[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uruchomiłam kratę ręcznie.Kolce w coś trafiły, słyszałam wyraźnie.Potem ktoś na mnie wpadł.Strzeliłam z kuszy.Nie wiem, czy zabiłam potwora, czy koleżankę.Pani porucznik krzyczała, żeby atakować.Wyjęłam miecz i ciachnęłam na oślep.Trafiłam, ale tym razem na pewno była to koleżanka, bo usłyszałam jej krzyk.Zaczęłam płakać.Kiedy coś zabiło panią porucznik, odrzuciłam miecz.Po omacku odnalazłam sznur od alarmowego dzwonu i wspięłam się po nim na dach — jego dźwięk był przy tym dziwnie zduszony, zupełnie jakbym słyszała go z dużej odległości.Potknęłam się i spadłam z dachu, wprost do zagrody, pomiędzy konie.Mało mnie nie stratowały, ale dzięki temu zamieszaniu potwory mnie nie dopadły.Zdołałam przeskoczyć płot i pobiegłam przed siebie na oślep.Miałam szczęście, bo złamałam nogę dopiero po kilkuset krokach.Żywa doczekałam ranka w krzakach.”Achaja, patrząc w sufit, dokończyła jabłko.Potem podniosła do oczu kolejny dokument, zatytułowany „Analiza”.„Mieszkańcy Wielkiego Lasu przeprowadzili trzydzieści siedem ataków na nasze osady, zabijając w sumie pięćset trzydzieści dwie osoby, w tym sześćdziesięciu trzech żołnierzy.Dwie osoby przeżyły: pisarz gminny Fane i chorąży Thenna (ich zeznania w załączeniu).Na podstawie ich słów atak obcych można podzielić na następujące fazy:1.Pojawia się nienaturalny dym lub mgła o intensywnym, trudnym do określenia zapachu.2.Nie można skrzesać ognia, gasną pochodnie, wypalają się lub gasną nawet węgle w piecu.3.Pojawia się silne uczucie duszności, na zewnątrz pomieszczeń nie widać już nawet światła gwiazd.4.Następuje atak właściwy.Ofiary zabijane są przy użyciu długich, dość tępych narzędzi (najprawdopodobniej mieczy) oraz strzał z utwardzonego drewna z ostrzami niemetalowymi (albo nieznany rodzaj drewna, albo nieznany rodzaj żywicy).5.Następuje szybka degradacja dowodzenia w atakowanych oddziałach, wybucha panika, nikt nie podejmuje jakichkolwiek skoordynowanych działań obronnych.Przypominamy, że oddział atakowany w strażnicy nie był zwykłą piechotą, ale elitarną jednostką zwiadu.Daje się jednak mimo to wyróżnić:a) brak jakichkolwiek rozsądnych rozkazów wydawanych przez dowódców (porucznik nie podjęła żadnej próby skupienia ludzi wokół siebie, przecież żołnierze nawet po ciemku mogliby kierować się jej głosem, wydała natomiast bezsensowny rozkaz ataku.Podobnie chorąży Thenna nie podjęła takiej próby, podczas całej akcji nie wydała żadnego rozkazu).b) brak jakichkolwiek rozsądnych prób wyprowadzenia choć części ludzi spod ostrza ataku.6.Agresorzy dobijają ostatnie ofiary i podejmują poszukiwania uciekinierów w promieniu jakichś pięćdziesięciu kroków od atakowanych (tam znajdowano ciała ofiar).Jeśli uda się pozostać niezauważonym, to przebiegnięcie kilkuset kroków (Thenna) lub przepłynięcie niecałych stu kroków (Fane) wystarczy, żeby zapewnić sobie bezpieczeństwo, pod warunkiem, że pewien czas leży się nieruchomo w jakiejś kryjówce (krzaki lub zagłębienie koryta potoku).7.Atakujący przeszukują bardzo pobieżnie zabudowania.Nie zabierają niczego cennego, nie zabierają żadnych przedmiotów, nie zabierają żywności (choć pewne ślady zdają się sugerować, że kuchnie i spiżarnie są dokładnie badane i znika z nich sól).8.Następuje szybkie wycofanie oddziału biorącego udział w ataku, poprzedzone zatarciem śladów.Zbierają nawet własne strzały — we wszystkich miejscach ataku znaleziono jedynie pięć obcych strzał, wszystkie pięć złamanych.Wnioski:— Dym (przypominający mgłę) jest wywoływany sztucznie.Jego podstawowym zadaniem jest zmniejszenie widoczności (aż do zupełnego zaniku) i dezorientacja przeciwnika.Dym najprawdopodobniej ma jakieś działanie odurzające lub oszałamiające.Jednak działanie oszałamiające mija bardzo szybko.Thenna nie była w stanie wydać żadnego rozkazu, jej działanie w pierwszej fazie ataku przypominało działanie dziecka, potem jednak podjęła bardzo rozsądną i udaną próbę ucieczki — warto zwrócić uwagę, że nawet po szoku walki, po upadku z dachu zdołała przedsięwziąć racjonalne i skuteczne działania dla zmylenia pogoni, wywołując panikę wśród koni w zagrodzie.— Dym nie jest powodem gaśnięcia pochodni, niemożności skrzesania ognia, ani wygasania węgli w piecach.Przeprowadzono doświadczenia, które pozwalają jasno stwierdzić, że można co prawda osiągnąć takie natężenie dymu, które zgasi pochodnie, ale znacznie wcześniej ludzie uduszą się na śmierć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •