[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Muszę się ogolić i wziąć prysznic.Wstał i rozluźniał krawat, kiedy powiedziała:- Harry.- Co takiego?- Kocham cię, Harry.Nawet nie wiesz, jak bardzo.Skinął tylko głową, zaczerwieniony, z oczami błyszczącymi od whisky.- Wobec tego.nie ryzykujmy więcej.- Wargi jej drżały.- Nigdy więcej, dobrze?- Dobrze.Zadzwonił telefon.Oboje chcieli go odebrać, ale Harry był pierwszy.- Harry?- Tak, to ja.- Zasłonił tubę ręką, mówiąc do Renaty: - Ryder.- Chwilę milczał, z jedną brwią uniesioną w górę.Potem odezwał się: - Tak, ja też mam wiele do powiedzenia w tej sprawie.Wydaje mi się, że popełniono na mojej osobie morderstwo, a mojej rodzinie przysporzono wielkich cierpień.Tak, wiem.Oczywiście, chcę się z panem widzieć.- Spojrzał na zegarek.- Za trzy kwadranse, dobrze? Doskonale, do zobaczenia.Zamyślony stał chwilę, potem spytał:- Wychodzisz?- Tak - odparła.- Dopilnuj, żeby Noel poszedł do szkoły.- Zaczął zdejmować marynarkę.- Im prędzej wróci do normalnego trybu życia, tym lepiej dla niego.- Normalność była dlań widocznie obsesją, jakby dramat rozgrywający się w Shelleyu nadal go dotyczył.- A co ty zamierzasz robić?- Pójdę do hotelu.Chcę być razem z Mary Kay.-12:18Kiedy klucz zazgrzytał w zamku, Joan Knollenberg nie wierzyła własnym uszom.- Charles?.Charles?- We własnej osobie.- Co się stało?- Mam wolne.- Żartujesz.- Roześmiała się dźwięcznie, miała zadarty nosek i wilgotne wargi.- Więc jak jest? Wyrzucili cię z pracy czy co?- Jeszcze nie - powiedział nucąc wesoło pod nosem.- Po prostu w tej chwili nie mam nic do roboty.Niepotrzebny człowiek, kochanie.- Od kiedy to?- Od kiedy John Dannahay rzucił wszystko, żeby się zająć Mulhollandem.- Aha - pocałowała go na przywitanie i od razu się zorientowała, że nie tak prędko ją puści - John zajmuje się tą całą sprawą?- Niezupełnie.- Paskudnie to wygląda, no nie? Okropnie.Słuchałam radia.Ralf Mulholland to czarujący człowiek.- Zaczął rozpinać jej bluzkę, a ona udawała, że ją tym zaskoczył.- Co to ma znaczyć?- Nie widziałem ciebie, kochanie, od wielu dni.Pracowałem przecież ciągle w dziwnych godzinach.- Trzeba zawsze kobietę uprzedzić.- Opierała się trochę, ale nie za bardzo.- No i ledwie się uczesałam.- Ach, daj spokój - roześmiał się.- Od jak dawna jesteśmy małżeństwem?- Cztery lata.- I kto zawsze wygrywa?- Ty.- Oczy jej pociemniały.- No więc?- Panie Knollenberg, jest pan diabłem wcielonym.Później, znacznie później powiedziała:- Nad czym ty i Dannahay pracowaliście w ciągu ubiegłych tygodni?- Żadnych pytań na ten temat, dobrze?- Mnie to i tak nie obchodzi.Knollenberg pozwolił sobie na rzadką u niego niedyskrecję:- Po prostu jeden z naszych ludzi źle się zachowuje.- Tak jak my przed chwilą?- Nie tak jak my.Zupełnie inaczej.-12:35- Tak, panie ministrze.- Komisarz policji wolną ręką gładził się po łysinie.- Tak, istotnie.Niezależnie od osoby terrorysty.Od początku była to kwestia czekania i będzie tak, dopóki on się nie zdeklaruje.Wcześniej czy później wysunie dalsze żądania, panie ministrze, będzie chciał iść na ugodę czy postanowi działać.Aż do tego momentu nie mamy innego wyjścia jak czuwać i mieć go na oku.Po raz drugi w ciągu godziny telefonował do niego minister spraw wewnętrznych, bardzo zaaferowany, gdyż za dziesięć minut miał jechać na Downing Street i chciał mieć najświeższe wiadomości.- Nic się nie zmieniło - ciągnął komisarz - z wyjątkiem tego, że Lander jako podejrzany został wyeliminowany.Nadintendent McConnell ma zawsze możliwość zaatakowania pokoju, gdzie przetrzymywani są zakładnicy, ale brane jest to pod uwagę w ostateczności.Czy się użyje gazu, czy nie, McConnell jest zdania, że ofiary będą nieuniknione, jednak dopiero wtedy jest skłonny zdecydować się na to ryzyko, kiedy absolutnie nie będzie miał wyboru, i ja to stanowisko całkowicie popieram.- Komisarz zmarszczył czoło: - Przepraszam, panie ministrze, o co chodzi? Ach, tak, czy mamy pełne zaufanie? Moim zdaniem trudno tu o lepszego człowieka niż McConnell.“oto hotel Shelley, położony w londyńskiej dzielnicy Mayfair, o przysłowiowy rzut kamieniem od amerykańskiej ambasady.Ze schodów pożarowych tego oto hotelu dziś rano o świcie nieznany jak dotąd z nazwiska człowiek zastrzelił nie zidentyfikowanego włóczęgę o jakieś sto pięćdziesiąt jardów od chodnika Grosvenor Square.” - Telewizja CBS ulokowała się na rogu Fairfield Walk, na miejscu, które niedawno opróżniła załoga BBC.“Wkrótce po tym całkowicie pozbawionym motywów zabójstwie przestępca wtargnął do pokoju na piątym piętrze i sterroryzowawszy dwoje przebywających tam gości zamknął się z nimi.O szóstej znowu wynikła strzelanina, w czasie której został ranny umundurowany policjant.W dwie godziny później przestępca zażądał, by Ralf Mulholland, ambasador amerykański w Wielkiej Brytanii, zgłosił się dobrowolnie jako trzeci zakładnik.”Kamera przesuwała się ukośnie po fasadzie hotelu.Mimo wąskiego zasięgu pozycja była dogodna do filmowania, bezpieczna i dlatego bardzo poszukiwana.Reporter znajdując się tak blisko sceny wydarzeń i oblężonego pokoju mógł dokładnie zdawać relację.“Przez pewien czas uważano, że przestępca jest Amerykaninem zatrudnionym w ambasadzie.Ale czynniki miarodajne ostatnio przyznały, że nastąpiła pomyłka, i sprawa, kim jest zbrodniarz, pozostaje otwarta.Kilkakrotnie nawiązano z nim kontakt, ale od chwili, kiedy ambasador Mulholland stał się również zakładnikiem, to się nie powtórzyło.Wewnątrz hotelu, jak również w innych dogodnych punktach policja rozmieściła dużą ilość strzelców wyborowych.Wszelkie życie w kwartale, w którym znajduje się hotel, praktycznie zamarło.W pobliżu jednak życie metropolii tętni normalnym rytmem, niczym nie ograniczone.Tutaj napięcie jest ogromne i panujący spokój sprawia niesamowite wrażenie.Jesteśmy bowiem świadkami wojny nerwów, wojny, która, jak każdy o tym dobrze wie, nie może trwać wiecznie; wie o tym również uzbrojony przestępca.”McConnell nie był całkiem pewny, co sądzi o Dannahayu.Kiedyś współpracowali razem, ale aż do dziś nie potrafił określić, jakie żywi dla niego uczucia.Lotny, tak, szybki, z inicjatywą, tak, no i dokładny.Czy go jednak lubił, to całkiem inna sprawa.Zimny jak ryba.- Czy pańscy ludzie zebrali odciski palców w domu Landera?- Aż za dużo.Dannahay mruknął:- Za dużo to może gorzej niż wcale.- Pracują nad nimi.- Czy pan się zgadza z moim poglądem, że ten facet wiedział, że Lander ma broń?- Jak najbardziej.Na Mulhollanda zdecydował się chyba tylko dlatego, że ambasador amerykański jest dobrym narzędziem w jego rękach.Skoro nie miał pod ręką królowej i członków rodziny królewskiej, to Mulholland był najlepszy.- Zdaniem pana on chce się dobrze obłowić?- Możliwe - mruknął McConnell wątpiąc we własne wnioskowanie po tym, co się stało.- Nie twierdzę, że on i ambasador się nie znają, wcale nie.Natomiast twierdzę, że choć poszedł na Bruton Mews, ponieważ wiedział, co tam jest, nie musiał znać osobiście ambasadora, żeby doceniać jego wartość.- Jakkolwiek by było - stwierdził Dannahay strzepując popiół z klap - jeszcze jest wcześnie.O wielu rzeczach mówił, ale nie o tym, jakie ma zamiary.- Do licha, co nam z tego przyjdzie? Chyba żeby udało nam się wyciągnąć dziewczynę albo aktora, jedno z nich.Wtedy otrzymalibyśmy odpowiedzi na wiele naszych pytań.Ale ja już nie podejmuję żadnych prób porozumienia.To trudna sprawa i niebezpieczna
[ Pobierz całość w formacie PDF ]