[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Co kategorycznie może w jej sytuacji pomóc w ustąpieniu objawów, zmienić całą sytuację na naszą korzyść.Po drodze wstępujemy na stację benzynową, ponieważ kupuję Magdzie „Filipinkę”, by poczytała sobie jakieś czasopismo, gazetę.Choć raczej jestem przeciwko w sposób deklaratywny.Magda mówi, że to dobry znak, iż jestem miękki, romantyczny, czuły dla niej jak żaden przede mną.W gazecie załączona jest wyraźnie taka dżinsowa torebka z materiału.Co Magda z miejsca od razu zauważa.Co w jej stanie jest znaczące, bo widać, iż musi być nagle radosna, szczęśliwa, choć ogólnie wygląda fatalnie.Gdyż z aferacją, z podniesieniem wysypuje ze swojej torebki inne rzeczy na chodnik.Są to przeważnie gumy do żucia, różne damskie farmazony jak dezodoranty, szminki, ustniki, różne przyrządy do urody.Lekko mnie to podkurwia, jako że mimo że jest ranek to to jest jednak siara, niezła kaszana takie postępowanie, co mówię, żeby nie robiła na środku miasta syfu.Ona mówi, że gówno, bo ponieważ nikt i tak jej tu i teraz nie widzi, to więc ona może sobie nawet tu nasikać, jeśli by jej się akurat zachciało.No więc tamtą torebkę wywala precz, a tę nową wykorzystuje, rzucając do niej wszystko, co ma, zostawiając tylko na chodniku puste woreczki po prochu, śmieci po gumie.Jak również długopis z napisem „Zdzisław Sztorm”, ziołowe tabletki na uspokojenie się, które poznaję na wylot.Bo śmierdzą kurzym gównem.E, ten długopis to zostaw, może się przecież później być potrzebny -mówię.Ona na to, iż się odchudza teraz ostatnio i zeszła dziesięć kilo z ramion, a długopis wywala kategorycznie, ponieważ przypomina jej złe wspomnienie Wargasa, od którego go posiada.Zastanawiam się, skąd u niej ten deklaratyzm, ten dar decyzji.Wiadomo, bilety niebilety, kolejka, odlewamy się pod dworzec, papierosy LM, mentole, gdyż jako takie tylko zostały.Mówię jej, iż kobiety są wyjątkowo pokrzywdzone musząc sikać w ten sposób i że wygląda jak odlatująca maszyna latająca.Magda mówi, że chuj mi do tego, żebym lepiej pilnował, jak samemu sikam.Mało energicznie czyta „Filipinkę”, mówi, wyjadę, wyjadę stąd gdzie indziej, do lepszych państw.Ja mówię, że niby gdzie.Ona na to, że do ciepłych krajów chociażby.W międzyczasie chodzi w kąt kolejki, jako że nie ma żadnych prawie prócz nas pasażerów, bo cokolwiek by nie mówić, jej mdłości są przemożne, nie mówiąc już o szczegółach.Poczym ze spokojem czyta dalej.Mówi, że pojedzie do tych krajów, gdzie są te ciuchy, te kosmetyki, kremy z ogórków, ze wszystkiego, gdyż tylko tam chce żyć, jeśli ja chcę z nią być, żele pod oczy, różne kremy, sole kąpielowe.Ja mówię, że owszem chcę, choć moje w tej kwestii rozumienie rzeczy jest inne, powiedziałbym bardziej lewicująco-patriotyczne.No i mówię Magdzie, jaki jest naprawdę stan rzeczy w naszym kraju.Opowiadam jej o powszechnym ucisku rasy panującej nad rasą pracującą, rasy posiadającej nad rasą nieposiadającą.Iż są to te same relacje, co niewolnictwo.Iż Zachód śmierdzi, ma zniszczone środowisko, które zaśmieca różnymi związkami nienaturalnymi, PCV, CHYDP.Iż panują tam żydobójcy, robotnikobójcy, mordercy, którzy utrzymują się i swe nieślubne dzieci z ucisku, z tego, że sprzedają ludziom firmowe gówna w firmowym papierku sprzedawane przez firmę „Mc Donald's”Pierdolisz - mówi Magda bez krwi w twarzy, z wyrazem bardzo przejętym.Niby dziecko któremu demaskują na oczach oszustwo, którym jest św.Mikołaj, równie śmierdzący zwyczaj czerpany garściami z Zachodu.To nie jest gówno, gdyż ja to jadłam.Owszem, ja też to jadłem, ale nie chcąc cię zmartwić, jest to właśnie gówno, gówno ludzkie, a nawet krowie, psie, zwierząt domowych i cyrkowych.Tak jej to obrazowo tłumaczę, żeby sobie pojęła.Jest to gówno preparowane, chemicznie wynaturzane, zmieniane ze swego składu na inny skład i smak.Jest to już kwestia specjalistyczna, technologie, produkcyjne procedury, precedensy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]