[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mówił dużo więcej,a tym, co prostaczkowie koziarze uchwycili z jego mówienia, było właśnie słowo  miłość ,przez co potwierdzony został skądinąd pogląd, iż równa ona osoby wszelkiego stanu.Kiedy urwał przeto, jeden z młodych koziarzy zaśpiewał mu w odpowiedzi romancę oswojej miłości do zalotnej Eulalii, kończącą się słowami:Eulalio, bardzo proszę,Mą małżonką zechciej zostać,Bo jak nie  to habit włożę,Zakonnika wezmę postać.Po wysłuchaniu pieśni mieli już się ułożyć do snu, kiedy nadszedł inny młody koziarz,nieobecny przedtem, bo przez starszych wysłany na wieś po żywność, i nadchodząc wwielkim przejęciu zawołał: Wiecie, co się stało? Skąd mamy wiedzieć?30  Student Grisostomo odebrał sobie życie z miłości do tej okrutnicy Marceli, a pogrzebaćsię kazał u zródła, gdzie zobaczył ją był po raz pierwszy.We wsi wielkie poruszenie, boprzyjaciele Grisostoma chcą dokładnie spełnić jego ostatnią wolę, a księża się sprzeciwiają.Podnieceni koziarze zagadali jeden przez drugiego, że pójdą na pogrzeb Grisostoma,jednego tylko spośród siebie zostawiając, by kóz pilnował.Don Kichot poprosił, by zechciano mu opowiedzieć o samobójcy Grisostomie tudzieżwinowajczyni jego niechrześcijańskiego postępku, Marceli.Prośbę rycerza spełniono bezociągania, oto więc co usłyszał.Młodzieniec i dziewczyna byli dziećmi bogatych rolników z tej okolicy.Grisostomostudiował na uniwersytecie w Salamance i wrócił stamtąd bardzo uczony, znający sięzwłaszcza na ruchu gwiazd w niebie oraz zaćmieniach słońca i księżyca, ponadto zaśumiejący układać wiersze.Niebawem odumarł go ojciec i Grisostomo odziedziczył po nimznaczny majątek, ruchomy i nieruchomy, rogaty i nierogaty, brzęczący i szeleszczący.Jakieżbyło zdziwienie bliższych i dalszych sąsiadów, gdy zamiast wieść życie zgodne ze swymstanem posiadania, Grisostomo w stroju pasterskim z kosturem i w serdaku, zaczął sięuganiać po górach, i to samo czynili inni jego przyjaciele-studenci.Ale zanim oni wpadli nataki pomysł, pasterką została przepiękna i majętniejsza jeszcze Marcela, osierocona przezoboje rodziców i wychowująca się pod opieką wuja, księdza prebendariusza.Starający sięoblegali Marcelę od najwcześniejszych lat, ale ona żadnego nie chciała, a wuj nie przymuszałjej do zamążpójścia.Nie poprzestawszy wszakże na swobodzie, jaką cieszyła się w domu,pewnego dnia, jak się rzekło, została pasterką, za własną trzodą chodzącą, i ani wuj, aniktokolwiek inny nie potrafił wybić jej tego z głowy.Uroda Marceli jaśniała tymczasem corazjaskrawiej, widoczniejsza zaś była na polanach i górskich ścieżkach bardziej jeszcze niż wdomowym zaciszu.Pociągnęli więc za Marcelą w góry, stroje pasterskie przywdziawszy,liczni zakochani młodzieńcy, ze szlachty i wieśniaków po równi.Ale ona, grzeczna iprzyjazna dla wszystkich, nie stroniąc od rozmów i towarzystwa gładkich i edukowanychpasterzy, o żadnym zakochaniu nie chciała słuchać i żadnemu ze swych wielbicieli, z którychnajżarliwszym i najwytrwalszym był Grisostomo, nie robiła nadziei.Rychło zaczęły doliny iwąwozy rozbrzmiewać skargami i wyrzutami odtrąconych kochanków, najczęściej słowem okrutnica , zwielokrotnionym przez echo:  ok-rut-ni-caaaaaa!.Na korze drzew, naomszałych kamieniach pojawiły się wyrżnięte napisy tej samej treści.Ale nic nie zdołałoskruszyć pięknej Marceli  zawsze wolnej i niefrasobliwej, z obojętnym uśmiechemobserwującej wzdychania i zabiegi młodzieńców.I oto stało się nieszczęście  Grisostomowłasną ręką śmierć sobie zadał z miłości.Może teraz drgnie serce pięknej okrutnicy, lecz dlaGrisostoma za pózno.Don Kichot podziękował koziarzom za tak wzruszającą opowieść, która prawdziwie gozajęła.Sancza Pansy nie zajęła w tym stopniu i zachrapał, bodaj że nie doczekawszy jejkońca.Don Kichot aliści nie zasnął tej nocy wcale, rozmyślając o wszystkim, co usłyszał i cozobaczy jutro, gdy, jak postanowił, uda się z koziarzami na pogrzeb nieszczęsnegoGrisostoma.Miłość studenta pasterza do okrutnicy Marceli przywiodła mu też na myśl własnąmiłość do Dulcynei z Toboso, chociaż ta dama, jak był przeświadczony, nie odtrącała go iwdzięcznie przyjmowała jego namiętne hołdy.Korzystając z twardego snu Sancza Pansy i niemych rozmyślań Don Kichota, pozwólmyteż sobie na odrobinę zastanowienia nad tym, czego dowiedzieliśmy się w tym rozdziale.DonKichota nie przypadkiem chyba tak zajęły perypetie młodzieńców i dziewcząt hasających pogórach w pasterskich strojach  musiał poczuć, że są mu nadspodziewanie bliscy  bliżsi odsiostrzenicy, gospodyni, proboszcza, balwierza i wszystkich innych ludzi spotkanych dotąd.Czyż nie odrzucili, jak on, powszedniości wyrachowanej, żeby pójść za porywem serca ifantazji, za pomysłem nierozsądnym może, ale szlachetnym, za marzeniem nie godzącym sięze szpetotą świata, który zrodził ich i wychował? Miast ciułać i powiększać majątek, woleli31 obcować z żywą przyrodą, miast pysznić się atłasami i koronkami  przywdziać prosty serdaki kostur wziąć w rękę, miast oszukiwać, skąpić, zabiegać, knuć, pochlebiać, zazdrościć chodzić za owcami po górach, pić ze zródła, zachwycać się tym co piękne, miłować [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •