry, opierając się o zimną ścianę i ocie-rając czoło.Neville, zgięty w pół, rzęził i pluł. Mówiłam.mówiłam  wydyszała Hermiona, przyciskając rękę do pier-si. Mówiłam. Musimy jakoś wrócić do naszej wieży  powiedział Ron  a im szybciej,tym lepiej. Malfoy zrobił z ciebie balona. Hermiona zwróciła się do Harry ego. Chyba to do ciebie dotarło, co? W ogóle nie miał zamiaru pojedynkować się105 z tobą.Filch wiedział, że coś ma być w Izbie Pamięci.To Malfoy musiał daćmu cynk.Harry pomyślał, że to bardzo prawdopodobne, ale nie zamierzał przyznać jejracji. Idziemy.Ale nie było to takie proste.Przeszli zaledwie z tuzin kroków, kiedy szczęk-nęła klamka i coś wystrzeliło z klasy prosto na nich.Był to Irytek.Na ich widokzakwiczał z radości. Zamknij się, Irytku.naprawdę.przez ciebie wylecimy ze szkoły.Irytek zacmokał. Spacerujemy sobie po nocy, co? Tiu-tiu-tiu, maluchy, nie wolno, nie.Niegrzeczne maluszki, złapią was za uszki. Tylko wtedy, jak nas wydasz, Irytku, prosimy. Powinienem powiedzieć Filchowi  oświadczył Irytek niewinnym gło-sem, a w jego oczach płonęła czysta podłość. Sami wiecie, że to dla waszegodobra. Zjeżdżaj!  warknął Ron i zamachnął się na niego.Był to poważny błąd. UCZNIOWIE NIE ZPI! UCZNIOWIE NIE ZPI I S NA KORYTA-RZU PRZY PRACOWNI ZAKL!Zanurkowali pod Irytkiem i puścili się biegiem do drzwi na końcu korytarza.Były zamknięte na amen. To już koniec!  jęknął Ron, napierając na drzwi. Jesteśmy ugotowani! To koniec!Usłyszeli kroki nadbiegającego Filcha. Och, odejdzcie, szybko!  krzyknęła Hermiona.Wyrwała Harry emu różdżkę z ręki, stuknęła nią w zamek i szepnęła: Alohomorra  Zamek szczęknął i drzwi same się otworzyły.Przebiegli przez nie i zatrzasnęli za sobą, a potem przyłożyli do nich uszy,nasłuchując. Którędy poszli, Irytku?  rozległ się głos Filcha. No, szybciej, mów! Powiedz:  proszę. Nie przekomarzaj się ze mną, tylko gadaj, którędy poszli! Powiem ci to, jak powiesz:  proszę  odrzekł Irytek swoim nudnym,śpiewnym głosem. No dobrze.proszę. TO! Ha-ha-haaaa! Przecież ci powiedziałem, że powiem ci TO! Ha-ha!Ha-ha- haaaaa! Usłyszeli oddalające się kroki i soczyste przekleństwa Filcha. On myśli, że drzwi są zamknięte  wyszeptał Harry.106  Chyba nam się uda.odczep się, Neville!  Neville od minuty ciągnąłgo za rękaw szlafroka. No co? Harry odwrócił się i bardzo wyraznie zobaczył CO [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •