[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I wtedy przerazi³ siê ju¿ zupe³nie.Zwichrzona by³a w tej chwili broda starca, potargany nad czo³em w³os, spod naje¿onych brwikrzesa³y siê skry jawne: moj¿eszowy gniew obj¹³ tê g³owê. Nie ma sabatów, dusze wy ob³êdliwe! Star³ siê w proch brat furtian przed srogoSci¹ ojcow¹.Powali³ siê na klêczki.I obur¹cz chwyta siê tej nogi nad bos¹ stop¹ w drewniaku. Ojcze najSwi¹tobliwszy, w przedburzowy czas na z³ym miejscu za klasztoru granic¹ tamby³! by³! by³ Sabat!.Sumienie mi o tym u nóg twych krzyczeæ ka¿e - skoro dusza twa naj-czystsza odpycha nawet wyobra¿enie takich mroków i niskoSci grzechu!.piersi¹ na cieledziewki nagiej - i jak on ju¿ martwej - le¿a³ trup goliarda.Potargane mia³ na szyi opatrunkijakoweS, za³o¿one mu nocy poprzedniej przez lekarza - po krwi puszczaniu, powiadaj¹ to-warzysze jego.Mo¿e te rany nie zgojone ku wnêtrzu krwawiæ jê³y - z ¿alu za kochank¹ -wiêc je roztarga³.A mo¿e z umys³u na siê rêkê podj¹³, w rozpaczy, ¿e dziewka umiera?.Szatan wie o tym tylko! On ci to jadem grzechu i krwi¹ rozpusty spêta³ te cia³a na Smieræ.Bo krew z tych otworzonych ¿y³ goliardowych zala³a posok¹ okrutn¹ ca³e jej cia³o.A pierSdziewki od uk¹szenia wê¿a wzdê³a siê w pêcherz siny a¿ po szyjê i twarz.W¹¿ grzechuw pobok le¿a³ - zabity a czarny w juchy swej purpurze jak piek³o samo!.Widzia³em towszystko na w³asne oczy - w ³uczywa Swietle.Bo igrce furtê wy³amawszy, si³¹ mnie tam139zawlekli (pierwszego schwytanego mnicha), bym wyspowiada³ jako ¿e dziewka zipa³a ponojeszcze.Ale zanim mnie przez te g¹szcze na wale tam przywlekli, ju¿ by³o i po niej.Ustrzeg³ Bóg (nawet pod tych igrców przemoc¹) od pochylenia siê bodaj nad tym Scier-wem.Choæ oni za tê przemoc przepraszali mnie potem bardzo, po rêkach wszyscy ca³o-wali, do kolan siê moich garnêli i wyp³akiwali swe ¿ale w habit mój.Biedne to i ¿a³osneplemiê! (Mo¿e da³ Bóg ustrzec bodaj te dusze przed diab³Ã³w naporem w onej chwili.) I tojeszcze widzia³em w ³uczywa Swietle - pokaza³y ¿aki: palcem we krwi w³asnej maczanymwypisa³ goliard przed skonem te s³owa dziwne na marmuru z³omie. ¯em zdrabnia³, ¿emni¿y³, uSmiertelnia³ ton! - rozszarpa³y mnie Bakchowe. Na tym siê urwa³y one s³owa: ju¿snadx dusza odlatywa³a zeñ wtedy. Rozszarpa³y Bakchowe. Wiedxm, wiedxm szpony!Kobiecych chuci pazury widzia³ goliard w chwili ostatniej strzyg wokó³ siebie taniec saba-towy!.Odepchn¹³ przeor mnicha od siê precz.A i uszy przys³ania przed tym, co tu wys³uchaæ odniego musia³.Brat furtian po³ê jego habitu chwyta, r¹bek ca³uje i szlocha ju¿ wrêcz: Ojcze oSwiecony, nad ksiêgami od ¿ywotów oddali³eS ty siê cz³eczych.Nie chcesz wiedzieæo najciemniejszych przepaSciach dusz.¯ycia czucie zatraci³eS w m¹drej g³owie klerka, w pier-si nazbyt ju¿ dla Swiata szlachetnej!.S¹! s¹ sabaty na Swiecie!Za te bary, szerokie jak u wo³u, chwyci³ przeor klêcz¹cego mnicha.I trzêsie nim by snopem. Nie Ducha nawiedzenia oczekiwaæ wam, franciszkany, w codziennych Swi¹tkach duszy,a maiæ ku temu tatarakiem tê Swietlicê radoSci: izbê sw¹ samotn¹?!.lecz w ciemnoSci, lecznad przepaScie chaosu z gromadami ciemnych biec i po ciemnych gdzieS k¹tach wyczekiwaæduchów nawiedzin?! Franciszkanin¿e ty?!.Nie radoSæ jasn¹ przychylaæ Swiatu? lecz zaSwia-ty kusiæ? lêk i grozê rozczyniaæ w ponurej ciekawoSci ¿¹dz?!.Bo z ¿¹dz zatajonych rodz¹siê w zwidzeniach wszystkie duchy, widma i upiory! A gdy siê te b³ota w gromadach ca³ychwzburz¹, wonczas na z³ych miejscach schadzek tych dusz ob³êdliwych - wierê - nawet ogieñi siarka buchaæ poczn¹! Wonczas - wierê - nastan¹ i sabaty.Ale tymczasem nasz duch - fran-ciszkanów! - dzier¿y w³adzê nad duszami Swiata! I nie da³ jej sobie jeszcze wydrzeæ mni-chom czarnym!.Wiêc sabatów nie ma - wiedz!Brat furtian na klêczkach wyci¹ga ju¿ tylko niemo rêce obie na przeb³aganie ojcowego gnie-wu.Ale przeb³agaæ nie zdo³a³. Nie igrców przemoc wywlok³a ciê tam - za granicê - nie ich proSby nawet, lecz w³asna twaciekawoSæ.Wyznaj mi natychmiast grzech swój! Mnich w piersi siê bije, a¿ huczy w celi: Rzek³eS, ojcze!. Jaka dusza, takie i widzenie.Nie inne ponoæ i Swiadczenie.OpowieSciom twym wierzyæ nieraczê! Nie targn¹³ siê na swe ¿ycie ten, kto wySpiewa³ o S¹dzie Ostatecznym pieSñ ona, którawstrz¹sa koScio³ami Swiata.A to jedno, bracie furtianie, wa¿y przed Ni¹ - przeor wskaza³na obraz u klêcznika - mo¿e wiêcej nixli moje i twoje ¿ycie!Mnich ukry³ twarz w d³oniach i poczo³ga³ siê na kolanach do klêcznika. Tam - przeor wskaza³ rêk¹ ku górze - wa¿yæ bêd¹ na drugiej szali i winy goliarda
[ Pobierz całość w formacie PDF ]