[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Na pomarszczonej twarzy malowało się napięcie.- Skąd ją masz? - zapytał- szorstko Walker.Coglin pochylił się nad nim.Odgłos jego oddechu zdawał się wypełniać pokój.- Z zaginionego Paranoru.Walker Boh powoli podniósł się na nogi.- Kłamiesz.- Tak sądzisz? Zajrzyj mi w oczy i powiedz, co widzisz.Walker cofnął się.Drżał na całym ciele.- Nie obchodzi mnie, skąd ją masz ani jakie bajeczki wymyśli­łeś, żeby mnie przekonać o czymś, o czym w głębi duszy wiem, że nie może być prawdą! Zabierz ją z powrotem tam, skąd ją wziąłeś, albo wrzuć ją do bagna! Nie chcę mieć z tym nic wspólnego.- Nie, Walkerze.- Coglin potrząsnął głową.- Nie wezmę jej z powrotem.Przyniosłem ją z krainy minionych dni wypełnionej szarą mgłą i śmiercią, żeby dać ją tobie.Nie jestem twoim dręczy­cielem, nigdy! Nigdy nie będziesz miał w nikim lepszego przyjaciela ode mnie, chociaż jeszcze nie jesteś w stanie w to uwierzyć! - Twarz starca złagodniała.- Powiedziałem wcześniej, że przyszed­łem ci pomóc.Tak jest w istocie.Przeczytaj księgę, Walkerze.Są w niej prawdy, które musisz poznać.- Nie zrobię tego! - krzyknął tamten z wściekłością.Coglin przez długą chwilę przypatrywał się młodszemu mężczyźnie, po czym westchnął.- Jak chcesz.Ale księga tu pozostanie.Przeczytasz ją albo nie, wybór należy do ciebie.Możesz ją nawet zniszczyć, jeśli zechcesz.- Dopił do końca swoje piwo, postawił szklankę ostrożnie na stole i spojrzał na swoje powykręcane dłonie.- Nie mam tu już nic wię­cej do roboty.- Obszedł stół dookoła i stanął przed tamtym.- Żegnaj, Walkerze.Pozostałbym, gdyby to mogło pomóc.Dałbym ci wszystko, co jestem w stanie ci dać, gdybyś zechciał to przyjąć.Ale nie jesteś jeszcze gotowy.Może kiedy indziej.Odwrócił się i zniknął wśród nocy.Nie obejrzał się ani razu.Nie zboczył ze swej drogi.Walker Boh patrzył, jak ginie w oddali - cień powracający w ciemność, która go wydała.Dom po jego odejściu stał się nagle pusty i cichy.- To będzie niebezpieczne, Par - szepnęła Damson Rhee.- Gdyby istniał jakiś bezpieczniejszy sposób, natychmiast bym go wy­brała.Par Ohmsford nie odpowiedział.Znowu znajdowali się w głębi Parku Ludu, przycupnięci w mroku cedrowego gaju tuż poza rozległą plamą światła rzucanego przez lampy strażnicy.Był środek nocy, pora najgłębszego snu, gdy wszystko powolnieje wśród marzeń sennych i wspomnień.Na tle nocnego nieba, rozjaśnionego światłem księżyca, strażnica wznosiła się niczym potężne klocki ustawione jeden na drugim przez jakieś beztroskie dziecko.Okratowane okna i zaryglowane drzwi były jak płytkie nacięcia na skórze, którą czas i pogoda uczyniły twardą i szorstką.Mur strzegący parowu rozciągał się w obie strony, a za nim rozpięty był pomost, sieć pajęcza łącząca strażnicę z ruinami starego pałacu.Przy głównym wejściu ustawiono wartę, w miejscu, gdzie za umieszczoną na zawiasach stalową kratą znajdowały się dwa bliźniacze skrzydła żelaznej zamkniętej na głucho bramy.Wartownicy drzemali na stojąco, uśpieni panującą wokół ciszą.Żaden odgłos ani ruch ze Strażnicy nie zakłócał ich odpoczynku.- Czy pamiętasz go wystarczająco dokładnie, żeby przywołać jego obraz? - zapytała Damson, której głos łechtał go miękko w ucho.Par skinął głową.Mało było prawdopodobne, by miał kiedykolwiek zapomnieć twarz Rimmera Dalia.- Przez chwilę milczała.- Je­śli nas zatrzymują, skupiaj ich uwagę na sobie.Ja zajmę się wszelkimi zagrożeniami.Raz jeszcze skinął głową.Czekali nieruchomo w ukryciu, wsłu­chani w ciszę, każde pogrążone we własnych myślach.Par bał się i nękały go wątpliwości, lecz był zdecydowany.Damson i on stano­wili jedyną prawdziwą szansę ratunku, jaką mieli Coll i pozostali.Powiedział sobie, że ich ryzykowne przedsięwzięcie się powiedzie, ponieważ musi się powieść.Wartownicy przy bramie obudzili się, gdy z mroku wyłonili się żołnierze patrolujący zachodni mur parku.Mężczyźni przywitali się zda­wkowo, przez chwilę rozmawiali ze sobą, po czym nadeszła również straż ze wschodu.Puszczono w koło butelkę, wypalono fajki i straż­nicy się rozeszli.Patrole oddaliły się na wschód i na zachód.War­townicy przy bramie ponownie zajęli stanowiska [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •