[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ByÅ‚ to dojrzaÅ‚y, zwalisty wojownik o pooranej bliznamitwarzy.- Hej, ty tam! - KrzyknÄ…Å‚.- Stój!W tym momencie wychyliÅ‚em siÄ™ zza krzaków gÅ‚ogu i zadaÅ‚em ciosOddechem Węża.Ostrze miecza przeszÅ‚o pod brodÄ… mężczyzny i utknęłow jego gardle.Uderzenie byÅ‚o na tyle mocne, że poczuÅ‚em, jak klingazaskrobaÅ‚a o krÄ™gi szyjne.Z otwartej rany gwaÅ‚townie wytrysnÄ…Å‚ strumieÅ„jasnej krwi, ochlapujÄ…c leÅ›nÄ… Å›ciółkÄ™.Mężczyzna runÄ…Å‚ na ziemiÄ™ ciężko jakwół.Jego towarzysz, ten nadÄ…sany, szedÅ‚ za nim w niedużej odlegÅ‚oÅ›ci.To,co siÄ™ staÅ‚o, tak go zaskoczyÅ‚o i przeraziÅ‚o, że stanÄ…Å‚ jak wryty.ChwyciÅ‚emgo za ramiÄ™ i pchnÄ…Å‚em na ziemiÄ™ tuż za krzakami.- Nie możesz.- zaczÄ…Å‚, ale przyÅ‚ożyÅ‚em mu do ust zakrwawiony pÅ‚azmiecza.JÄ™knÄ…Å‚ z przerażenia.- BÄ…dz cicho - ostrzegÅ‚em go - bo inaczej bÄ™dziesz martwy.NadszedÅ‚ Pyrlig.W rÄ™ku trzymaÅ‚ broÅ„.SpojrzaÅ‚ na ciaÅ‚o zabitegomężczyzny, którego nogawice wciąż byÅ‚y rozsznurowane.PochyliÅ‚ siÄ™ ipalcem nakreÅ›liÅ‚ znak krzyża na jego czole.Zmierć Sasa nastÄ…piÅ‚a szybko, apojmanie jego towarzysza - niepostrzeżenie i cicho, wiÄ™c mieliÅ›mynadziejÄ™, że nikt z rÄ…biÄ…cych drewno nie zorientowaÅ‚ siÄ™, co siÄ™ wydarzyÅ‚o.%7Å‚elezce toporów nadal gÅ‚ucho uderzaÅ‚y o drzewo, a wydawany przez niedzwiÄ™k echem odbijaÅ‚ siÄ™ po lesie.- Zabieramy go do Alfreda - oÅ›wiadczyÅ‚em Pyrligowi i przystawiÅ‚embraÅ„cowi miecz do gardÅ‚a.- PiÅ›nij tylko słówko - zwróciÅ‚em siÄ™ dopojmanego mężczyzny, mocniej przyciskajÄ…c ostrze do jego skóry - torozprujÄ™ ciÄ™ po twoje mocno nadużywane przyrodzenie, a potem wywlekÄ™wszystkie bebechy.ZrozumiaÅ‚eÅ›?Trwożnie pokiwaÅ‚ gÅ‚owÄ….- WyÅ›wiadczam ci wÅ‚aÅ›nie przysÅ‚ugÄ™, którÄ… byÅ‚em ci winien - wyjaÅ›niÅ‚emi posÅ‚aÅ‚em mu miÅ‚y uÅ›miech.Moim jeÅ„cem byÅ‚ bowiem Aethelwold - bratanek Alfreda i niedoszÅ‚y królZachodnich Sasów.kðMężczyzna, którego zabiÅ‚em, nazywaÅ‚ siÄ™ Osbergh i byÅ‚ dowódcÄ… gwardiiprzybocznej Wulfhere'a.W ostatnim dniu swojego życia miaÅ‚ pilnowaćAethelwolda, by ten nie wpakowaÅ‚ siÄ™ w żadne tarapaty.Aethelwolda zawsze przeÅ›ladowaÅ‚ pech.Nie zostaÅ‚ królem Wessexu,mimo że na mocy prawa jemu wÅ‚aÅ›nie należaÅ‚a siÄ™ korona.Uważamjednak, że gdyby zasiadÅ‚ na tronie, byÅ‚by ostatnim wÅ‚adcÄ… królestwa -porywczym i niemÄ…drym.Gorycz z powodu utraty korony osÅ‚adzaÅ‚ sobie wramionach kobiet i przy dzbanach z piwem.Zawsze pragnÄ…Å‚ byćwojownikiem, ale Alfred rozmyÅ›lnie pozbawiÅ‚ go tej możliwoÅ›ci, w obawie,by Aethelwold nie rozsÅ‚awiÅ‚ swego imienia na bitewnych polach.Pozbawiony miecza i nagminnie oddajÄ…cy siÄ™ cielesnym uciechomprawowity nastÄ™pca tronu powszechnie cieszyÅ‚ siÄ™ opiniÄ… gÅ‚upca i w caÅ‚ymkrólestwie nie byÅ‚o nikogo, kto dopatrzyÅ‚by siÄ™ w jego osobie rywala donoszonej przez Alfreda korony.Sytuacja byÅ‚aby znacznie prostsza, gdybyAlfred zaraz po objÄ™ciu tronu kazaÅ‚ zgÅ‚adzić Aethelwolda.Król jednakzawsze byÅ‚ niezwykle sentymentalny wobec rodziny i nie zdecydowaÅ‚ siÄ™na ten drastyczny krok.Możliwe, że za tym postanowieniem staÅ‚o jegochrzeÅ›cijaÅ„skie sumienie.Niezależnie od powodu, Aethelwoldowidarowano życie, za co ten bezwiednie odwdziÄ™czaÅ‚ siÄ™ wujowi swymmocno niefrasobliwym zachowaniem.W ostatnich miesiÄ…cach zdoÅ‚aÅ‚ jednak zerwać siÄ™ z trzymanej przezAlfreda uwiÄ™zi i dawaÅ‚ upust swym tÅ‚umionym wczeÅ›niej ambicjom.PrzywdziaÅ‚ kolczugÄ™ i miecz.WyglÄ…daÅ‚ wspaniale - byÅ‚ wysoki orazszalenie przystojny, dlatego wydawaÅ‚ siÄ™ być prawdziwym wojownikiem,choć duszy wojownika nie miaÅ‚ wcale.PosikaÅ‚ siÄ™ ze strachu, gdyprzyÅ‚ożyÅ‚em mu do gardÅ‚a czubek Oddechu Węża, a i teraz, jako jeniec, niewykazywaÅ‚ najmniejszej chÄ™ci stawiania oporu.ByÅ‚ potulny jak baranek,struchlaÅ‚y, a zarazem w duchu zadowolony, że znowu ktoÅ› za niegodecyduje.WyznaÅ‚, że bardzo chciaÅ‚ walczyć i okropnie zadrÄ™czaÅ‚ tym Wulfhere a.Gdy wiÄ™c Osbergh zebraÅ‚ ludzi, by poprowadzić DuÅ„czyków na wzgórza,nadarzyÅ‚a siÄ™ ku temu doskonaÅ‚a okazja i eldorman powierzyÅ‚ Aethelwol-dowi tymczasowe dowództwo nad zwiadowcami.- Wulfhere powiedziaÅ‚ im, że to ja dowodzÄ™ - wyznaÅ‚ posÄ™pnie - choć wrzeczywistoÅ›ci musiaÅ‚em sÅ‚uchać Osbergha.- Wulfhere wykazaÅ‚ siÄ™ bezgranicznÄ… wprost gÅ‚upotÄ…, pozwalajÄ…c ci takbardzo siÄ™ od niego oddalić - stwierdziÅ‚em.- Chyba miaÅ‚ mnie trochÄ™ dosyć - przyznaÅ‚ otwarcie.- NaprawdÄ™? CzyżbyÅ› podbieraÅ‚ mu panny?- Wielkie rzeczy, raz mi siÄ™ zdarzyÅ‚o, ale to byÅ‚a najzwyklejsza sÅ‚użąca! -ZbagatelizowaÅ‚ sprawÄ™ Aethelwold.- Ja po prostu bardzo chciaÅ‚emdoÅ‚Ä…czyć do zwiadowców.Wulfhere mówiÅ‚, że mogÄ™ siÄ™ wiele nauczyć odOsbergha.- No to siÄ™ nauczyÅ‚eÅ›, żeby nigdy nie opróżniać pÄ™cherza w krzakachgÅ‚ogu - skwitowaÅ‚em ironicznie.- ZdobyÅ‚eÅ› tajemnÄ… wprost wiedzÄ™!Aethelwold jechaÅ‚ ze zwiÄ…zanymi rÄ™kami na koniu ojca Pyrliga, któryteraz szedÅ‚ pieszo i prowadziÅ‚ zwierzÄ™ za wodze.Na zachodniej częścinieba majaczyÅ‚y jeszcze ostatnie przebÅ‚yski sÅ‚onecznego Å›wiatÅ‚a, dziÄ™kiktórym nasza podróż wzdÅ‚uż rzeczki przebiegaÅ‚a bez wiÄ™kszych zakłóceÅ„.WyjaÅ›niÅ‚em Pyrligowi, kim jest Aethelwold.WysÅ‚uchawszy mnie, ksiÄ…dzuÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ do niego szeroko.- JesteÅ› zatem ksiÄ™ciem Wessexu?- Powinienem być królem - gÅ‚ucho rzekÅ‚ Aethelwold.- Wcale nie powinieneÅ› - sprzeciwiÅ‚em siÄ™.- Mój ojciec byÅ‚ królem! Guthrum obiecaÅ‚ posadzić mnie na tronie.- Obiecanki cacanki.JeÅ›li mu uwierzyÅ‚eÅ›, to naprawdÄ™ jesteÅ›pożaÅ‚owania godnym durniem - oznajmiÅ‚em bezlitoÅ›nie.- ByÅ‚byÅ› królemdotÄ…d, dopóki miaÅ‚by z ciebie jakiÅ› pożytek.Potem by ciÄ™ zabiÅ‚.- Co za różnica? Teraz zabije mnie Alfred - stwierdziÅ‚ żaÅ‚oÅ›nie.- SÅ‚owem bym nie zaprotestowaÅ‚ - powiedziaÅ‚em zgryzliwie.- Ale jestemci winien przysÅ‚ugÄ™
[ Pobierz całość w formacie PDF ]