[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Najłatwiej będzie umieścić wyloty tuneli nad zatokami oceanów, pośrodku jezior albo na obszarach wulkanicznych.Zostały wybrane i naniesione na mapy obszary, które się nie zmieniły.Oczywiście, nie mamy żadnej pewności, ale nasi ludzie, wykorzystując całą swoją wiedzę, wykonali przynajmniej wszystkie prace wstępne.- Zatem nie musimy się już o to martwić - stwierdził prezydent.- Niemniej jednak potrzebne nam są dane, byśmy mogli rozpocząć pracę.- Specjaliści, z którymi powinniście rozmawiać, byli w pierwszej grupie, która wyszła z tunelu - wyjaśnił Gale.- Muszą być tam, gdzie umieściliście ludzi przybywających tunelem w Wirginii.- W Forcie Myer - rzekł prezydent.- W każdym razie zawieziono tam większość z nich.Armia przygotowała miasteczko namiotowe.- Mógłbym już teraz podać nazwiska - powiedział Gale - ale i tak będę musiał pojechać z waszym wysłannikiem, który będzie się kontaktować z naszymi specjalistami.Beze mnie nie będą chcieli rozmawiać.Chyba rozumie pan naszą sytuację.Nie możemy dopuścić, by nasi specjaliści ze swoją wiedzą dostali się w niepowołane ręce.Prezydent zmarszczył brwi.- Nie chciałbym, żeby pan wyjeżdżał, nawet na krótko.Oczywiście, może pan opuścić ten budynek, kiedy tylko pan zechce.Nie jest pan więźniem.Ale w każdej chwili możemy pilnie potrzebować pańskiej rady.Nie mamy pełnych informacji.Dzięki panu wiele się dowiedzieliśmy, ale może powstać taka sytuacja.- Rozumiem - przerwał Gale.- Niech więc pojedzie Alice.Wszyscy ją znają, a jeśli będzie miała list ode mnie na papierze Białego Domu.- Byłoby wspaniale, gdyby pańska córka się zgodziła - rzekł prezydent - Czy nie zechciałbyś jej towarzyszyć, Steve?- Oczywiście, panie prezydencie.Ale nie mam tu swojego samochodu.Judy pojechała nim do domu.- Możesz wziąć samochód służbowy z szoferem.Chyba powinieneś także zabrać kogoś z ochrony.Możliwe, że to zbytnia ostrożność, ale bardzo wiele od tego zależy.- Uniósł ręce i przetarł twarz.- Żywię głęboką nadzieję, panie Gale - powiedział - że pan i ja, pańscy i nasi ludzie uporają się z tym.Przecież to dopiero początek.Będzie coraz ciężej.Pojawią się naciski z różnych stron, odżyją fobie.Czy ma pan wystarczająco mocny kręgosłup i wystarczająco grubą skórę?- Myślę, że tak - odparł Gale.24.Gościem prokuratora generalnego był jego stary, dobry przyjaciel.Dzielili ten sam pokój podczas studiów na Harvardzie i od tamtej pory byli cały czas w kontakcie.Reilly Douglas wiedział, że w znacznym stopniu zawdzięcza swoje stanowisko wpływom, a chyba także politycznym naciskom Clintona Chapmana, człowieka stojącego na czele jednego z najbardziej prestiżowych kompleksów przemysłowych kraju, a zarazem hojnego sponsora jego partii.- Wiem, że musisz być teraz bardzo zajęty - zwrócił się Chapman do Douglasa - i z uwagi na okoliczności nie zabiorę ci zbyt wiele czasu.- Miło mi spotkać przyjazną duszę - odparł Douglas.- Chyba nie muszę cię przekonywać, że nie wchodzę w to.Nie dlatego, że to nie ma znaczenia.Pakujemy się w to na oślep.Prezydent przyjął za dobrą monetę historyjkę o podróżach w czasie i chociaż na razie sam nie widzę innego wyjaśnienia, to jednak wydaje mi się, że powinniśmy dokładnie zbadać sprawę, zanim się w nią zaangażujemy.- No cóż - mruknął Chapman.- Zgadzam się z tobą.W pełni podzielam twój pogląd.Zebrałem dziś po południu grupę moich fizyków.Wiesz zapewne, że zatrudniamy pewną liczbę ludzi nauki.A więc, jak powiedziałem, zaprosiłem dzisiaj kilku z nich i urządziliśmy małą burzę mózgów na temat tuneli czasowych.- I oni stwierdzili, że to niemożliwe.- Niezupełnie tak - odrzekł Chapman.- Wręcz coś całkowicie przeciwnego.Nie chcę powiedzieć, że któryś z nich w pełni rozumie, jak tego dokonano, powiedzieli mi jednak, ku memu absolutnemu zdziwieniu, że problem kierunku upływu czasu, a w szczególności przyczyn upływu, był przedmiotem kilku tajnych prac oraz tematem rozważań już od wielu lat.Mówili o wielu rzeczach, których nie rozumiałem, i posługiwali się terminami, które słyszałem po raz pierwszy w życiu.Na przykład strzałki czasu i warunki brzegowe.Wygląda na to, że strzałki czasu, o których rozprawiali, mogą być rozpatrywane z kilku punktów widzenia: statystycznego, biologicznego, termodynamicznego i pewnie jeszcze z kilku innych, ale ich nazwy wyleciały mi z pamięci.Mówili o zasadzie opóźnienia falowego, o przypadkowości, a także długo dyskutowali na temat równań pola czasowo-symetrycznego.Wyszło na to, że chociaż w świetle aktualnej wiedzy i osiągnięć nauki cała sprawa robi wrażenie nierealnej, to jednak nie ma żadnych podstaw, by twierdzić, że podróże w czasie nie są możliwe.Zdaje się, że i z naszej strony uchyliliśmy nieco drzwi.Wystarczy, że znajdzie się ktoś, kto popchnie je odrobinę, i wszystko nabierze realnych kształtów.- Czy to znaczy, że za jakieś sto lat.Chapman pokiwał głową.- Coś w tym rodzaju.Próbowali mi to wyjaśnić, ale nic nie rozumiałem.Nie mam odpowiedniego wykształcenia, żeby pojąć to, co chcieli mi przekazać.Ci ludzie mają swój język i dla kogoś takiego jak ty czy ja jest to język zupełnie niezrozumiały, z którego istnienia nawet nie zdajemy sobie sprawy.- A więc to wszystko może być prawdą - rzekł Douglas.- Sądząc po tym, co się wydarzyło, to na pewno prawda.Zdaje się, że nie istnieje inne wyjaśnienie; mnie jednak chodziło o to, że nie powinniśmy włączać się w sprawę, póki nie przekonamy się, że to prawda.Zresztą, jeśli chodzi o mnie, mimo iż nie potrafię znaleźć innego wytłumaczenia, z wielką trudnością przychodzi mi w to uwierzyć.- Powiedz mi, co właściwie rząd zamierza z tym zrobić? - zapytał Chapman.- Rozumiem, że mają zamiar budować nowe tunele i wysyłać ludzi z przyszłości w jeszcze głębszą przeszłość.Czy oni mają jakiekolwiek pojęcie, ile to będzie kosztowało? Jak długo to potrwa? Czy.- Nie mają żadnego pojęcia - odparł Douglas.- Nic pewnego.Nie wiedzą nawet, co będzie im potrzebne.Ale będziemy musieli zrobić wszystko, co w naszej mocy.Ludzie z przyszłości nie mogą tu zostać.To absolutnie niemożliwe.Musimy się ich jakoś pozbyć.- Mam przeczucie, ze koszty tego przedsięwzięcia będą ogromne - powiedział Chapman.- A to znaczy, że można się spodziewać silnej fali sprzeciwu.Ludzie są teraz bardziej wyczuleni na sprawę podatków niż kiedykolwiek przedtem, a cała ta sprawa może doprowadzić do czegoś w rodzaju podatku konfiskacyjnego.- Masz już, zdaje się, jakieś rozwiązanie, Clint.- Tak, chyba tak.Coś, co można by nazwać zagrywką pokerową.- Zawsze byłeś dobrym graczem - rzekł Douglas.- Masz nawet twarz pokerzysty.- To będzie kosztowało kupę pieniędzy - stwierdził Chapman.- Pieniędzy z podatków.- Jasne, że z podatków.Może to jednak oznaczać, że przegramy wybory w przyszłym roku.Wiesz, że zawsze miałem hojną rękę, gdy chodziło o kampanię wyborczą, i bardzo rzadko prosiłem o przysługę.Teraz też nie chcę o nic prosić.W obecnej sytuacji skłonny jestem uczynić coś, co można by nazwać jeszcze bardziej namacalnym wkładem.I to nie tylko do kasy partii, lecz na konto całego kraju.- Byłoby to dowodem twojej wspaniałomyślności - odparł Douglas, niezbyt pewien, czy powinien się cieszyć z nieoczekiwanego obrotu sprawy.- Oczywiście, muszę jeszcze sprawdzić to i owo - kontynuował Chapman
[ Pobierz całość w formacie PDF ]