[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zapytałem, ile ma pan lat.-- Dwadzieścia osiem, proszą pana.- Tak przypuszczałem.A sir Gordori miał ich, zda-je się, pięćdziesiąt osiem?- Tak, proszą pana.Ale nie rozumiem.!- Pan nie rozumie bardzo, bardzo wielu rzeczy; mr Reutt.- Joe pokręcił głową.- A przecież ukończył pan z odznaczeniem wyższą uczelnią.Wydawałoby się, że.No, mniejsza z tym.Dziękujemy panu, na razie.Reutt wstał.Joe dźwignął się także.- Och, jeszcze jeden drobiazg - Uderzył się w czoło otwartą dłonią, jak gdyby przypominając sobie.- Czy może pan przejść na chwilą do gabinetu zmarłego?Ruchem ręki wskazał młodemu człowiekowi drzwi łączące jadalnią z pracownią sir Gordona.Ruszył przodem i otworzył drzwi Reutt poszedł za nim i zatrzymał się w progu.Parker zamknął notes, w którym zapisywał coś od pewnej chwili, wstał i zbliżył się do nich.- Czy to są te ćmy, które profesor złowił wczoraj? - Joe podszedł do stołu i wskazał probówki wyjęte z torby.Reutt zbliżył się powoli, rzucając zalęknione spojrzenia w kierunku biurka, za którym nikt już nie siedział w tej chwili.Pochylił się nad stołem.- Chyba tak.- kolejno obejrzał z bliska probówki.- Tak.Tu są cztery Atropos.; A sir Gordori wspomniał mi, że tyle właśnie złowił tej nocy.Powiedział, że to wyjątkowe szczęście, i chyba miał słuszność, bo to się rzadko zdarza na terenie jednego miejsca w ciągu nocy.Więcej nie umiem panom powiedzieć, bo nie łowiłem ich z nimi wczoraj.Pan Cyril Bedford będzie umiał chyba lepiej panów objaśnić.Był przy tym.- Tak.- Joe skinął głową, - I jeszcze ostatniej malutkie pytanie: czy nie podchodził pan ostatnio do tego okna?- Jak to, proszę pana?- Chcą powiedzieć.- Joe westchnął - czy nie zbliżał się pan do tego okna dziś rano, kiedy znalazł pan sir Gordona? Mogło się panu wydawać przecież, że zemdlał, i mógł pan otworzyć okno, żeby wpuścić trochę świeżego powietrza? Mam na myśli właśnie tego rodzaju postępowanie.- Nie, proszę pana, nie podchodziłem do okna.Na pewno nie.Po prostu nie przyszło mi to do głowy.Może dlatego, że nigdy nie otwieraliśmy okien w obecności sir Gordona.On był chory na zapalenie stawów.Miał zmiany gośćcowe i przeciąg był dla niego po prostu zabójczy.Cierpiał tak bardzo w czasie ataków, że ubierał się zwykle o wiele cieplej, niż ·wymagała tego temperatura, i dbał, żeby nigdy go nie zaskoczył w mieszkaniu za ostry powiew.Miał uraz na tym tle, jeżeli wolno to tak określić.- Tak, dziękujemy panu jeszcze raz.- Joe spojrzał na niego uważnie.- Udzielił nam pan szeregu cennych informacji.Mam nadzieję, że powiedział pan nam wszystko, co pan wie, w odpowiedzi na nasze zapytania? Wie pan przecież, że zatajenie przed urzędnikami prowadzącymi śledztwo faktów mogących przyczynić się do odkrycia prawdy, jest przestępstwem, prawda?- Tak, proszę pana.- wyszeptał Reutt.- Domyślam się, że tak musi być w rzeczywistości.Odwrócił spojrzenie, nie mogąc wytrzymać natarczywego wzroku Alexa.- Czy.czy mogę już odejść?- Ależ oczywiście, oczywiście.Joe patrzył przez chwilę na zamknięte drzwi, za którymi zniknął Reutt, potem odwrócił się powoli ku Parkerowi.- I co myślisz, Ben, o tym przystojnym, młodym człowieku?- Myślę, że jest on przystojny, to prawda.- Parker zawrócił w stronę drzwi do jadalni i otworzył je.- Ale myślę także, że nie powiedział nam wszystkiego, co wie.On coś ukrywa, Joe, i gdyby nie to, że nie chciałem ci przerywać i sądzę, że puściłeś go tylko po to, żeby ,,dojrzał" w samotności, nie dałbym mu tak łatwo wykręcić się tymi grzecznymi „Nie rozumiem, proszę pana.Tak, proszę pana.Nie, proszę pana.” Ale mamy go przecież pod raka i myślę, że kiedy porozmawiamy sobie z resztą domowników, warto będzie jeszcze wrócić do niego.- I ja myślę to samo.- Alex wszedł do jadalni i usiadł za stołem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •