[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. A zatem odezwaÅ‚a siÄ™ wszystko już skoÅ„czone.Nie bÄ™dÄ… was wiÄ™cej wzywali? Zdaje siÄ™, że nie. W każdym razie odezwaÅ‚ siÄ™ sir John sÄ…dzÄ™, że pani de Montrevel, tak jak i ja niezmieni zeznaÅ„. OczywiÅ›cie rzekÅ‚a pani de Montrevel.Amelia uspokoiÅ‚a siÄ™.Spojrzawszy z wdziÄ™cznoÅ›ciÄ… na sir Johna, pobiegÅ‚a do swego pokoju, w którym czekaÅ‚ana niÄ… Karolina.Karolina byÅ‚a prawdziwÄ… przyjaciółkÄ… Amelii.Od chwili, gdy oskarżeni powrócili do wiÄ™zienia w Bourgu, Karolina, co dzieÅ„ spÄ™dzaÅ‚a zojcem godzinÄ™ na rozmowie o wiÄ™zniach, nastÄ™pnie przynosiÅ‚a wiadomoÅ›ci swojej pani.W tym czasie, matka z sir Johnem powrócili wÅ‚aÅ›nie do Paryża.Pierwszy konsul, za poÅ›rednictwem Rolanda i Józefiny, daÅ‚ do zrozumienia pani deMontrevel, że pragnie, aby małżeÅ„stwo zostaÅ‚o zawarte jak najprÄ™dzej.Pani de Montrevel pozwoliÅ‚a na poufnÄ… rozmowÄ™ córce z sir Johnem wÅ‚aÅ›nie w dniu, wktórym zostali wezwani do zÅ‚ożenia zeznaÅ„.Rozmowa trwaÅ‚a przeszÅ‚o godzinÄ™.BezpoÅ›rednio po niej, sir John pojechaÅ‚ z paniÄ… deMontrevel do sÄ™dziego.Wieczorem tego dnia pani de Montrevel odbyÅ‚a rozmowÄ™ z córkÄ….Amelia, zasÅ‚aniajÄ…c siÄ™ zÅ‚ym stanem zdrowia, prosiÅ‚a o zwÅ‚okÄ™ w zawarciu małżeÅ„stwa.Nazajutrz, pani de Montrevel musiaÅ‚a powracać do Paryża.ChciaÅ‚a zabrać z sobÄ… AmeliÄ™,ale ponieważ chodziÅ‚o o jej stan zdrowia, zgodziÅ‚a siÄ™ pozostawić córkÄ™ na wsi.Razem z niÄ… wyjechaÅ‚ sir John.W czasie podróży ani razu nie wspomniaÅ‚ o małżeÅ„stwie,co dziwiÅ‚o paniÄ… de Montrevel.W Paryżu, pani Bonaparte, już podczas pierwszego spotkania zapytaÅ‚a: Kiedy wydajemy za mąż AmeliÄ™?Pani de Montrevel odpowiedziaÅ‚a: To zależy tylko od lorda Tanlay'a.Odpowiedz zastanowiÅ‚a paniÄ… Bonaparte, która nie rozumiaÅ‚a zmiany w zachowaniuAnglika.Tylko czas mógÅ‚ wyjaÅ›nić tajemnicÄ™.A czas mijaÅ‚.WiÄ™zniów skonfrontowano z wszystkimi podróżnymi, którzy podpisali protokoÅ‚y onapadach.%7Å‚aden z oskarżonych nie zostaÅ‚ zidentyfikowany.237ZresztÄ… podróżni zeznali, że nie ponieÅ›li strat, nikomu nie zrabowano pieniÄ™dzy aniklejnotów.Zledztwo trwaÅ‚o dwa miesiÄ…ce.NiewÄ…tpliwy byÅ‚ jednak tylko zarzut winy, do którejoskarżeni sami siÄ™ przyznali.WinÄ… zaÅ› byÅ‚o współdziaÅ‚anie z powstaÅ„cami z Bretanii iWandei oraz bandami pana de Teyssonneta, które grasowaÅ‚y w górach Jury.SÄ™dziowie odwlekali, jak tylko mogli, rozpoczÄ™cie procesu.Spodziewali siÄ™ znalezćnowych Å›wiadków.Bezskutecznie.Nikt bowiem oprócz skarbu paÅ„stwa, nie byÅ‚poszkodowany.Domniemania sÄ™dziów, przeÅ›wiadczonych o napadach towarzyszy Jehudy, niewystarczaÅ‚y.Oskarżeni mieli, poza tym, za sobÄ… sympatiÄ™ opinii publicznej.Proces trzeba byÅ‚o rozpocząć.Oskarżonych przeprowadzono z wiÄ™zienia do sali sÄ…dowej.WiÄ™zienie w Bourgu sÄ…siadowaÅ‚o z sÄ…dem.Przeszli wewnÄ™trznymi korytarzami.Poruszona publiczność przyglÄ…daÅ‚a siÄ™ mÅ‚odzieÅ„com z zaciekawieniem, a nawet zewspółczuciem.Wzbudzali sympatiÄ™.Zapytani o nazwiska, imiona, wiek i miejsce urodzenia, odpowiedzieli:Karol de Sainte-Hermine, urodzony w Tours, lat 24;Ludwik-Andrzej de Jayat, urodzony w Bagé-le-Château, lat 29;Raul Fryderyk de Valensolle, urodzony w Sainte-Colombe, lat 27;Piotr-Hektor de Ribier, urodzony w Bollène, lat 26.Zapytani o stan i pochodzenie odparli, że sÄ… szlachcicami i rojalistami.Wspaniale wyglÄ…daÅ‚a ta grupa czterech mÅ‚odych ludzi.Bronili siÄ™ przed gilotynÄ…, ale nieprzed rozstrzelaniem.Chcieli umrzeć i oÅ›wiadczyli, że na Å›mierć zasÅ‚użyli.Chcieli jednakumrzeć, jak żoÅ‚nierze.SÄ™dziowie zaÅ› rozumieli, że oskarżeni o bunt zbrojny, wobec podbicia Wandei iuspokojenia siÄ™ Bretanii, mogliby zostać uwolnieni.Tymczasem nie tego chciaÅ‚ ministerpolicji.Nie wystarczaÅ‚ mu nawet wyrok Å›mierci.ChciaÅ‚, by zginÄ™li z piÄ™tnem haÅ„by, jakzbrodniarze.Karolina, obecna na wszystkich posiedzeniach, pocieszaÅ‚a AmeliÄ™, rozbudzajÄ…c jejnadzieje.Czwartego dnia Amelia nie wytrzymaÅ‚a.PrzygotowaÅ‚a stosowny kostium z woalkÄ… i razemz KarolinÄ… poszÅ‚y do sÄ…du.Ojciec Karoliny, poczciwy stróż wiÄ™zienny, wtajemniczony we wszystko, udaÅ‚, że niepoznaje panny de Montrevel.PozwoliÅ‚ dziewczynom stanąć w korytarzu, wiodÄ…cym do sali.Wkrótce zadzwiÄ™czaÅ‚y szable żandarmów.Otworzono drzwi.Najpierw pojawiÅ‚a siÄ™eskorta; za niÄ… wiÄ™zniowie.Saint-Hermine szedÅ‚ pierwszy. Karolu! wyszeptaÅ‚a Amelia.WiÄ™zieÅ„ poczuÅ‚, że ktoÅ› wsuwa mu papier do rÄ™ki.PoznaÅ‚ gÅ‚os Amelii, uÅ›cisnÄ…Å‚ ukochanÄ… dÅ‚oÅ„, wyszeptaÅ‚ jej imiÄ™ i przeszedÅ‚.Pozostali, idÄ…c za nim, albo nie zauważyli, albo też udali, że nie widzÄ… mÅ‚odych kobiet.Morgan, znalazÅ‚szy siÄ™ w jaÅ›niejszym miejscu, rozwinÄ…Å‚ kartkÄ™: BÄ…dz spokojny, Karolu.Jestem i bÄ™dÄ™ ci wierna za życia i po Å›mierci.WyznaÅ‚amwszystko lordowi Tanlay'owi.Jest to najszlachetniejszy czÅ‚owiek na ziemi.DaÅ‚ sÅ‚owo, żezerwie małżeÅ„stwo i wezmie na siebie za to odpowiedzialność.Kocham ciÄ™!Morgan, przeczytawszy liÅ›cik, pocaÅ‚owaÅ‚ go i schowaÅ‚.OdwróciÅ‚ siÄ™.Obie dziewczyny staÅ‚y w drzwiach.PrzypuszczaÅ‚y, że bÄ™dzie to decydujÄ…cy dzieÅ„rozprawy, o ile nie pojawiÄ… siÄ™ nowi Å›wiadkowie.Bez nich oskarżeni nie mogli być skazani.BrakowaÅ‚o dowodów.238Wtem wszedÅ‚ wozny, zbliżyÅ‚ siÄ™ do przewodniczÄ…cego i przekazaÅ‚ mu po cichuwiadomość.Zebrani zaniepokoili siÄ™.Jedni spoglÄ…dali na drugich.%7Å‚andarmi powstali, by odprowadzić oskarżonych z powrotem do celi.Kochankowie podalisobie dÅ‚onie. Cokolwiek siÄ™ stanie, dziÄ™kujÄ™ rzekÅ‚ Karol.PrzewodniczÄ…cy przeszedÅ‚ do sali narad.ZastaÅ‚ w niej zawoalowanÄ… kobietÄ™, która przed chwilÄ… wysiadÅ‚a z powozu i bezmożliwoÅ›ci zamienienia z kimkolwiek sÅ‚owa, wprowadzona zostaÅ‚a do sÄ…du. Pani rzekÅ‚ przewodniczÄ…cy przepraszam za tÄ™ nieco brutalnÄ… procedurÄ™, za to, że namocy przysÅ‚ugujÄ…cego mi prawa sprowadziÅ‚em paniÄ… z Paryża.Chodzi jednak o ludzkieżycie. Nie ma pan za co przepraszać odparÅ‚a kobieta. Oto jestem. Pani rzekÅ‚ przewodniczÄ…cy. Ja i sÄ…d oceniliÅ›my pani powÅ›ciÄ…gliwość podyktowanÄ…wzniosÅ‚ym uczuciem w czasie konfrontacji z wiÄ™zniem, który przyszedÅ‚ pani z pomocÄ….Wtedy jeszcze oskarżeni nie przyznawali siÄ™ do niczego.Teraz, przyznali siÄ™ już dowszystkiego.Musimy jednak poznać czÅ‚owieka, który okazaÅ‚ pani szacunek, by polecić goÅ‚asce pierwszego konsula
[ Pobierz całość w formacie PDF ]