[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Stoję przed CieniemHerezjarchy, z którym Khattam-Shud nauczył się rozłączać.Przysłał tutaj swój Cień,a sam został w Cytadeli Chup.Zapewne tam właśnie zmierzały w owej chwili wojskaGupców, a z nimi Raszid, ojciec Haruna.184 Jeśli chłopiec trafnie się domyślił, że ma przed sobą uczłowieczony cień, a nie czło-wieka, który stał się cieniem, to Khattam-Shud istotnie musiał władać potężną magią;nadał sobie bowiem postać tak dokładnie trójwymiarową, że widać było, jak rusza ocza-mi. Nigdy w życiu nie widziałem takiego cienia  przyznał Harun; czuł coraz wyraz-niej, że stoi oko w oko z Cienistym Sobowtórem Herezjarchy, przybyłym na CzarnymStatku do Starej Strefy.Chupwala, który zabrał Dudkowi Allemu sztuczny mózg, wysunął się naprzódi z ukłonem wręczył zdobycz Khattam-Shudowi.Herezjarcha jął lekko podrzucać me-talowy sześcianik, mrucząc: No, zaraz się dowiemy, na czym polegają te Działania Przez Swą ZłożonośćNiewytłumaczalne.Już ja je wytłumaczę, jak tylko rozbierzemy tę skrzynkę na części.Nie ma obawy.Harunowi mignęła myśl, od której zakręciło mu się w głowie.Khattam-Shud był dokogoś podobny. Przecież ja go znam  z najwyższym zdumieniem pomyślał chłopiec. Już go kiedyś spotkałem.To się wydaje niemożliwe, ale tak właśnie jest.Skądś goznam, i to bardzo dobrze.185 Herezjarcha podszedł do Haruna i spojrzał mu prosto w twarz. Co cię sprowadza tu do nas na górę?  spytał wciąż tym samym niezwykle pła-skim tonem. Pewnie pogoń za Opowieściami. Wyraz  opowieści wymówił tak,jakby to było najbrzydsze, najbardziej haniebne słowo w ludzkim języku. No i po-patrz, w co się przez nie wplątałeś  dodał. Rozumiesz? Wszystko, co się zaczynaod opowieści, kończy się szpiegostwem, a to poważny zarzut, mój chłopcze, trudnoo poważniejszy.Trzeba było stąpać obiema nogami po ziemi, ale ty wolałeś chodzićz głową w chmurach.Trzeba było trzymać się faktów, ale ty się nałykałeś opowieści.Trzeba było siedzieć w domu, ale ty się wybrałeś na księżyc.Opowieści czynią zamęt.Ocean Opowieści to Ocean Zamętu.Wytłumacz mi, co komu po opowieściach, którenawet nie są prawdziwe? Znam cię  krzyknął Harun. Ty i on to jedna i ta sama osoba.Nazywaszsię Sengupta, ukradłeś mi matkę, a tę grubą panią zostawiłeś samą.Jesteś zasmarkany,zapluty, nędzny, skąpy, lepki i śliski urzędas.Gdzie ją schowałeś? Może ją więzisz natym statku! No, dalej! Oddaj mi ją.186 Wodny Dżinn delikatnie przytrzymał go za ramiona.Harunem wstrząsał gniew i nietylko gniew.Jesli poczekał, aż chłopiec się uspokoi. Harunie, to nie ten facet  powiedział łagodnie. Może i wygląda kubek w ku-bek tak samo, podobny do tamtego jak dwie krople wody, istny sobowtór; ale wierz mi,chłopcze, że stoisz przed Khattam-Shudem, Herezjarchą Bezabana.Khattam-Shud zachowywał się jak typowy urzędnik: nic go nie wzruszało.Prawą rę-ką wciąż podrzucał roztargnionym gestem skrzynkę z mózgiem Dudka.Wreszcie prze-mówił tym samym monotonnym, usypiającym głosem, co zawsze. Opowieści wypaczyły umysł tego chłopca  oświadczył z powagą. Zni najawie i wygaduje bzdury.Niesforny, rozwydrzony dzieciaku.Czemu miałbym darzyćtwoją matkę choćby najmniejszym zainteresowaniem? Opowieści sprawiły, że nie wi-dzisz, kto naprawdę stoi przed tobą.Pod ich wpływem uwierzyłeś, że Osobistość tejmiary co Herezjarcha Khattam-Shud powinna wyglądać.tak oto.Harun i Jesli krzyknęli ze strachu, kiedy Khattam-Shud zaczął zmieniać postać.Rósłna oczach przerażonych i zdumionych więzniów, aż ujrzeli, że ma sto jeden metrówwzrostu i sto jeden głów, a w każdej troje oczu i ognisty język; że setką rąk dzierży187 sto olbrzymich czarnych mieczy, a sto pierwszą podrzuca od niechcenia skrzynkę z mó-zgiem Dudka Allego.lecz po chwili Khattam-Shud westchnął z cicha i skurczył się,na powrót stając się urzędnikiem. Popisy i tyle  rzekł wzruszając ramionami. Właśnie opowieści lubują sięw takich pokazówkach, całkiem niepotrzebnych, a w dodatku nieskutecznych.Szpiedzy,szpiedzy  dodał z zadumą. No cóż, musicie obejrzeć to, co wam obejrzeć kazano.Chociaż z oczywistych powodów nie zdołacie złożyć raportu swoim mocodawcom.Odwrócił się i chyłkiem ruszył w stronę czarnych wrót. Wprowadzić ich  rozkazał, po czym znikł.Uzbrojeni Chupwalowie otoczy-li Haruna i Jesliego i pchnęli ich za próg.Jeńcy stanęli u szczytu szerokich czarnychschodów, które wiodły w dół, znikając w czarnej czeluści statku. Rozdział 10.%7łyczenie HarunaHarun i Jesli stali u szczytu schodów.Wtem prysła absolutna ciemność płynącaz tysięcy  krokówek , a zastąpił ją mętny półmrok.Khattam-Shud kazał sługom zrobićwielkie PSTRYK!, żeby jak na urągowisko odsłonić przed jeńcami cały bezmiar swejpotęgi.Harun i Jesli nie musieli już iść po omacku.Zaczęli schodzić w głąb gigantycz-nego kadłuba.Mijani po drodze Chupwalowie wkładali ciemne okulary podobne do189 całkiem szykownych gogli, bo kiedy się nagle rozwidniło, zaczęli gorzej widzieć. Te-raz prezentują się jak urzędnicy przebrani za gwiazdorów rocka  pomyślał Harun.Zobaczył, że cała przestrzeń pod pokładem Czarnego Statku wygląda jak prze-ogromna jaskinia, po której ścianach biegnie mnóstwo pomostów umieszczonych nasiedmiu kondygnacjach, połączonych schodami i drabinkami; stało tam też pełno roz-maitych maszyn.I to jakich!  To maszyny Przez Swą Złożoność Nieopisywalne mruknął Jesli.Ach, jakże mieszadła mieszały, a wieszadła wieszały, turbiny turkotały,dzwigi dzwigały, jakiż rozbrzmiewał zgiełk zgniatarek i zamęt zamrażarek! Khattam--Shud czekał na wysoko zawieszonym pomoście, niedbale przerzucając z ręki do rękimózg Dudka Allego.Gdy Harun i Jesli (no i oczywiście strażnicy) do niego dołączyli,zaczął im wszystko beznamiętnie objaśniać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •