[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak więc również w dziedzinie technologii genetycznej panuje stara prawda wojskowych: "Jeśli my tego nie zrobimy, wówczas zrobią to inni, a może to mieć jeszcze gorsze skutki".Ósmy dzień stworzeniaWszystko zaczęło się przed jedenastu laty, 30 sierpnia 1976 roku.Własnie wówczas profesor Har Gobind Khorana z Massachusetts Institute of Technologyw USA, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny, zdołał po raz pierwszy stworzyć gen w sposób calkowicie sztuczny.Od tamtej chwili genetycy zaczęli nie tylko wymieniac naturalne sekwencje nukleotydów w DNA, lecz również projektować - niejako na desce kreślarskiej - i sktadać sekwencje nukleotydów i skomplikowane bialka.Dziedzinę biologii syntetycznej nazywa się, juz bez ogródek w języku fachowym "proteindesign" albo "proteinenginering".W lutym 1987 roku czasopismo "Bild der Wissenschaft" doniosło, ze profesor Berndt Gutte z Uniwersytetu Zuryskiego zdolal wytworzyć na drodze syntetycznej, na podstawie pojęcia modelowego białko zawierajace dwadzieścia cztery aminokwasy".To sztuczne białko powinno zmniejszać dzialania uboczne środka owadobójczego, znanego pod nazwą DDT.Ale pałeczkę przejąl juz kolejny uczony.Prof.Ernst-Ludwig Winnacker wraz ze swoim współpracownikiem Ronaldem Merzem z uniwersytetu w Monachium "przetłumaczyl" sekwencje aminokwasów nowego, syntetycznego bialka i skonstruował sztuczny gen, który potem wszczepił do materialu dziedzicznego bakterii 'Eschenchia coli' - a następnie dowiódł, że baktene o genotypie, czyli zespole genów warunkujących własciwosci dziedziczne, przeobrazonym w laboratorium, mogą produkować bialko, wytwarzane dotychczas sztucznie.Nad informacją o wynikach tych badan "Bild der Wissensehaft" umieścił nagłówek: Ósmy dzień stworzenia.Za tymi rzeczowymi, choć może nieco nudnymi dla laika informacjami kryje się dynamit.Geny bowiem nie są dowolnie złożonymi brylami cząsteczek, lecz nosicielami infonnacji genetycznych.Nawet jesli droga do celu będzie trwala dziesiątki lat, to przecież kiedyś uda zaprojektować i stworzyć na nowo genotypy wszystkich form życia.Kiedyś, w krórymś z laboratoriów odezwie się może dziwnie brzmiący głos: pies zacznie mówić.W Instytucie Genetyki Uniwersytetu Bielefeld speejalisci w dziedzinie biologii molekularnej pracują nad projektem, który sprawia wrażenie basni.Nie tylko chłopi - wszyscy wiedzą o tym, że ziemie użyźnia się związkami azotu.Globalne zuzycie nawozów azotowych dochodzi do 80 mln ton rocznie! Dopiero pod cisnieniem dwustu afmosfer i w temperaturze 500°C daje sie uzyskać z azotu i wodoru amoniak, który jest surowcem do produkeji nawozów azotowych.W glebie żyją bakterie produkujące nawozy azotowe w sposób naturalny, "ale ich mozliwości są za małe albo wykorzystywane w niewlasciwy sposób, żeby mogły zapewnić roslinom dostateczny doplyw azotu".Genetycy powiedzieli sobie: Jesli bakterie potrafią coś robić w niewielkiej ilosci, to rośliny - również formy życia - powinny to robić w duzo większej.Celem bylo wyprodukowanie roslin uprawnych, które same wytwarzałyby potrzebne im nawozy azotowe.Profesor genetyki Alfred Pühler pisze: "W efekcie rosliny te, po przeprowadzeniu manipulacji genetycznej, powinny być w stanie wiązać azot z powietrza i przetwarzać go na amoniak - różne gatunki pszenicyprodukowałyby na przyklad własne nawozy mineralne".Wkrótce wytworzy się enzym, który dokona sztuki zamiany jednej cząsteczki N2 na dwie cząsteczki amoniaku (NH3).Na razie starano sie odszyfrować matenal dziedziczny tego enzymu.Ustalono, że poszukiwany genotyp składa się z calej "baterii genów" (prof.Pühler), zawierającej 14 genów pojedynczych.Brytyjskim genetykom z Uniwersytetu Sussex udało sie przenieść tą "batenęgenów" na baktene Esdienchia Coli, czyli paleczki okrążnicy, zyjące w jelicie grubym człowieka i licznych zwierząt.(Sztukę tę powtórzono później w Hielefeld przy pomocy metod inżynierii genetycznej.) Dysponowano więc baktenami żyjącymi dotychczas w układzie trawiennym, które teraz robily coś, do czego nie przeznaczyla ich natura - zamieniały azot atmosferyczny w azot chemicznie czysty.Kolejnym krokiem będzie przeniesienie tych informacji genetycznych do organizmdw roslin uprawnych.Nie udało się jeszcze przebyć ostatniego odcinka, prowadzącego do "pszenicy, która sama się nawozi".Profesor Pühler twierdzi w "Bild der Wissenschaft", że pszenica taka jest "jeszcze bardzo odległą fikcją".Badaczy cechuje ostrożność w ocenie czasu dzielącego ich od ostatecznego rozwiązania problemu, ale niekiedy układy gwiazd - jak uczy doświadezenie - sprawiają, że czas ten jest częstokroć dużo krótszy, niż się zakładało.Już teraz więc należałoby zająć się tym, co będzie potem: powielaniem ssaków.Uczeni bowiem zamierzają przenosić caly genotyp na nową istotę, nie wprowadzając zarazem żadnych zmian w kodzie genetycznym.Proces takinazywa się klonowaniem (Klon (gr.pęd, galązka) - potomstwo jednego osobnika, powstałe na drodze bezplciowej i posiadajace identyczne cechy dziedziczne.).Chodzi tu o "tworzenie kopli, identycznych genetycznie" przez transplantację jadra komórkowego.Metodę te przetestowano już na myszach, żabach, jagniętach i bydle domowym.Kiedyś przyjdzie kolej na genotyp ludzki.Amerykański dziennikarz Dayid M.Rorvik, zajmujący się reportażem naukowym, już w 1978 roku napisal w książce "Na obraz i podobieństwo swoje.Klonowanie człowieka", że pewien starzejący się milioner zdeponowal swoje komórki rozrodcze - może za jakiś czas ich jądra wszczepi się w pozbawione jąder komorki jajowe pobrane od młodych kobiet - w ten sposób w procesie klonowania stworzy się jego duplikaty.Tym samym starzec ów stał się niejako niesmiertelny.Dlaczego jednak człowiek, tak przecież niedoskonały, chce mieć swoje kopie? Istnieją po temu zrozumiale powody [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •