[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Walizki zostały dowiezione przez mechanicznego bagażowego.- Ładny pokój - oceniła Martine, przycupnąwszy na skraju łóżka.Jest nawet hologramowy telewizor.Włącz go.- Nie ma sensu go włączać - odrzekł Victor Kemmings.Stał przy otwartej szafie, wieszając swoje koszule.- Dlaczego nie?- Bo nic tam nie ma - odparł Kemmings.Martine podeszła do odbiornika i włączyła go.Natychmiast pojawił się kolorowy obraz meczu hokejowego i zgiełk gry zaatakował jej uszy.- Działa jak należy - stwierdziła.- Ja wiem swoje - odpowiedział.- Zaraz ci udowodnię.Jeśli masz pilnik do paznokci lub coś w tym rodzaju, odkręcę tylną pokrywę telewizora i pokażę ci.- Ale przecież.- Patrz.- Przerwał rozwieszanie koszul.- Zobacz, jak przekładam rękę przez ścianę.- Położył dłoń płasko na ścianie.- Widzisz?Ręka nie przeszła przez ścianę, lecz pozostała nieruchomo do niej przyciśnięta.- Fundamenty gniją - powiedział.- Chodź tutaj i usiądź przy mnie - poprosiła Martine.- Przechodziłem to wielokrotnie - dodał.- Raz po raz.Budzę się ze stanu hibernacji, schodzę po rampie, odbieram bagaż, czasem idę na drinka do baru, czasem prosto do pokoju.Na ogół włączam telewizor, a potem.- Podszedł bliżej i wyciągnął ku niej rękę.- Widzisz miejsce użądlenia?Na jego dłoni nie widniał żaden ślad; Martine ujęła ją i przytrzymała w rękach.- Nic nie ma - oświadczyła.- A kiedy przychodzi lekarz, pożyczam od niego narzędzie i zdejmuje tylną osłonę telewizora.Żeby udowodnić mu, że w środku jest pusty.Potem statek na nowo przywraca mi świadomość.- Victor - powiedziała.- Spójrz na swoją rękę.- Ty jednak pojawiasz się tu po raz pierwszy - dorzucił.- Usiądź - ponagliła.- Dobrze.- Usiadł na łóżku, ale nie za blisko niej.- Nie przysuniesz się bliżej? - zapytała.- To mnie zbyt przygnębia - odparł.- Pamięć o tobie.Naprawdę cię kochałem.Chciałbym, aby to była prawda.- Zostanę z tobą do chwili, aż zrozumiesz, że to prawda - powiedziała Martine.- Spróbuję jeszcze raz przywołać fragment z kotem - odparł.- Tym razem nie podniosę go i nie pozwolę mu złapać ptaka.Jeśli mi się uda, może moje losy potoczą się inaczej i dla odmiany zdarzy się coś miłego.Coś prawdziwego.Mój zasadniczy błąd polegał na tym, że rozstałem się z tobą.Widzisz, moja ręka przechodzi przez ciebie na wylot.- Położył dłoń na jej ramieniu.Poczuła żywy napór jego mięśni; ciężar i fizyczną obecność mężczyzny.- Widzisz? - powtórzył.- Przechodzi na wylot.- I wszystko dlatego - odrzekła - że w dzieciństwie zabiłeś ptaka.- Nie - odparł.- Dlatego że zawiodły urządzenia regulujące temperaturę na statku.Nie odzyskałem właściwej temperatury.W moich komórkach mózgowych pozostało tylko tyle ciepła, by umożliwić funkcjonowanie mózgu.- Wstał, przeciągnął się i popatrzył na nią z uśmiechem.Pójdziemy na kolację? - zapytał.- Przykro mi, ale nie jestem głodna - odpowiedziała.- A ja tak.Spróbuję miejscowych owoców morza.Według broszury są wyśmienite.Chodź ze mną, może na widok jedzenia odzyskasz apetyt.Sięgnęła po płaszcz i torebkę i poszła za nim.- Cudowne miejsce - stwierdził.- Odkrywałem je dziesiątki razy.Poznałem je na wskroś.Powinniśmy jednak na parterze wstąpić do apteki i kupić bactin.Na moją rękę.Zaczyna puchnąć i boli jak diabli.- Pokazał jej rękę.- Tym razem boli bardziej niż zazwyczaj.- Chcesz, żebym do ciebie wróciła? - zapytała Martine.- Mówisz poważnie?- Tak - odrzekła.- Zostanę z tobą tak długo, jak zechcesz.Przyznaję ci rację; nigdy nie powinniśmy byli się rozstawać.- Plakat jest podarty - powiedział Victor Kemmings.- Co? - zapytała.- Powinniśmy byli go oprawić - odparł.- Nie starczyło nam rozsądku, aby o to zadbać.Teraz jest podarty.A artysta nie żyje.SPRAWA RAUTAVAARYTroje techników z dryfującej kuli nadzorowało wahania w międzygwiezdnych polach magnetycznych i sumiennie wypełniało swoje zadanie aż do śmierci.Poruszające się z zawrotną prędkości odłamki bazaltu zniszczyły osłonę kuli i pozbawiły jej pasażerów zapasu powietrza.Dwaj mężczyźni nie zdążyli nic zrobić.Młoda Finka, Agneta Rautavaara, pośpiesznie nałożyła hełm, lecz splątane przewody sprawiły, że zaczerpnęła tchu i umarła: smutna śmierć, zadławienie własnymi wymiocinami.W ten sposób misja dryfującej kuli EX208 dobiegła końca.Do powrotu na Ziemię brakowało zaledwie miesiąca.Nie byliśmy w stanie zapobiec śmierci trojga Ziemian, wysłaliśmy jednak robota, by sprawdził, czy któregoś z nich nie da się przywrócić do życia.Ziemianie nie lubią nas, lecz w tym wypadku ich kula znajdowała się w pobliżu.W sytuacjach awaryjnych, takich jak ta, wszystkich mieszkańców Galaktyki obowiązują te same zasady.Nie mieliśmy ochoty pomagać Ziemianom, mimo to jednak byliśmy posłuszni regułom.Wymagały one przeprowadzenie próby ożywienia martwych techników; zdaliśmy się jednak na robota i tu przypuszczalnie leży nasz błąd.Ponadto naszym obowiązkiem było powiadomienie o tragedii najbliższego statku ziemskiego, ale zdecydowaliśmy się tego nie robić.Nie będę bronił ani analizował motywów, które nami wówczas kierowały.Robot zasygnalizował brak jakichkolwiek funkcji mózgowych u dwóch mężczyzn; stwierdził też, że ich tkanka nerwowa uległa nieodwracalnemu zniszczeniu.Co do Agnety Rautavaary, wyczuł u niej słabą pracę fal mózgowych, dzięki czemu w jej przypadku mógł przystąpić do próby ożywienia.Jednakże z uwagi na niemożność samodzielnego podjęcia decyzji, zasięgnął naszej opinii.Poleciliśmy mu spróbować.Ciężar winy spoczywa zatem na nas.Gdybyśmy sami udali się na miejsce, wiedzielibyśmy lepiej.Przyznajemy się do błędu.Godzinę później robot powiadomił nas o częściowym przywróceniu Rautavaarze funkcji mózgowych dzięki dostarczeniu do mózgu bogatej w tlen krwi z jej martwego ciała.Tlen, lecz nie środki odżywcze, pochodził od robota.Kazaliśmy mu rozpocząć syntezę składników odżywczych przy użyciu ciała Rautavaary jako surowca.Oto kwestia, która wzbudziła później najwięcej kontrowersji wśród władz ziemskich.Nie dysponowaliśmy jednak innym źródłem składników.Sami jesteśmy plazmą, nie mogliśmy więc zaoferować jej własnych ciał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]