[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zląkł się więc bardziej jeszcze, niż ucieszył, bo domyślając się, że panMateusz nie czynił tego bez interesu, zaczął się domyślać jakichsiś zamiarów wielkich i chy-trych z jego strony; nie potrafił więc odpowiedzieć, tak się zmieszał.Z jednej strony bardzomu ten podarek dopełniający czwórkę, na którą od roku pracował, pochlebiał; z drugiej bał sięskompromitować i szukał po głowie, co by prócz ożenienia mógł knuć sędzia z panem Mate-uszem. Mnie się zdaje podchwycił sędzia, że to jak diabeł malował, do czwórki pana Bałaba-nowicza! Juściż przebąknął stary dojdzie. A jeśli tylko przyjdzie do czwórki, niech go pan bierze.Miło mi bardzo tę bagatelę ofia-rować mu i polecić się jego przyjazni.Sędzia z drugiej strony szepnął w ucho: Pamiętajże, daj mu dobre słowo przed podkomorzyną. Samo z siebie! I bez tego! Ale jakże! mruczał stary lis.Ale na cóż ten prezent? Ludziegotowi gadać. Powiesz, żeś kupił przerwał sędzia a od nas nikt się nie dowie. Hm! hm! tego! hm! Bałabanowicz już się nie opierał i ściskał rękę pana Mateusza, któ-ry dał znak ludziom, aby konia złapali i dysponował masztalerza29 dla odprowadzenia go doZłotej Woli. Za pozwoleniem pańskim, jeśli już jego taka łaska przerwał stary niech go nie doZłotej Woli, ale do mojej posesyjki, którą tam mam pod bokiem, odprowadzą. Bardzo dobrze!Ta posesyjka szła rocznie tylko pięćdziesiąt tysięcy złotych, a Bałabanowicz zyskiwał naniej prawie drugie tyle.Zmierzchało już, kiedy nazad z ganku do pokoju powrócili; tu już wrzał poncz w wazie izaczęto pić znowu; wkrótce stary koniarz językiem ledwie niezrozumiale obracał.Gdy usnąłzupełnie, pan Mateusz z sędzią trzezwi wysunęli się do drugiego pokoju. No, winszuję ci rzekł sędzia siadając w krześle Bałabanowicz ujęty i wszystko pój-dzie dobrze; starym tym lisem nie można gardzić, ale też i ufać mu zbytecznie się nie godzi!27zaprzęgany na biczowych (starop.) trzeci koń doprzężony do dwóch dyszlowych28otargany (starop.) tu: ujeżdżony, obłaskawiony29masztalerz (z niem.) starszy stajenny, dozorca stajni27Kto wie, co on tam sobie myśli, a że tylko dla swego interesu robi zawsze wszystko, trzebachcąc go mieć za sobą, pokazać mu w tym jego korzyść. Rozumiem odpowiedział Mateusz mogę go oślepić okazując chętkę mieszkania wmieście i zamiar powierzenia mu moich interesów.Będę przed nim grał rolę nie lubiącegobardzo szczelnie wglądać w interesa, będę utyskiwał na brak uczciwych ludzi, plenipotentówi dojdę nawet do zaproponowania mu. Rozumie się, że tego potem nie dotrzymasz przerwał prędko sędzia byłoby to naj-większe głupstwo w świecie! No! no, nie bój się, dam ja sobie rady, bądz pewien.Ale wieszże sędzio, jakiego ja mukonia darowałem? Pewnie ma jaką wadę ukrytą! Nie jedną, ale kilka.Są jednak tymczasem tak zamaskowane, że gdy się odkryją, starynie będzie nawet śmiał posądzać mnie: spadnie to na karki jego ludzi! Spleczony30 i bez kłę-ba31! na ucho poszepnął pan Mateusz śmiejąc się cicho w dodatku ściga się jucha! Wybornie! doskonale! Uprzedzając podkomorzynę odezwał się po chwili sędzia która niezawodnie zechcewidzieć stan właściwego majątku, potrzeba odkryć go przed Bałabanowiczem, jak się tylkodobrze przetrzezwi.Masz waćpan długi? Kto ich nie ma? Wszystkie są intabulowane32? Ani połowa. No, to dość pokazać te, które są w aktach. Masz waść jakie kapitały? Mało znaczące i w niepewnych rękach. Ja waści dam skrypt kondyktowy33 na sto tysięcy złotych, antydatowany34 o rok; możeszgo nawet oblatować35 dawszy mi kwit, który ja do czasu schowam.Tym sposobem funduszetwoje pokażą się większe na oko. Niechże twoje nóżki ucałuję, mój sędzio, za te ojcowskie rady i pomoce! Oto przyjaciel,oto człowiek! Czy nie potrzeba ci czego? czy nie żądasz czego do wygody, jeść, pić! Dyspo-nuj że w moim domu! zmiłuj się! rozkazuj! dobrodzieju! Prawdziwie, głowę tracę i nie poj-muję, jak ci się wywdzięczę! No! no! daj temu pokój! odpowiedział sędzia ja nie potrzebuję wdzięczności.Będędość rad i zadowolony, jeśli się waszeć ożenisz dobrze.Co się tyczy stanu twoich interesów,ja to sam przed Bałabanowiczem, niby niechcący, się wygadam, a ty daj pokój i spuść sięzupełnie na mnie.Każ dawać wieczerzę, a ja go pójdę obudzę.Sędzia wszedł z cicha do pokoju, w którym spał komisarz pani Doroty, i przekonawszy się,że ten śpi w istocie, przewrócił krzesło, żeby go obudzić.Aoskotem tym wyrwany ze snu stary schwycił się36 i nie wiedząc, co się z nim dzieje, po-rwał za laskę, usiłując co najlepiej oczy otworzyć. Ha! zasnąłeś sobie trochę! Na te słowa Bałabanowicz przyszedł zupełnie do przy-tomności i bardzo pomieszany, zaczął się wymawiać. Prawdziwie, bardzo przepraszam, jakoś.30spleczony o nadwerężonej łopatce31bez kłęba bez wypukłej kości biodrowej32intabunowany (z łac.) wpisany do księgi hipotecznej33skrypt kondyktowy (z łac.) tu: nieprawdziwy kwit dłużniczy34antydatowany (z łac.) z datą wcześniejszą35oblatować (z łac
[ Pobierz całość w formacie PDF ]