[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.“Eurydykę" budowano na orbicie wokół Tytana, gdyż miał służyć za jej startową platformę.Wiele bilionów masy tego księżyca obróciły konwencjonalne stosy termojądrowe w energię dla przetwornic, a one z kolei, jako laserowe wyrzutnie, uderzyły słupami spójnego światła w gigantyczną rufę “Eurydyki", jak prochowe gazy wewnątrz armatniej lufy w dno granatu.Księżyc przyszło pierwej odrzeć, pracami astroinżynieryjnymi, z jego gęstej atmosfery; wybudować na nim zakłady radiochemiczne i siłownie hydronuklearne na płycie równikowego kontynentu, po roztopieniu jej gór kumulatywnymi udarami żaru, z satelitów jednorazowego użycia.Ich salwy obróciły wielki masyw górotworu w lawę, a kriobalistyczne bomby wspomogły mróz, by to czerwono rozpławione morze ścięło się w twardą, gładką równinę sztucznego Mare Herculaneum.Na dwunastu tysiącach kwadratowych mil jego równiny wyrósł las miotaczy laserowych, rzeczywisty Herkules ekspedycji.W krytycznym dniu i sekundzie dał ognia, aby zepchnąć “Eurydykę" z jej stacjonarnej orbity.Wydłużany słup spójnego światła parł rufowe zwierciadła okrętu poza Układ Słoneczny.W miarę jak rozpędzający go promień słabł, statek wspomagał się własnymi boosterami, gubiąc ich kolejno wypalone baterie już poza Plutonem.Tam dopiero zagrały jego rozdziawione w próżnię hydrosilniki.Ponieważ miały pracować przez całą drogę, statek przyspieszał jednostajnie, przez co panowało na nim ciążenie równe ziemskiemu.Działało w długiej osi, i tylko w niej.Dlatego każdy kulisty człon “Eurydyki" był osobną jednostką.Pokłady biegły w nim w poprzek kadłuba od burty do burty, iść w górę znaczyło zbliżać się do dziobu, a w dół — do rufy.Gdy cały okręt hamował lub zmieniał kursy, oś napędu odchylała się od osi poszczególnych kulistych dzwon.Przez to stropy stawałyby się ścianami, a przynajmniej pokłady kładłyby się na boki.Aby tego uniknąć, każdy segment kadłuba zawierał w sobie kulę zdolną do obrotów w pancernej otulinie jak w toczonym łożysku.Żyrostatory dbały o to, by wszystkie pokłady każdej kuli kadłuba — było ich osiem, mieszkalnych siła odrzutu zawsze trafiała w pionie.Podczas manewrów tego rodzaju pokłady poszczególnych kuł odchylały się od głównej kilowej osi statku.Aby i wtedy można przechodzić z jednych segmentów do innych, otwierał się tunelowy system dodatkowych śluz, zwanych ślimacznicami.Tylko wtedy jadący owymi tunelami odczuwali zmiany lub brak ciążenia, gdy ich winda biegła przez międzyczłonowe odcinki kadłuba.Gdy przyszło do walnej narady, pierwszej po starcie, “Eurydyka" miała przed sobą prawie rok ciągłej akceleracji, więc nic nie naruszało w niej ustalonego ciążenia.Zgromadzeniom całej załogi służył piąty człon zwany parlamentem.Pod wklęsłym pułapem leżał niezbyt wysoki amfiteatr, sala, którą obiegały cztery rzędy ław, przeciętych w równych odstępach pochylonymi przejściami.Pod jedyną płaską ścianą ciągnął się długi stół, właściwie blok zespolonych pulpitów z monitorami.Za nim, zwróceni ku obecnym, zajmowali miejsca nawigatorzy z podwładnymi specjalistami.Osobliwości wyprawy utworzyły szczególny skład dowództwa.Lotem zawiadywał Bar Horab, mocą główny dyspozytor Khargner, łącznością radiofizyk De Witt, a na czele gremium naukowców, zarówno przydatnych w samej podróży, jak tych, co mieli wejść w akcję dopiero u celu, stał polistor Nomura.Kiedy Gerbert i Terna weszli na górną galerię, obrady już się zaczęły.Bar Horab odczytywał zebranym postulaty lekarzy.Nikt nie zwrócił się ku wchodzącym, jedynie naczelny lekarz, Hrus, siedzący między dowódcą i dyspozytorem mocy, wyraził im naganę ściągnięciem brwi.Niewiele się spóźnili.W ciszy zewsząd brzmiał flegmatyczny głos Bar Horaba.—.domagają się redukcji ciążenia do jednej dziesiątej.Uważają to za konieczne dla ożywienia zwłok, które spoczywają w chłodni.Oznacza to zdławienie ciągu do dolnej granicy.Mogę to zrobić.Tym samym cały program lotu, we wszystkich gotowych obliczeniach, zostanie przekreślony.Można sporządzić nowy program
[ Pobierz całość w formacie PDF ]