[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Drzwi zamknęły się.Był już zmrok.Ruszyli z wolna ku domowi.Milczeli przez dłuż-szą chwilę. Nie przypuszczałem, że nasz przyjaciel Jowett jest aż tak uzdolnionym artystą. Mruknął Joe. Ale przyszłości nie umie przepowiadać, jak widać.Oto moja przyja-ciółka, panna Meryl Perry.zupełnie sama!Karolina uniosła głowę.Zbliżali się już do wielkiego klombu przed domem, gdziebyło jeszcze trochę światła.Meryl dostrzegła ich zbyt pózno, żeby móc się wycofać bezostentacji.Spróbowała się uśmiechnąć, kiedy ją mijali, ale Karolina, która patrzyła nanią, trąciła lekko Alexa. Joe, ona płacze!. powiedziała szeptem, kiedy dzieliło ich już kilka kroków. Zaczekaj na mnie w hallu. Zawróciła, Alex obejrzał się po chwili przez ramię i zo-baczył je idące powoli obok siebie.Meryl miała opuszczoną głowę i mówiła coś cicho.Ruszył przed siebie i obchodząc klomb zbliżył się ku drzwiom domu w tej samej chwi-li, w której wynurzył się z nich bezgłośnie Chanda.Na widok Joego skłonił lekko głowę w jego kierunku. Czy nie wie pan, gdzie jest panna Beacon, Mister Alex? Generał Somerville bar-dzo pragnie, żeby przyszła do jego gabinetu wraz z panem. Rozstaliśmy się przed chwilą Joe wskazał wylot alejki ciemniejącej pomiędzydrzewami. Poszła na małą przechadzkę z panną Perry i prosiła, żebym zaczekał nanią w hallu. W takim razie i ja tam na nią zaczekam, jeśli pan pozwoli.74Weszli do domu.Chanda wskazał gościowi miękki fotel pod oknem, a sam usiadł najednym z niskich krzeseł, otaczających czarny stolik z laki. Mam nadzieję, że Mandalay House i okolica spodobały się panu? Pogoda jest dziśprześliczna.Urwał i uśmiechnął się pogodnie, jak gdyby w przeświadczeniu, że Alexa sprowadzi-ła do Mandalay House chęć spędzenia słonecznego weekendu nad morzem.Ale Joe za-reagował w mniej konwencjonalny sposób. Jest pan od tylu lat związany z generałem Somerville em i mam tak głębokie prze-świadczenie o pana lojalności wobec niego, że chciałbym zadać panu jedno bezpośred-nie pytanie. Słucham pana. Jak pan sądzi, czy generałowi Somerville rzeczywiście coś grozi?Chanda przez chwilę nie odpowiadał, potem uśmiechnął się lekko. Gdybym powiedział, że w moim skromnym przekonaniu generałowi nic nie gro-zi, a potem okazałoby się, że jednak był ktoś, kto mu zle życzył i wykorzystał okazję, by-łaby to karygodna lekkomyślność.Jest pewna sprawa.Urwał.Rozłożył ręce. Nie czuje się pan upoważniony do mówienia o tym? Nie.Generał Somerville lubi sam rozgrywać swoje bitwy.Oczywiście, nie oznaczato, abym nie był zawsze do jego dyspozycji w chwili niebezpieczeństwa.o ile miałobynadejść.Zresztą o ile wiem, pan generał chce omówić jutro z panem całą sprawę. A wcześniej? Czy nic nie może zdarzyć się wcześniej? Słyszał pan przecież o tychlistach, które otrzymał Scotland Yard.Ktoś wyraznie oświadcza tam, że ma zamiar za-bić generała. Gdyby wszystkie pogróżki zamieniły się w rzeczywistość, nie pozostałoby wielużywych ludzi na świecie.Każdy ma wrogów. Zapewne.Ale czy nie chciałby pan powiedzieć mi czegoś o tych wrogach?W końcu po to tu jestem. Generał Somerville zapewne opowie panu o wszystkim bardzo dokładnie twarzChandy była nadal niewzruszona. Nie jestem, niestety, upoważniony przez niego dorozmowy na ten temat.Mogę pana tylko upewnić, że według mnie w ciągu najbliższychgodzin nic generałowi nie zagraża i noc będziemy mieli spokojną. A jutro? W stronach, z których pochodzę, nikt nie wymawia lekko tego słowa.Jutro możebyć równie odległe jak wieczność.Albo równie bliskie.Znowu uśmiechnął się. Jednego nie rozumiem Alex nieznacznie wzruszył ramionami dlacze-go generał, a w ślad za nim i pan, rezygnujecie z taką łatwością i spokojem z pomocy75i ochrony, jaką mogłaby dać policja? A jeśli już generał Somerville nie życzy sobie in-terwencji policji, dlaczego pan także rezygnuje tak swobodnie z mojej skromnej pomo-cy? W końcu generał napisał do mnie z prośbą o pomoc. Gdyby zależało to ode mnie powiedział Chanda uprzejmie generał nie na-pisałby tego listu do pana.Ale nie chciał mnie posłuchać.Jest to zresztą zupełnie zrozu-miałe
[ Pobierz całość w formacie PDF ]