[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- W porządku, ale najpierw nadamy.I może pewnego dnia statek, któremu coś się przytrafi, będzie miał łatwiejszą drogę niż my.Bierz się do roboty.Pamiętaj, że będziemy mieli włączony play–back.Będziemy wiedzieli, jeśli nie dasz nam wolnego kanału.Jak tam Rip, co z Hovanem?Rip wyglądał na zmartwionego.- Musiał dostać pełną dawkę.Nie mogę go docucić.Czy miał to być koniec ich śmiałego wyczynu? Mogą, każdy z osobna lub wszyscy razem, wystąpić przed kamerami, przedstawiając swą sprawę, mogą też pokazać uwięzionego stwora, lecz bez fachowego świadectwa medyka, bez popierającej ich opinii przepadli.No cóż, nie zawsze szczęście siedzi na sterowniku przez całą drogę.Mimo to jakiś głęboki upór nie pozwalał Danowi dopuścić myśli, że przegrali.Podszedł do medyka skulonego na krześle.Najwyraźniej Hovan był głęboko uśpiony, pogrążony w półśpiączce, jaką wywołują promienie usypiające.Denerwujące było, że to właśnie on mógł dostarczyć im antidotum na coś takiego, mógł poradzić im, jak go ocucić.Za ile godzin sam się obudzi? Zanim to nastąpi, ich opór w stacji zostanie złamany - będą już pewnie w areszcie Policji lub Patrolu.- Jest nieprzytomny.- Dan oznajmił, kładąc kres ich nadziejom.Jedynie Ali wydawał się niewzruszony.Stał, podtrzymując więźnia, na jego przystojnej twarzy pojawił się dziwny wyraz, jakby próbował coś sobie przypomnieć.Wreszcie przemówił, zwracając się do technika komputerowego:- Macie tu HDOS? Tamten zdawał się dziwić.- Myślę, że tak.Ali skinął na niego.- Upewnij się - rozkazał, idąc za nim do drugiego pokoju.Dan spojrzał pytająco na Ripa.- Cóż, na Ogromną Mgławicę.Jest to HDOS?- Nie jestem inżynierem.Może to coś, co pomoże nam się stąd wydostać.- Na przykład para skrzydeł?Dan pozwolił sobie na odrobinę sarkazmu.Wciąż miał przed oczyma ten świecący krąg w drzwiach jakieś dwadzieścia pięter poniżej.Humory Policji czy Patrolu nie poprawią się w miarę pokonywania kolejnych przeszkód zostawionych przez Branżowców.No cóż, nie czeka ich nic dobrego, jeśli zostaną schwytani, zanim zdołają uzyskać możliwość bezstronnego wysłuchania.W drzwiach ukazał się Ali.- Wnieście tu Hovana.Rip i Dan wnieśli medyka do mniejszego pomieszczenia, gdzie zastali Alego i technika zajętych przywiązywaniem lekkiego, wykonanego z rurek, krzesła do maszyny, która dla niewprawnego oka mogła być zbiorem prętów.Zgodnie z instrukcją posadzili na krześle wciąż śpiącego spokojnie Hovana i przywiązali go.Nic nie rozumiejąc, Rip i Dan odsunęli się, podczas gdy technik komputerowy, obserwowany bacznie przez Alego, poczynił ostatnie przygotowania i wreszcie włączył jakiś ukryty przycisk.Po paru chwilach Dan stwierdził, że nie jest w stanie przyglądać się temu, co się dzieje.Zdawało mu się, iż przywykł już do sztuczek Hiperprzestrzeni, przyśpieszenia czy anty ciężkości, lecz obroty tego krzesła, okropne kołysanie na wpół leżącej postaci sprawiły, że jego wzrok jak i zmysł równowagi znalazły się na granicy wytrzymałości.Jednak w chwili, gdy wśród buczenia tajemniczej maszyny Alego usłyszeli jęk, wiedzieli już, że zastępca mechanika rozwiązał problem - Hovan budził się.Gdy go rozwiązali, medyk otworzył oczy i zatoczył się.Przez kilkanaście minut wciąż nie wiedział, gdzie są i w jaki sposób tam się znaleźli.Policja pewnie była już w głównym holu na dole.Może już mają podnośnik, który ich tu przywiezie.Ali zmusił technika komputerowego, by włączył awaryjne sterowanie, mające odciąć całkowicie blok, w którym się znajdowali.Nie byli pewni jednak, czy ten środek bezpieczeństwa wystarczy.Czas szybko mijał.Podtrzymując chwiejącego się Hovana, wrócili do studia transmisyjnego, gdzie technik komputerowy z pomocą Alego zajął miejsce przy pulpicie kontrolnym.Dan postawił klatkę ze zwierzęciem na przedzie stołu spikera i czekał, by siedli przy nim Rip i trzęsący się medyk.Kiedy jednak Shannon nie ruszył się, Dan podniósł zdziwiony wzrok - nie było czasu na wahanie się.Stwierdził, że uwaga obu jego towarzyszy skupiona jest na nim.Rip wskazał na krzesło spikera.- To ty jesteś od gadania w czasie transakcji, no nie? - Pełniący obowiązki dowódcy spytał krótko.- Teraz właśnie trzeba będzie pogadać w żargonie Branżowców.Nie mieli chyba jego na myśli! Chyba jednak tak.Rzeczywiście, Szef Ładowni był zwykle rzecznikiem statku, ale w sprawach handlowych.Jak miał tam stanąć i bronić ich sprawy? Był ostatnim, który dołączył do załogi, największy żółtodziób.Czuł, jak wysycha mu w gardle, a nerwy napinają się, lecz nie wiedział, że jego twarz i zachowanie nie zdradzają tego.Na jego kamiennej twarzy, która skrywała wewnętrzne konflikty od pierwszych dni pobytu w Centrum, uwydatniła się determinacja.Branżowcy nie byli w stanie dostrzec wahania, z jakim zbliżał się do miejsca spikera.Dan zdążył zaledwie usiąść, jedną dłoń trzymając na klatce, gdy Ali energicznie dał znak technikowi, by rozpoczął transmisję.Usłyszeli nad sobą słaby dźwięk, co znaczyło, że play–back zaczął działać.Tym sposobem mogli sprawdzić, czy audycja jest nadawana, czy nie.Choć Dan nie mógł zobaczyć oglądającej go w całym Układzie widowni, zdawał sobie sprawę, że pokój ten i ci, którzy w nim przebywają, są widziani w każdym włączonym w tej chwili video.Zamiast prawdziwych wydarzeń słuchacze mieli otrzymać melodramat równie niesamowity, jak ich ulubione romanse.Potrzeba było tylko wtargnięcia Patrolu, by dopełnić sceny zbrodniczej fikcji.Ali wskazał na niego palcem i Dan pochylił się w przód.Przed sobą miał tylko fałdy kurtyny zakrywającej całą ścianę, lecz powinien pamiętać, że siedzi naprzeciw mnóstwa twarzy, twarzy tych, których razem z Hovanem muszą przekonać, jeśli mają uratować Królową i jej załogę.Kiedy się odezwał, jego głos był spokojny i zrównoważony, tak jakby przedstawiał w kabinie Vana jakiś związany z załadunkiem problem.- Narody Ziemi…Marsjanie, Wenusjanie, kolonizatorzy z Asteroidów - wewnętrznie wszyscy oni pozostawali Ziemianami i na tym postanowił bazować.Był Ziemianinem, który zwraca się do swych rodaków.- Narody Ziemi, stajemy przed wami, by szukać sprawiedliwości! - Nie wiadomo, jak to się stało, lecz słowa przychodziły mu z łatwością, płynęły z ust, gdy on koncentrował się na świecącym przed nim światełku.Słowo „sprawiedliwość” zabrzmiało w jego uszach, utwierdzając go w słuszności sprawy.Rozdział 17 - ZatrzymaniTym, którzy nie przemierzają gwiezdnych szlaków, nasza sprawa może wydać się zaskakująca - mówił gładko.W miarę jak przemawiał, Dan nabierał pewności, starając się tamtym ludziom uzmysłowić, co to znaczy być poza Prawem.- Jesteśmy poszukiwani przez Patrol, wyjęci spod Prawa jako „statek plag” - wyznał szczerze.- Lecz prawda jest następująca…Z płynnością języka, o jaką nigdy siebie nie podejrzewał, Dan opowiedział, co wydarzyło się na Sargolu i o zarazie, którą przywieźli z tamtego świata.W odpowiednim momencie wsunął do klatki dłoń, ubraną w rękawicę, i wyciągnął wijącego się stwora, który bezskutecznie wbijał w nią swe trujące pazury [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •