[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ale on naprawdę nie umarł.On tylko czasem malował sobie twarz zielonąfarbą, odsuwał wieko trumny i krzyczał  Niespodzianka!. Nigdy nie mieliśmy tu zombie. A on jest zombie? Myślę, że tak. To znaczy, że przez całe noce będzie grał na bębnach i tańczył te dziwacznetańce? A oni robią takie rzeczy? Stary Windle? To chyba nie w jego stylu.Za życia nigdy nie lubił tańców. Wszystko jedno.Nie można ufać bogom voodoo.Nie ufaj bogu, który całyczas się uśmiecha i nosi cylinder, oto moje motto..i niech mnie demony porwą, jeśli oddam sypialnię jakiemuś zombie,skoro czekałem na nią tyle lat. Naprawdę? Zabawne motto.* * *Windle Poons znowu spacerował w kółko po wnętrzu swej głowy.24 To dziwne.Teraz, kiedy był martwy, a w każdym razie już nie żył, czy jak totam można określić, myśli miał o wiele jaśniejsze niż kiedykolwiek dotąd.Sterowanie też przychodziło mu coraz łatwiej.Już prawie nie musiał się przej-mować całym tym oddychaniem, śledziona chyba jakoś pracowała, zmysły dzia-łały z pełną szybkością.Tylko system trawienny pozostał tajemnicą.Przyjrzał się swemu odbiciu w srebrnym półmisku.Nadal wyglądał na trupa.Blada twarz, podkrążone oczy.Martwe ciało.Funkcjonuje, ale mimo to jest zasadniczo martwe.Czy to uczciwe? Czy to mabyć sprawiedliwość? Czy taka jest nagroda dla wiernego wyznawcy reinkarnacji,i to od prawie stu trzydziestu lat? Powrót na świat jako zwłoki?Nic dziwnego, że nieumarli tradycyjnie uważani są za bardzo rozgniewanych.* * *Miało się właśnie wydarzyć coś cudownego  jeśli spojrzeć na to z dystansu.Jeśli jednak dystans ten będzie mały lub średni, miało się wydarzyć coś okrop-nego.To jak różnica między zobaczeniem na niebie pięknej nowej gwiazdy a zna-lezieniem się blisko supernowej.To różnica między pięknem porannej rosy napajęczynie a byciem muchą.Było to coś, co normalnie nie wydarzyłoby się przez tysiące lat.I miało się wydarzyć właśnie teraz.Miało się wydarzyć w głębi starego kredensu w zaniedbanej piwnicy na Mro-kach, najstarszej i cieszącej się najgorszą reputacją dzielnicy Ankh-Morpork.Plop!Był to dzwięk tak cichy, jak cicho pierwsza kropla deszczu spada na stuletniąwarstwę kurzu.* * * Może udałoby się ściągnąć czarnego kota, żeby przeszedł po jego trumnie. Przecież on nie ma trumny!  wrzasnął kwestor, którego kontakt z rzeczy-wistością zawsze był trochę niepewny. No dobrze, więc kupimy mu śliczną nową trumnę, a potem złapiemy czar-nego kota, żeby po niej przeszedł.25  Nie, to głupie.Musimy go zmusić, żeby przeszedł po wodzie. Co?  zdziwił się dziekan. Przejść po wodzie.Nieumarli tego nie potrafią.Magowie, stłoczeni teraz w gabinecie nadrektora, przemyśleli tę propozycjęstarannie. Jesteś pewien?  upewnił się dziekan. To powszechnie znany fakt  odparł spokojnie wykładowca run współ-czesnych. Ale za życia też nie umiał chodzić po wodzie  zauważył z powątpiewa-niem dziekan. Rzeczywiście.To bez sensu. Bieżącej wodzie  uzupełnił nagle wykładowca run współczesnych. Toma być woda bieżąca.Przepraszam.Nie mogą nad nią przejść. Aha. Ale ja też nie umiem przejść nad bieżącą wodą  oświadczył dziekan. Nieumarły! Nieumarły!  zawołał kwestor, który z wolna tracił zmysły. Przestań go drażnić  upomniał dziekana wykładowca, klepiąc drżącegokwestora po plecach. Naprawdę nie mogę.Bo tonę. Nieumarli nie mogą przejść nawet po moście. A czy on jest tylko jeden? Czy będziemy mieli całą plagę nieumarłych?Nadrektor zabębnił palcami w biurko. Martwi kręcący się dookoła są bardzo niehigieniczni  stwierdził.To ich uciszyło.Nikt nie spojrzał na sprawę w ten sposób, ale Mustrum Rid-cully był właśnie człowiekiem, który jest do tego zdolny.Mustrum Ridcully, zależnie od punktu widzenia, był albo najgorszym, albonajlepszym nadrektorem Niewidocznego Uniwersytetu przynajmniej od stu lat.Przede wszystkim było go zbyt wiele.Nie chodzi o to, że był wyjątkowo duży;po prostu został obdarzony tego typu osobowością, która wypełnia całą dostępnąprzestrzeń.Upijał się i wrzeszczał przy kolacji, ale to normalne i przyjęte za-chowanie maga.Potem jednak wracał do swojego pokoju i przez całą noc grałw strzałki, po czym wychodził o piątej rano, żeby polować na kaczki.Krzyczał naludzi.Usiłował ich rozweselać.I nie ubierał się jak należy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •