[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nad ranem, wpół senny jeszcze, wpół przebudzony, jął majaczyći marzyć.Dziwne obrazy poczęły mu się przesuwać przed oczyma.Więc zdawało mu się naprzód, że jest w Aubniach, jakby z nich ni-gdy nie wyjeżdżał, że śpi w swojej izbie w cekhauzie i że Rzędzian,jako zwykle rankiem, krząta się koło jego odzieży i do wstawaniamu ją przygotowywa.Z wolna jednakże jawa poczęła rozpraszać przywidzenia.Przy-pomniał sobie rycerz, iż jest w Suchorzyńcach, nie w Aubniach -jedna tylko postać pacholika nie rozpływała się we mgłę.I widziałgo ciągle pan Skrzetuski siedzącego pod oknem na zydlu i zajętegosmarowaniem rzemieni u pancerza, które od upału pokurczyły siębyły znacznie.Wszakże ciągle jeszcze myślał, że to senna mara broi, więc przy-mknął na nowo oczy.Po chwili otworzył je.Rzędzian siedział ciągle pod oknem.- Rzędzian! - krzyknął pan Jan - tyżeś to, czyli twój duch?A chłopak przestraszył się nagłego wołania, więc pancerz upuś-cił z brzękiem na podłogę, ręce rozstawił i rzekł:- O dla Boga! czego to jegomość tak krzyczy? Zaś tam jaki duch!%7ływ jestem i zdrowy.- I wróciłeś?- Albo to mnie jegomość wypędzał?- Pójdz tu do mnie, niech cię uścisnę!Wierny pacholik przypadł do pana i za kolana objął, a zaś panSkrzetuski całował go w głowę z radością wielką i powtarzał:- %7ływ jesteś! żyw jesteś!- O mój jegomość! od radości mówić nie mogę, że też jegomoś-cine ciało jeszcze w zdrowiu oglądam.O dla Boga!.ino jegomość445 Henryk Sienkiewicztak wrzasnął, że ażem pancerz upuścił.Rzemieniska się pokurczy-ły.widać nijakiej posługi jegomość nie miał.Chwałaż ci, Boże,chwała.o moje panisko kochane!- Kiedyżeś przyjechał?- A dziś w nocy.- I czemużeś mnie nie obudził?- O! miałbym budzić?! Rano przyszedłem szatki wziąć.- Skądeś przyjechał?- A z Huszczy.- Cóżeś tam robił? co się z tobą działo? Mów, opowiadaj!- To, widzi jegomość, przyjechali Kozacy do Huszczy pana woje-wodę bracławskiego rabować i palić, a ja tam już pierwej byłem, bomtam z ojcem Patronim Aaską przyjechał, któren mnie od Chmiel-nickiego do Huszczy zabrał; bo jego do Chmielnickiego pan wo-jewoda z listami przysłał.Więc ja się z nim zabrałem z powrotem,a teraz Kozacy Huszczę spalili i ojca Patroniego za jego serce ku namzamordowali, co by pewnie i pana wojewodę potkało, gdyby się tamznajdował, choć on także błahocześciwy i wielki ich dobrodziej.- Mówże tedy jasno i nie mieszaj, bo zrozumieć nie mogę.Toś ty u Kozaków, u Chmiela, przesiadywał czy jak?- Jużci, że u Kozaków.Bo jak mnie ogarnęli w Czehrynie,tak mnie mieli za swego i trzymali.Niech no się jegomość ubiera.Mój Boże, a takie wszystko poniszczone, że i w rękę nie ma cowziąć! Bodajże cię!.Mój jegomość, już też niech się jegomość niesierdzi, żem ja tego listu, co jegomość z Kudaku pisał, w Rozłogachnie oddał; ale mi go ten złodziej Bohun wydarł; i gdyby nie ów gru-by szlachcic, to i żywota bym zbył.- Wiem, wiem.Nie twoja wina.Ten gruby szlachcic jest w obozie.On mi wszystko opowiadał tak właśnie, jak było.A też i pannęBohunowi wykradł, która w dobrym zdrowiu w Barze żywie.- O! to chwała Bogu! wiedziałem też, że jej Bohun nie dostał.To już pewno weselisko niezadługo.446 Ogniem i Mieczem - t.1- Pewnie, że tak.Stąd zaraz ruszymy wedle ordynansu do Tarno-pola, a stamtąd do Baru.- Bogu najwyższemu dzięki.Chybaż on się powiesi - ów Bohun- ale już jemu czarownica przepowiadała, że on tej, o której myśli,nigdy nie dostanie i że Lach ją posiędzie, a ten Lach to pewnie je-gomość.- Skądże ty o tym wiesz?- Bom słyszał.Muszę już ja dokumentnie wszystko jegomościopowiedzieć, a jegomość niech się tymczasem ubiera, bo też i śnia-danie dla nas warzą.Owóż, jakem wyjechał tą czajką z Kudaku,takeśmy jechali okrutnie długo, bo pod wodę, a do tego popsowa-ła nam się czajka i trzeba było naprawiać.Jedziemy tedy, jedziemy,mój jegomość, jedziemy.- Jedziecie, jedziecie!.- przerwał zniecierpliwiony pan Jan.- I przyjechaliśmy do Czehryna.A co mnie tam spotkało, to jużjegomość wie.- To już wiem.- Owóż leżę ja w stajni, świata bożego nie widzę.A wtem przy-szedł Chmielnicki, zaraz po odjezdzie Bohunowym, z okrutną siłązaporoską.A że to poprzednio pan hetman wielki pokarał czehryń-ców za afekt dla Zaporożców i wiele ludzi było w mieście pobitychi poranionych, więc oni myśleli, że ja także z tych, i dlatego nietylko mnie nie dobili, ale jeszcze dali wygodę, opatrunek i Tata-rom wziąć nie dozwolili, chociaż oni im na wszystko pozwalają.Przyszedłszy ja tedy do przytomności, myślę, co mam robić? A cizłodzieje pod Korsuń przez ten czas poszli i tam panów hetmanówpobili [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •