[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaakceptował Quade'a–przeciwnika, ale ten drugi Quade rozbijał coraz bardziej swój troskliwie ułożony obraz.Pośpiesznie zaczął przygotowywać się do wyjazdu, szczęśliwy, że ma się czym zająć.Surra ułożyła się na lewym boku, a meerkaty plątały mu się pod nogami szperając i węsząc, gdy Storm układał, sortował i pakował wszystko w dwa toboły.Jeden musiał zostawić Larkinowi, drugi zawierał to, co będzie mu potrzebne na szlaku.Do rozpakowania zostało jeszcze tylko jedno zawiniątko.Zostawił je na koniec, z niechęcią myśląc o rozcięciu zaszytego w innym świecie nieprzemakalnego opakowania, które przechowywało zawartość nie tkniętą przez całe dwa lata.Usiadł, oparł dłonie na paczce i zamknął oczy.Wiedział, że gdy przetnie impregnowany brezent, gdy zobaczy to, co na pewno jest w środku, będzie musiał ostatecznie uznać się za pokonanego- przyznać przed samym sobą, że nie ma powrotu.Cóż ci obcy - tu, w obozie, albo w mieście, albo w Centrum, którzy tak mu się przyglądali przez długie miesiące, ten Komandor, który z taką niechęcią przystawił stempel na jego przepustce do wolności - co oni wszyscy wiedzieli o Duchach Przodków i o tym, jak przemawiają do człowieka? Jak mogliby zrozumieć, kim był jego dziadek, Śpiewak, znający starożytną wiedzę, stąpający po ścieżkach wiary niedostępnych innym rasom, człowiek, który widział rzeczy niewidzialne, słyszał to, czego nikt inny nie mógł usłyszeć?Storma i świat czystych wierzeń jego dziadka, który dopiero pod przymusem oddał go na naukę do państwowej szkoły, dzieliła kurtyna wiedzy białego człowieka.Jako dziecko przyjmował tę wiedzę w całości, nie potrafiąc oddzielić ziarna od plew.Dopiero później zdał sobie sprawę z tego, że może wybierać z niej to, co zaakceptuje.A potem było już niemal za późno, odszedł bardzo daleko od źródeł wewnętrznej siły swoich braci.Dwukrotnie odwiedzał rodzinne strony, raz jako chłopiec i raz jako młodzieniec, zanim opuścił Ziemię udając się na misję.Ale między nim a nauczaniem Na–Ta–Hay'a zawsze stała przeszkoda, którą stanowiły nowoczesne poglądy wnuka, budzące opór starca graniczący z wrogością.Niewiele więc udało mu się ocalić z przeszłości.Coś się jednak uratowało, bo śpiewał teraz w myślach stare pieśni, coś na wpół zapomnianego poruszało go, kiedy wiał wiatr od gór, a usta układały się w słowa, które nie miały już nigdy zabrzmieć na świecie, z którego pochodził.Storm powoli przeciął gruby materiał.Musiał temu stawić czoła.l Odwinął brezent, Ho i Hing przypadły do niego zaciekawione dziwnymi zapachami unoszącymi się z zawiniątka.Bo pakunek zawierał również zapachy - tego się nie spodziewał.Szorstka wełna |pledu drapała go w palce.Patrzył na znany wzór: czerwone, białe u niebiesko-czarne pasy, na których rozrzucone były zębate, koncentryczne motywy.I ten zapach uwięziony w ciasno złożonych fałdach, zapach hoganu - owiec, pustyni, kurzu i piasku.Storm wciągnął go, rozpamiętując, głęboko do płuc.Wytrząsnął derkę i, tak jak się spodziewał, ujrzał błysk medalu.Naszyjnik z niebieskozielonych turkusów, ketoh - bransoleta l oksydowanego srebra i pas concha - wszystkie ozdoby wojownika pinehów były arcydziełami sztuki kowalskiej.Te zabytkowe przedmioty - widział je już kiedyś - wykonane brunatnymi palcami, były dziełem artystów jego narodu.Przypuszczenia Storma okazały się słuszne.Dziadek wiedział.Przewidywał własną śmierć, a może śmierć swojego świata i nie tylko przebaczył wnukowi, który wybrał drogę obcych, ale przekazał mu dziedzictwo swojej kultury, starając się przedłużyć jej trwanie w tym ostatnim przedstawicielu wymarłej rasy.Wydało mu się nagle, że słyszy starą pieśń, śpiewaną kiedyś dla dodania sił wojownikom.Wstąp na drogę Zabójcy Potworów,Wzuj mokasyny tego, który wabi napiętą cięciwą,Wzuj mokasyny tego, który wabi wrogów na śmierć.Zawartości ostatniej paczki Storm nie zamierzał zostawić Larkinowi.Podniósł ozdoby, przez chwilę ważył je w dłoniach, potem założył naszyjnik chowając pod koszulę.Bransoleta objęła nadgarstek, a pas zniknął w torbie podróżnej.Podniósł się.Złożony pled przerzucił przez ramię.Nigdy nie nosił derki wodza, ale teraz jej miękki ciężar wprawił go w ciepły, rodzinny nastrój.Poczuł więź łączącą gdzieś, w innym świecie, zapomniane dłonie, które utkały ten materiał, z nim uciekinierem, na zawsze już bezdomnym.Na zawsze! Storm zwrócił się twarzą ku wschodowi, ku górskim łańcuchom.Rzucił kapelusz, wystawiając głowę na uderzenia wiatru wiejącego od szczytów i ruszył mu naprzeciw przez noc rozświetloną dwoma małymi księżycami wschodzącymi nad wyniosłością terenu.Usiadł krzyżując nogi.Dinehowie byli zawsze wierni swej ziemi.W przeszłości woleli raczej głodować niż opuścić góry, pustynie, świat, który znali.Nie powinien wspominać! Nie wolno mu! Dłonie zacisnęły się w pięści i uderzyły w kolana.Ale ten ból był śmieszny w porównaniu z bólem budzącym się w jego duszy.Był odcięty… wygnany… a dopóki nie dokona tego, po co tu przybył, będzie również przeklęty.Mimo to, wahanie, zrodzone niedawno, ciągle trwało.Bezwiednie powrócił do starodawnych wierzeń.Gdzieś musiał utracić swoją moc, moc wojownika.Nie może wystąpić przeciw Quade'owi, dopóki znowu nie będzie całością, dopóki nie odzyska swej siły.Nie wiedział, jak długo tak siedział.Na liliowym niebie pojawiły się pomarańczowoczerwone zorze.Nie była to codzienna obietnica dawana Ziemi przez Słońce, ale nawet ten obcy wschód przyniósł ze sobą uspokojenie i uczucie, że podjął właściwą decyzję.Storm stanął na wprost jarzących się barw i uniósł w górę najpierw nóż, potem emiter - broń wojownika, aby pobłogosławiło je wstające słońce.Skierował je ku życiodajnemu ognisku, płonącemu na niebie, a potem ku ziemi, z której niegdyś Dalecy Bogowie ulepili człowieka.Nie był Śpiewakiem, nie miał prawa wzywać tych sił.Zresztą, tak daleko od ziemi Dinehów Bogowie nie mogli go słyszeć.Ale w głębi serca Storm wierzył, że mogą i słyszą.Piękno jest wokół…Ten kroczy w pięknie…Dobro jest wokół…Ten kroczy w pięknie…Być może, pomylił słowa, być może, źle zrobił usiłując zastąpić Śpiewaka.Ale sądził, że Duchy Przodków zrozumieją.Rozdział 6Wiatr, który sprowadził Storma na pagórek, zamarł wkrótce [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •