[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Tak to bywa, gdy jest się tylko wychowankiem bez ojca i matki.***W czasie oczekiwania na korytarzu przed biblioteką dowiedziałem się, co nabroił Myszka.Rzecz była znamienna.Mały Wędrowiec miał, jak wszyscy, swoje marzenia, choć nikomu się dotąd z nich nie zwierzał.Zostać kurierem Kręgu, zobaczyć świat, przestać się bać i zasłużyć na uznanie kolegów - skromne to były pragnienia.A jeszcze jednym, wspólnym dla wszystkich młodych Wędrowców, była cenna Księga Koordynatów.Ten solidny tom, ciężki jak okowy piekieł, leżał w jednym z działów biblioteki na specjalnym pulpicie, przymocowany do niego łańcuchem.Zamieszczono w nim wszystkie współrzędne ramp do „skoków” w obrębie cesarstwa, a prócz tego wyliczenia, opisy, plany i stałe punkty krajobrazu do bardziej ryzykownych podróży w „dzikie” miejsca.Mieć wolny dostęp do czegoś takiego - piękny sen.A posiadać, o tym strach nawet śnić.Tymczasem to właśnie Myszka, gnany namiętnością do zdobycia tego skarbu, prawie noc w noc przenikał do biblioteki.Kradnąc po dwie, trzy godziny snu, przy świetle małej świecy pracowicie przepisywał to straszliwe tomisko.Wreszcie stało się (niestety) to, co można było przewidzieć od samego początku.Przemęczony chłopiec zasnął z piórem w ręku i tak zastali go Strażnicy Słów, którzy rankiem otworzyli podwoje swego królestwa.Pewnie skończyłoby się to tylko na niewielkiej awanturze i wytarganiu uszu za zagrożenie biblioteki pożarem, bo kasta „żółwi” potrafi docenić pęd do wiedzy, ale akurat napatoczył się Gladiator.Z satysfakcją skorzystał z okazji, by pognębić małego.I tym samym spowodował całą lawinę wypadków.***- Nie zobaczymy już Gladiatora - rzekł Winograd do przyjaciół z niezachwianą wiarą, gdy jako ostatni wyszedł z „sali sądu”.- Powiedzieli, że mamy jutro wolne.Wyrzucą go, to pewne.Okazało się, że miał rację, ale tego dowiedzieliśmy się dopiero następnego dnia, po nocy pełnej niespokojnych snów i tłumionych obaw.***O tym, co działo się w winiarni, gdzie zwyczajowo zbierano się na wieczorny pucharek, dowiedziałem się od Wiatru Na Szczycie.- Niewiarygodne! - rozprawiał podniesionym głosem zirytowany Strażnik Słów.- A jednak mogę wam powtórzyć zdanie po zdaniu, co mówili ci biedacy.Zebraliśmy zaledwie dwadzieścia siedem „połówek” w ciągu ostatnich trzech lat.Przyznacie sami, że to znikomy ułamek! Tymczasem zamiast bystrych, energicznych następców otrzymujemy żałosne stadko otępiałych i zniechęconych pętaków.I to wszystko przez tego głupiego degenerata! Wydzielać książki, jakby to było lekarstwo na kaszel!- I to jakie książki.- wtrącił Mówca.- Zatkało mnie, gdy ten Tkacz rzucił mi tytułem w oczy.„Zmiany w prawie celnym.” Na Wieczny Krąg! Dzieciak, który przywiózł, na wagę, cztery szekale zapisków o smokach, był zmuszony uczyć się takich bzdur.Nic dziwnego, że chce wracać do domu.- Od dawna mówiłem, że ten cały Arena to bałwan i kat! - warknął Wiatr Na Szczycie.- Ale czy mnie się tutaj słucha? Kamyk to drugi Biały Róg.Raz na stulecie taki się rodzi, a ja musiałem patrzeć, jak marnujecie mi chłopaka.Wychowywanie dzieci to nie hodowla psów!- Skąd w tobie tyle uczuć rodzinnych, Wietrze? Myślałem, że u Hajgów to sprawa majątkowa - odezwał się ktoś złośliwie z kąta.- Wara ci od moich zwyczajów! - wybuchnął Mistrz Iluzji.- Gdybyś sobie kupił żonę, to byś ją bardziej szanował! Masz syna wśród „połówek”.Szkoda tylko, że chłopak nic o tym nie wie!Złośliwy mag zamknął usta i nie odezwał się już więcej.Głos zabrał z kolei Obserwator.- Źle się stało.Trudno będzie odzyskać zaufanie tych chłopców.Są jak źle traktowane psiaki.Podejdziesz z kością, a będą warczeć, podejrzewając, że trzymasz kij za plecami.Wtedy odezwał się starszy wiekiem mag, który milczał do tej pory, uważnie przysłuchując się dyskusji.- Bławat, nie wiem czy słusznie porównujesz ich do psów.To są ludzie.Bardzo młodzi, jeszcze nie ukształtowani, ale ludzie.Nasi młodsi koledzy i jako takich należy ich traktować.Nie wiem, czy zauważyłeś, ale najstarsi z nich zaczynają się już golić.I są sprytniejsi, niż ci się zdaje.Nawet ten mały, jak mu tam.Jodła? Powinniśmy go ozłocić za przedsiębiorczość i cierpliwość.A temu hodowcy szczurów dać stały przydział sera dla jego zwierzaków.Arena przesadził.Bestiarom nie odbiera się zwierząt.To przestępstwo.- Dobrze, ale nie możemy puścić ich samopas.Ktoś musi przejąć grupę - przerwał mu Strażnik
[ Pobierz całość w formacie PDF ]