[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Król żartował o stawianiu czoła Gesalli, ale Toller pamiętał przypadki, kiedy w przededniu bitwy bał się mniej niż teraz, gdy przygotowywał się wewnętrznie na ostrą reprymendę, na pogardę, na gniew żony.Kochani posiadają niewidzialną zbroję i broń - słowa, milczenie, gesty mogą zadawać głębsze rany niż miecze czy włócznie.Nim Toller dotarł do ogrodzonego murem dziedzińca przed domem, usta miał suche i robił wszystko, co mógł, by opanować drżenie.Niebieskorożec był wypożyczony z królewskich stajni, dlatego Toller musiał zsiąść i własnoręcznie otworzyć bramę.Wprowadził zwierzę do środka i gdy pokłusowało do kamiennego poidła, on rozglądał się po dziedzińcu patrząc na ozdobne krzewy i zadbane kwietniki.Gesalla lubiła doglądać roślin osobiście i wszędzie, gdzie spojrzał, widać było ślad jej zręcznej ręki, co przypominało mu, że spotkanie z żoną jest kwestią sekund.Usłyszał skrzypnięcie frontowych drzwi i odwróciwszy się zobaczył żonę stojącą w sklepionym wejściu.Miała na sobie długą do kostek ciemnoniebieską suknię, a włosy podpięła w taki sposób, że srebrne pasemko wyglądało jak diadem.Jej uroda była doskonała i onieśmielająca, i kiedy zobaczył, że Gesalla wita go uśmiechem, brzemię winy stało się nie do zniesienia, przekształcając jego własny uśmiech w nerwowy grymas.Wrósł w ziemię, ona zaś podeszła do niego i pocałowała go w usta - było to krótkotrwałe, ale pełne ciepła muśnięcie - po czym cofnęła się, by obejrzeć go od stóp do głów.- Nie jesteś ranny - powiedziała.- Tak się o ciebie bałam, Tollerze.To wszystko zdawało się tak niewiarygodnie niebezpieczne.ale widzę, że nic ci nie jest, mogę więc odetchnąć z ulgą.- Gesallo.- Toller ujął jej dłonie.- Muszę z tobą porozmawiać.- Oczywiście.Zapewne jesteś głodny i spragniony.Wejdź do domu, przygotuję posiłek.- Pociągnęła go za ręce, ale on nawet nie drgnął.- Może lepiej zostanę tutaj.- Dlaczego?- Gdy usłyszysz, co mam do powiedzenia, może przestanę być mile widziany.Gesalla zmierzyła go wzrokiem, potem powiodła do kamiennej ławy.Kiedy usiadł, okraczyła ławę i przysunęła się tak, że znalazł się częściowo w trójkącie utworzonym przez jej nogi.Jej bliskość przyprawiała go jednocześnie o drżenie i budziła zażenowanie.- A teraz, lordzie - rzekła lekkim tonem - jakież to straszne wyznanie masz na myśli?- Ja.- zaczął niepewnie Toller i opuścił głowę.Byłem z inną kobietą.- I co z tego? - powiedziała spokojnie Gesalla, nie| zmieniając wyrazu twarzy.Toller był zbity z tropu.- Chyba nie różu.Kiedy mówię, że byłem z inną kobietą, to znaczy, że byłem z nią w łóżku.Gesalla roześmiała się.- Wiem, co znaczyły twoje słowa, Tollerze, nie jestem| głupia.- Ale.- Toller, wiedząc, że nigdy nie udawało mu siej| przewidzieć reakcji żony, stał się czujny.- Nie jesteś zła?- Czy zamierzasz przywieźć tę kobietę, żeby zajęła moje miejsce?- Wiesz, że nigdy bym tego nie zrobił.- Tak, wiem, Tollerze.Masz dobre serce, a po tych wspólnie przeżytych latach nikt lepiej ode mnie tego nie może wiedzieć.- Gesalla uśmiechnęła się i delikatnie położyła rękę na jego dłoni.- Zatem nie mam powodu, by złościć się na ciebie czy robić ci wymówki.- Ale mój postępek był zły! - wybuchnął Toller, ogarnięty narastającym zmieszaniem.- Nigdy wcześniej nie godziłaś się z czymś takim.Jak możesz być taka spokojna, skoro wiesz, że wyrządziłem ci krzywdę?- Powtarzam: nie skrzywdziłeś mnie.- Czy świat nagle stanął na głowie? Czy mówisz, że zdradę żony, kobiety, którą się kocha, można zaakceptować i uznać za rzecz przyzwoitą?Gesalla uśmiechnęła się raz jeszcze i jej oczy pociemniały ze współczucia.- Biedny Tollerze! Ty nadal nic nie rozumiesz, prawda? Nadal nie wiesz, dlaczego od lat jesteś niczym uwięziony w klatce orzeł; dlaczego chwytasz się każdej możliwej okazji, by ryzykować życie.To wszystko jest dla ciebie niezgłębioną tajemnicą, prawda?- Złościsz mnie, Gesallo.Proszę, nie zwracaj się do mnie tak, jakbym był dzieckiem.- Ale właśnie o to chodzi.Ty jesteś dzieckiem.Nigdy nie przestałeś nim być.- Jestem zmęczony słuchaniem, że ktoś uważa mnie za dziecko.Może powinienem wrócić kiedy indziej, wtedy, gdy, o ile szczęście się do mnie uśmiechnie, będziesz mniej skłonna do mówienia zagadkami.- Toller na wpół podniósł się, ale Gesalla ściągnęła go na ławę.- Przed chwilą mówiłeś o zdradzeniu kobiety, którą kochasz - powiedziała najdelikatniejszym, najmilszym tonem, jaki w życiu słyszał - i tu leży źródło twego bólu.Widzisz, Tollerze.- przerwała i po raz pierwszy od początku spotkania jej opanowanie wydało się mniej doskonałe.- Mów dalej.- Widzisz, Tollerze.ty już mnie nie kochasz.- To kłamstwo!- To prawda, Tollerze.Zawsze rozumiałam, że długotrwały żar miłości jest ważniejszy od krótkotrwałego płomienia, który wybucha na jej początku.Gdybyś ty również to rozumiał i zaakceptował, może byłbyś ze mną szczęśliwy.Ale ty nigdy w ten sposób nie myślałeś.W żadnej sprawie.Spójrz na wszystkie swoje romanse, z armią, podniebnymi statkami, metalami.Zawsze dążyłeś do jakiegoś wyidealizowanego celu, a kiedy okazywał się on iluzoryczny, znajdowałeś sobie inny.Toller słuchał rzeczy, których wolałby nie słyszeć, i znienawidzony robak rozczarowania gdzieś w środku jego jaźni zaczął poruszać się niespokojnie.- Gesallo - zaczął, zmuszając się, by mówić rozsądnie - czy przypadkiem nie dajesz ponosić się słowom? Jak mógłbym romansować z metalami?- Dla ciebie było to łatwe! Ty nie mogłeś tak po prostu poświęcić się odkrywaniu nowego materiału i eksperymentowaniu, ty musiałeś stanąć na czele krucjaty.Zamierzałeś raz na zawsze położyć kres wycinaniu drzew brakka; zamierzałeś zainicjować wspaniałą nową erę w historii; ty chciałeś być zbawcą ludzkości.I właśnie wtedy, gdy zacząłeś uświadamiać sobie, że Chakkell i jemu podobni nigdy nie zmienią swych poglądów, w samą porę przybył statek z Landu.Gesalla westchnęła cicho, spojrzała gdzieś przed siebie.- To cię uratowało, Tollerze, dostarczyło ci jeszcze jednego połyskującego celu, ale tylko na krótką chwilę.Ta wojna dla ciebie zakończyła się za szybko.Teraz jesteś z powrotem w zwyczajnym, monotonnym świecie.i starzejesz się.i, co najgorsze, nie stoi przed tobą żadne wielkie wyzwanie.Jedyną perspektywą jest spokojne życie, w tej posiadłości czy gdziekolwiek indziej, które zakończy pospolita śmierć - ta sama, jaka spotyka każdego pospolitego śmiertelnika od początku czasu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •