[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Thornberg poprawiłtroszeczkę uzyskany materiał dowodowy i zeznania świadka jeszcze bardziej zbliżyłyzamachowca do wyglądu Sama.Taka manipulacja była oczywiście ryzykowna, gdyż Agencjamogła raz jeszcze skonfrontować posiadany materiał ze świadkami, ale prawdopodobieństwopodobnej kontroli było znikome.Naukowo przesłuchiwany człowiek ujawnia wszystko cowie, co zostało zakodowane w jego świadomości, podświadomości i pamięci komórkowej.Nie ma wiec powodu do powtarzania podobnego przesłuchania.Thornberg wielokrotnie starał się przeanalizować motywy swojego działania: Nie lubiłrządu, to jasne, ale jeśli tak, to znaczy, że ukrywał tę nienawiść przez całe życie,pieczołowicie nie dopuszczając jej do swej świadomości i dopiero niedawno ona sięwyzwoliła i opanowała jego umysł.Nawet podświadomość przez cały ten czas niepodejrzewała, co się dzieje, gdyż w przeciwnym razie musiałaby zdradzić go podczas testówlojalności.Nienawiść narodziła się z lat wątpienia (Czy rzeczywiście istniały jakieś powodyrozpoczęcia wojny z Brazylią inne niż uzyskanie tych baz i koncesji górniczych, o którychtyle mówiono? Czy przypadkiem chiński atak nie został sprowokowany, albo nawetsfabrykowany; ponieważ rząd w Pekinie stale i zdecydowanie zaprzeczał, jakoby uderzyłpierwszy?) i milionów drobnych frustracji, jakie niesie życie w państwie stanu wojennego.Cisza - jej siła i Gwałt!Kreując Sama Halla uderzył po raz pierwszy, ale było to zaledwie słabe pchnięcie,drobny gest.Najprawdopodobniej jego głównym motywem w tym momencie była choćwyładowania się w możliwie najbezpieczniejszy sposób.Tworząc Sama Halla obdarzył gowszystkimi cechami bestii, która tkwiła w nim samym.Kilkanaście razy usiłował przerwaćswą akcję sabotażową, ale była ona jak narkotyk.Sam Hall stał się niezbędny dla jego własnejrównowagi pychicznej.Sytuacja stawała się niepokojąca.Powinien właściwie odwiedzić psychiatrę, ale lekarzbędzie musiał złożyć doniesienie o takim przypadku i wówczas on sam trafi do obozu, a Jack,jeżeli nawet jego kariera nie zostanie całkiem zrujnowana, będzie miał haka na całe życie.Thornberg nie miał najmniejszej ochoty trafić do obozu.Jego życie miało swoje dobre strony:interesująca praca, kilku dobrych przyjaciół, sztuka i muzyka, literatura, niezłe wina, zachodysłońca w górach, wspomnienia.Zaczął tę gry pod wpływem nagłego impulsu i teraz było jużza pózno, żeby się wycofywać.Sam Hall został ogłoszony wrogiem publicznym numer 1.Nadeszła zima i stoki Gór Skalistych, pod którymi spoczywała Matylda, zbielały podmroznym, zielonkawym niebem.Ruch powietrzny wokół pobliskiego miasteczka gubił się wogromie szczytów jak meteory w nieskończoności Wszechświata.Ruch kołowy był dlapatrzącego spod wejścia do Archiwum całkowicie niewidoczny: Thornberg udawał się coranka do pracy specjalnym ruchomym chodnikiem, ale czysto wracał pieszo, przemierzającpięć dzielących go od domu mil.Niedziele spędzał zwykle na długich wycieczkach stromymiścieżkami.Spacerować zimą samotnie w górach było ciężką głupotą, ale Thornberg niezważał na niebezpieczeństwa.Kilka dni przed Bożym Narodzeniem pracował właśnie w biurze, gdy z interkomudobiegł go głos:- Major Sorensen chciałby się z panem widzieć.Z Deparlamentu Zledczego!Thornberg poczuł jak żołądek zwija mu się w zimną kule.- Dobrze, proszę -odpowiedział i aż zdziwił się spokojnym brzmieniem swego głosu.- Odwołaj proszę innespotkania.- Departament Zledczy Agencji miał pierwszeństwo przed wszystkim i wszystkimi.Sorensen wszedł do pokoju twardym, wojskowym krokiem.Był to potężny blondyn oszerokich barkach, kamiennej twarzy i oczach tak bladych, zimnych i pustych jak zimoweniebo.Czarny uniform leżał na nim jak druga skóra, błyszcząca odznaka jego służby świeciłana czerni jak zamrożona gwiazda.Stanął sztywno przed biurkiem, a Thornberg wstał iniezgrabnie zasalutował.- Proszę usiąść majorze Sorensen.Co mogę dla pana zrobić?- Dziękuję.- Głos supergliny był energiczny i ostry.Usiadł ciężko i przewierciłThornberga swoimi przenikliwymi oczami.- Przyszedłem tu w sprawie Sama Halla.- Oh, tego rebelianta? - Thornberg pokrył się gęsią skórką.Starał się ze wszech siłwytrzymać wzrok Sorensena.- Skąd pan wie, że to rebeliant? - zapytał Sorensen.Oficjalnie jeszcze tego nieogłoszono.- Skąd.tak mi się wydawało.ten napad na bank.a potem te plakaty.że należy dopodziemia.Sorensen przechylił lekko swą krótko ostrzyżoną głowę.Jego głos był spokojny,niemal niedbały.- Niech pan mi powie, majorze Thornberg, nie studiował pan przypadkiemrejestru Halla?Thornberg zawahał się.Bez rozkazu nie miał prawa tego robić, jego obowiązkiembyło tylko konserwować maszynę.- Gdy podejrzewają cię o wielki grzech, przyznaj się domniejszego - przypomniał sobie myśl, którą gdzieś przeczytał lub usłyszał.- To rozwiewapodejrzenia.- Prawdę mówiąc, tak - powiedział głośno.- Wiem, że regulaminy zakazują, ale byłemciekaw.Nie przypuszczam, aby w czymś mogło to zaszkodzić.Oczywiście wszystkieinformacje zachowałem dla siebie - dorzucił spiesznie.- Nieważne - Sorensen machnął swą muskularną ręką.- Jeśliby pan tego jeszcze niezrobił, musiałbym wydać panu taki rozkaz.Chciałbym bowiem poznać pańską opinię w tejsprawie.- Dlaczego? Ja nie jestem detektywem.- Myślę, że zna pan Archiwum lepiej niż ktokolwiek inny.Chciałbym być z panemszczery, oczywiście pozostanie to między nami.- Sorensen spoglądał teraz prawie przyjaznie. Czy jest to podstęp, aby uśpić czujność ofiary? - Widzi pan, moim zdaniem jest kilkazagadkowych kwestii w tej aferze.Thornberg milczał.Zastanawiał się, czy Sorensen może dosłyszeć łomot jego serca.- Sam Hall jest cieniem - kontynuował superglina.Sprawdzono dokładnie iwykluczono, że może być sobowtórem innego człowieka o tym samym nazwisku.Prawdęmówiąc ustaliliśmy, że nazwisko pochodzi ze starej pieśni pijackiej.Przypadek, czy też pieśńpodsunęła Hallowi pomysł przestępstwa? A może udało mu się, dzięki jakiejś niebywałejsztuczce, zastąpić pseudonimem Sam Hall swe prawdziwe nazwisko w rejestrze ArchiwumCentralnego.Rzekomo nie przeszedł przeszkolenia wojskowego, a mimo to zaplanował kilkawspaniałych, precyzyjnych ataków.Jego iloraz inteligencji wynosi tylko 110, ale potrafi sięwymknąć z każdej naszej pułapki.Nie miał poglądów politycznych, a jednak bez ostrzeżeniazaatakował Agencję
[ Pobierz całość w formacie PDF ]