[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zerwała się z ziemi.- Uciekaj prędko, Michael!Śmigłowce krążyły jak głodne owady.Ich karabiny maszynowe nie milkły ani na chwilę, rażąc ogniem uciekających w panice mężczyzn, kobiety i dzieci.Sarah chciała dotrzeć do swojego namiotu.- Prędzej Michael, na Boga, prędzej.Zobaczyła namiot, wokół którego padały pociski.Przy budynku farmy stał David Balfry z pistoletem maszynowym w dłoniach i patrzył w niebo.Usłyszała dudnienie ciężarówek.Obejrzała się.Na końcu głównej ulicy obozu uzbrojeni sowieccy żołnierze zeskakiwali z samochodów.Strzelali bez litości do kobiet, dzieci, członków Ruchu Oporu.- Mamo!- Musimy dostać się do namiotu - jęknęła z rozpaczą.W jednej chwili poczuła potworny strach.Za jej plecami kolejne sowieckie oddziały biegły po obozowej drodze, zabijając kogo tylko się dało.Pastor Steel stał przed swoim namiotem, trzymając w jednej ręce krzyż, a w drugiej Biblię.Krzyczał coś do napastników.Seria z pistoletu maszynowego rozerwała mu głowę.Upadł na wznak.Byli już przy namiocie.Jednym ruchem wepchnęła Michaela do środka.- Zbierzemy wszystko, czego potrzebujemy i wrzucimy do plecaka.Prędko!Pakowała ubranie, trochę żywności, która jej pozostała, zapasową amunicję do “czterdziestki piątki” i poplamione, zabrudzone i pogięte zdjęcia ślubne.- Mamo! - rozległ się okrzyk przerażenia.Odwróciła się, sięgając odruchowo po swego Trappera 45 i odbezpieczając go.Sowiecki żołnierz podniósł do strzału kałasznikowa.Wypaliła między jego oczy bez zastanowienia.- O mój Boże! - szepnęła, widząc jego twarz zalaną krwią.Zabezpieczyła pistolet i wsunęła go do kabury umieszczonej pod pachą.Chwyciła M-16 i wprowadziła pocisk do komory zamkowej.- Zabieraj całą amunicję! - wrzasnęła, ciągnąc za sobą plecak.Sięgnęła do kieszeni, wyjęła chusteczkę i szybko owinęła nią prawą rękę.Czuła ból, ale najważniejsze, że poruszała palcami.Poprawiła pasy plecaka i zacisnęła dłoń na kolbie M-16.- Idziemy, Michael.Musimy odnaleźć twoje dziewczynki.Odchyliła wejście do namiotu i przeszła nad trupem rosyjskiego żołnierza.Śmigłowiec krążył nadal nad środkiem obozu.Popchnęła syna do przodu.- Biegnij do ogrodzenia, za którym bawiły się dzieci.Prędzej, prędzej!Niosła plecak i torbę wypełnioną luźną amunicją.Michael biegł przed nią.Nacisnęła spust, mierząc w pierś napastnika.Biegła dalej, słysząc jego przedśmiertny krzyk.Eksplozja wstrząsnęła znajdującym się za nią namiotem; po obu stronach płonęły również inne.Ktoś wybiegł z najbliższego z nich; była to żywa, wyjąca, ludzka pochodnia.Nacisnęła spust.Długa seria położyła kres straszliwej męce.Krzyk bólu umilkł.Biegła.Michael biegł cały czas przed nią, był bardzo blisko ogrodzenia.- Wskakuj prędko do środka i pędź na drugą stronę! Chłopiec prześliznął się pod płotem i pobiegł w drugi koniec zagrody.Dopadła ogrodzenia, wspięła się nań i skoczyła w dół.Natychmiast otworzyła ogień do grupki Rosjan.Pociski uderzały w paliki i deski płotu.M-16 zagrzmiał długą serią.Dwóch żołnierzy upadło na ziemię.Założyła nowy magazynek.Nacisnęła spust, ale karabin nie wystrzelił.Przesunęła dźwignię do przodu.Broń znowu nie wypaliła.Jeden z Rosjan podniósł się i, mimo że był ranny, ruszył w jej kierunku.Rozpaczliwie szarpała dźwignię M-16, ale nie mogła wprowadzić naboju do komory zamkowej.- Do diabła! - zaklęła głośno.Rosjanin był dziesięć metrów od niej.Sarah odrzuciła karabin i sięgnęła po “czterdziestkę piątkę”.W ułamku sekundy przesunęła dźwignię bezpiecznika i strzeliła trzykrotnie.Żołnierz przystanął.Kałasznikow wypadł mu z rąk, a on sam upadł na ogrodzenie.Strzelała nadal, aż uświadomiła sobie, że ciało wroga zwisa przewieszone przez płot parę cali od jej twarzy.Założyła darowany przez Billa magazynek.W jednej ręce trzymała M-16, w drugiej “czterdziestkę piątkę”.- Mamo!Spojrzała przez ramię.Ktoś ciągnął Michaela w zarośla.Podbiegła do płotu po przeciwnej stronie ogrodzenia i z trudem prześliznęła się pod nim.- Mamo! - To z pewnością głos Ann.Była znów czujna i gotowa do zabijania słysząc szelest za żywopłotem.Na szczęście poznała rudą czuprynę Billa Mullinera.- Prędzej, pani Rourke!Biegła, a nad głową rozlegał się złowieszczy terkot śmigłowca.Padła instynktownie na ziemię.Pociski z broni maszynowej siekły wokół niej.Wreszcie zielony potwór oddalił się.Podniosła się z trudem i zabezpieczyła “czterdziestkę piątkę”.Zerwała się znów do biegu.- Jesteśmy tutaj, Sarah! - wołała Mary Mulliner.Teraz zobaczyła ich wszystkich: Michaela, Ann, Millie Jenkins trzymającą Mary za rękę.- Stać! - padł rozkaz wypowiedziany z obcym akcentem.Sarah odwróciła się, przesuwając dźwignię bezpiecznika.Dwóch sowieckich żołnierzy.Nacisnęła spust Trappera.Za plecami usłyszała odgłos wystrzału, “łagodniejszy” od M-16.Rzuciła się na ziemię i strzelała bez przerwy.Słyszała za sobą coraz silniejszą kanonadę.Rosjanin znajdujący się najbliżej niej, zanim upadł, zdążył wypuścić jeszcze serię ze swego AK-47.Drugi żołnierz runął na plecy.Jego ciało podskoczyło jeszcze raz, zanim znieruchomiało na zawsze.Podbiegła do Michaela i Ann stojących przy Billu Mullinerze.Rudy chłopak klęczał na ziemi, a jego matka kryła się w cieniu drzew.- Bill, co się.Spojrzała mu przez ramię.Tak, to była Millie Jenkins.Jej ojca zamęczyli bandyci, a matka nie wytrzymując tego, popełniła samobójstwo.Było to dziecko ciche i potulne.Jej małą główkę rozłupała seria sowieckich kul.Teraz Bill Mulliner kołysał ją martwą w ramionach.- Bill.Podniósł głowę.- Słucham.- Musimy się stąd wynosić.Podała chłopakowi jego broń, a swój M-16 wręczyła Michaelowi.- Oszczędzaj amunicję.Połączcie parę magazynków w jeden.Przypomniała sobie teraz, jak John powtarzał często, że najważniejszy jest pakiet magazynków w czasie bitwy.- Bill.- Musimy ją pochować, proszę pani.- Zabierz ją.Pochowamy ją później.Ruszajmy natychmiast! - rozkazała i popchnęła swoje dzieci w kierunku drzew, wśród których czekała na nich Mary Mulliner.Bill niósł zabitą dziewczynkę, jakby obojętny na wszystko, co się wokół niego działo.Sarah Rourke strzelała to w lewo, to w prawo.Brakło jej tchu i bolały wszystkie mięśnie.Zewsząd otaczali ich Sowieci, ale wiedziała, że będzie mogła biec jeszcze długo, bardzo długo.ROZDZIAŁ LIXCole szedł w milczeniu, patrząc ponuro przed siebie.Rourke ciągle mu nie ufał.“Przynajmniej zamknął gębę po naszej bójce” - pomyślał.Natalia trzymała się dzielnie, ale widać było, że jej krok nie jest już tak sprężysty, jak na początku wyprawy.Rubenstein niósł jej niewielki plecak, a John wziął od niej M-16.Jedyne jej obciążenie stanowiły dwie kabury z pistoletami, podarowanymi przez prezydenta, Sama Chambersa.Wydawało mu się, że jest jej zimno.Miała na sobie kurtkę z kapturem naciągniętym na głowę.Nie widać było jej ciemnych, długich włosów, zwykle opadających na ramiona.Bardzo lubił patrzeć na jej włosy.- Jak daleko jeszcze do celu, doktorze? - zapytał O’Neal.- Powinniśmy ujrzeć Filmore po pokonaniu tego wzniesienia, a potem czeka nas jeszcze tylko parę godzin marszu.- Nie sądzę, aby major Tiemerowna wytrzymała ten trud.- Martwię się o nią również.Zrobimy postój i prześpimy się trochę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]