[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I nie do tej jednej.Bo na wspak sugestiom pewnego typu fre-drologów, którzy nawet po domu chodzÄ… w kalesonach z ostrogami i dla których mundur uFredry zawsze jakoby zwiastuje  zwyciÄ™zcÄ™ i tryumfatora w bojach miÅ‚oÅ›ci, rzecz miewa siÄ™wrÄ™cz przeciwnie.ZwracaÅ‚em już w swoich Obrachunkach fredrowskich uwagÄ™ na ten para-doks.Szumność, lekkoduchostwo, brawurÄ™ miÅ‚osnÄ… wyrażajÄ… w teatrze Fredry  cywile, gdywojskowi zdradzajÄ… w tych sprawach szczególnÄ… niezaradność.Gucio, Alfred znajÄ… wyborniedrogÄ™ wiodÄ…cÄ… bodaj oknem do damskiej sypialni, majÄ… bogatÄ… przeszÅ‚ość kobieciarzy; Bir-bancki zreferowaÅ‚ mimochodem dwie żony swoich kompanów od kieliszka, braci Lagenów;poeta Ludmir bierze szturmem sympatie Heleny.Natomiast wojskowi, jak Porucznik w Da-mach i huzarach, Karol w Wielkim czÅ‚owieku do maÅ‚ych interesów, choćby i ten ZdzisÅ‚aw wPrzyjacioÅ‚ach, jacyż oni potulni, jakie niezdary! Gdyby im autor nie dopomógÅ‚  a raczejgdyby wszystkiego nie zrobiÅ‚ za nich  nigdy nie doszliby do celu.Przyczyna jest ta, że sÄ…goli, chorobliwie niemal sparaliżowani tym poÅ‚ożeniem; tak że wbrew utartym komunaÅ‚omfredrologicznym można by mówić raczej o  kompleksie niższoÅ›ci nawet u czynnych, a tymbardziej u zdemobilizowanych oficerów fredrowskich  przynajmniej w charakterze aman-tów.Ten kompleks niższoÅ›ci tÅ‚umaczy siÄ™ z pewnoÅ›ciÄ… klimatem moralnym sfery, do którejnależaÅ‚ Fredro, gdzie pieniÄ…dz byÅ‚ prawdziwym paszportem czÅ‚owieka, laury zaÅ› wojenne ipatriotyczne spotykaÅ‚y siÄ™ jedynie z dość chÅ‚odnym uznaniem  aż do posażnego mariażuexclusive.Klucza do tego kompleksu daÅ‚oby siÄ™ doszukać wÅ‚aÅ›nie w tych PrzyjacioÅ‚ach, komedii,którÄ…  jak zaÅ›wiadcza St.Tarnowski  sam Fredro najbardziej ze swoich utworów lubiÅ‚.Niedla tej wartoÅ›ci chyba, bo gdzież siÄ™ jej mierzyć z kilkoma istotnymi fredrowskimi arcydzie-Å‚ami; raczej dlatego, że jak Å›wiadczy wiele jej rysów, najwiÄ™cej w niÄ… poeta wÅ‚ożyÅ‚ z siebie,dajÄ…c tu poniekÄ…d transpozycjÄ™ trawiÄ…cego go przez wiele lat uczucia do przyszÅ‚ej żony, Zofiiz hr.JabÅ‚onowskich hr.Skarbkowej.Transpozycja uczuć, ogólny zarys sytuacji: nierówność towarzyska, zwÅ‚aszcza majÄ…tkowa( MiÄ™dzy mnÄ… a ZofijÄ… przedziaÅ‚ jest bez miary. , powiada Fredro ustami ZdzisÅ‚awa), parali-żujÄ…ca zakochanego, mimo iż miaÅ‚by wszelkie prawo wierzyć we wzajemność.W życiu uko-chana Fredry byÅ‚a wprawdzie mężatkÄ…, ale to byÅ‚a najmniejsza przeszkoda, bo mąż gotów byÅ‚zgodzić siÄ™ na rozwód; ale ów mąż, hr.Skarbek, byÅ‚ jednym z najbogatszych ludzi w Galicji,rodzice mÅ‚odej pani, hr.JabÅ‚onowscy, nosili siÄ™ wysoko, zbiedniaÅ‚ych Fredrów, mimo Å›wieżonabytego hrabiowskiego tytuÅ‚u, traktowaÅ‚a galicyjska arystokracja trochÄ™ przez nogÄ™ (patrzpamiÄ™tniki JabÅ‚onowskiego, Kaczkowskiego), a pan Jacek Fredro, choć zapobiegliwy gospo-darz, majÄ…c szeÅ›ciu synów i trzy córki, niewiele mógÅ‚ dać Olesiowi poza skromnÄ… dzierżaw-kÄ….I przez wiele lat wlecze siÄ™ dziwna, a tak bolesna dla poety sprawa tego małżeÅ„stwa, przyczym mÅ‚odziutka pani Skarbkowa ulega zapewne wpÅ‚ywom rodziny i pokusom Å›wiata, a pankapitan Fredro, w poczuciu swego upoÅ›ledzenia, nie Å›mie forsować żwawiej swojej kandydatury.146 ByÅ‚oby zapewne ciekawsze i oryginalniejsze, gdyby Fredro chciaÅ‚ i mógÅ‚ pokazać na sce-nie  bodaj w przybliżeniu  prawdziwÄ… komediÄ™ wÅ‚asnego małżeÅ„stwa.Tu, zachowujÄ…cgłównÄ… jej podstawÄ™  nierówność majÄ…tkowÄ…  reszty poszukaÅ‚ w utartych wzorach, czyniÄ…cswego ZdzisÅ‚awa czymÅ› w rodzaju rzÄ…dcy w domu skrycie uwielbianej Zofii, na ksztaÅ‚t Do-ranta w domu Araminty w FaÅ‚szywych zwierzeniach Marivaux.Ale widocznie wÅ‚ożyÅ‚ w tÄ™sytuacjÄ™ zbyt wiele serca, aby pamiÄ™tać na zimno o wikÅ‚aniu intrygi, która też jest tu szcze-gólnie wÄ…tÅ‚a.Trudno uwierzyć, aby dwoje ludzi, którzy siÄ™ tak bardzo i od tak dawna kochajÄ…jak ZdzisÅ‚aw i Zofia, nie mogÅ‚o siÄ™ w czasie dÅ‚ugiego wspólnego mieszkania na wsi dogadać iporozumieć.Szlachetne poÅ›wiÄ™cenie ZdzisÅ‚awa dla przyjazni (wiÄ™cej oczywiÅ›cie niż wpółfar-sowe qui pro quo z pannÄ… Bobiné) ma tu być przeszkodÄ…; ale takie przeszkody topniejÄ… zwy-kle w ogniu jednego spojrzenia, owych zaÅ› istotnych zapór, które tak dÅ‚ugo staÅ‚y na zdradzieszczęściu samego Fredry, tutaj nie ma, wobec tego iż Zofia z Przyjaciół jest samotnÄ…, nieza-leżnÄ… i dość samodzielnÄ… wdowÄ…, i aż rwie siÄ™ przez te cztery akty do tego, aby polecieć wramiona ZdzisÅ‚awa.Komedia jest w głównym swoim wÄ…tku nikÅ‚a, ale szlachetna i miÅ‚a, oży-wiona komicznymi figurami (rozkoszny Smakosz, baron, Wtorkiewicz, Bobiné), zwÅ‚aszczazaÅ› podniesiona w tonie Å›wietnym fredrowskim wierszem.Przyjaciół nie grano od dÅ‚ugiego czasu, toteż szczera wdziÄ™czność należy siÄ™ dyr.TrzciÅ„-skiemu, że nam ich udostÄ™pniÅ‚.ZwÅ‚aszcza że p.TrzciÅ„ski, jako reżyser, ma wszelkie dane nato, aby być wybornym interpretatorem Fredry.Niestety podziela pewnÄ… reżyserskÄ… sÅ‚abość: zawszelkÄ… cenÄ™ coÅ› zmienić, coÅ› zrobić inaczej, niż robiono wprzódy! Tak i tu; niby drobiazg, aw skutkach dość ważny: mianowicie ZdzisÅ‚awa i CzesÅ‚awa, zawsze grywanych dotÄ…d w stro-jach cywilnych, ubrano w mundury.To jest pomysÅ‚ trochÄ™ z tego ducha, który wciąż czujepotrzebÄ™  przypolszczenia Fredry [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •