[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pre­zydent Cormack odwołał całe przedsięwzięcie.Następnie, tego roku w listopadzie, podjął ryzyko wobec czło­wieka z Moskwy, zapraszając Michaiła Gorbaczowa do Nantucket na długi weekend.Rosjaninowi bardzo się tam spodobało.Goryle z KGB wpadli w szał, podobnie jak ludzie z Secret Service, ale obaj przywódcy kazali im się pogodzić z sytuacją.Dwaj męż­czyźni, opatuleni przed ostrym wiatrem znad Cieśniny Nantucket (Rosjanin przywiózł Amerykaninowi czapkę z soboli) odbywali długie spacery po plaży, tymczasem ludzie z KGB i Secret Service sunęli za nimi, inni ukrywali się w zwiędłej trawie i mamrotali coś do nadaj­ników, helikopter przebijał się nad nimi przez wiatry, a kuter straży przybrzeżnej unosił się w górę i w dół nad linią morza.Nikt nie starał się nikogo zabić.Dwaj mężczyźni weszli niezapo­wiedziani do miasteczka Nantucket, a rybacy przy Prostym Nabrzeżu pokazywali im świeżo złowione homary i małże.Gorbaczow podzi­wiał połów, był cały rozpromieniony, po czym obaj poszli na piwo do baru na nadbrzeżu i wrócili spacerem do Shawkemo, wyglądając obok siebie jak buldog i bocian.Wieczorem, po homarach z rusztu w drewnianym domku, przy­łączyli się do nich eksperci do spraw obrony z obu stron oraz tłu­macze, wypracowali ostatnie punkty porozumienia i naszkicowali swoje oświadczenia.We wtorek dopuszczono prasę, zawsze wokół kręcili się jej przed­stawiciele “gromadząc” zdjęcia i słowa - bo w końcu to była Ame­ryka - ale we wtorek przybyły zmasowane bataliony.W południe obaj mężczyźni pojawili się na drewnianej werandzie i prezydent odczytał oświadczenie.Wyrażało ono zdecydowaną wolę przedłożenia Komitetowi Centralnemu oraz Kongresowi szeroko zakrojo­nego i radykalnego porozumienia o ograniczeniu sił konwencjonal­nych po obu stronach i na całym świecie.Pozostały jeszcze do do­pracowania pewne problemy z weryfikacją, ale tym mieli się zająć technicy; miano ogłosić w późniejszym terminie konkretne szczegóły dotyczące typów uzbrojenia i ilości, która miała zostać odstawiona, zamrożona, oddana na złom lub zdemontowana.Prezydent Cormack mówił o honorowym pokoju, bezpiecznym pokoju i pokoju dobrej woli.Gorbaczow, kiedy docierał do niego przekład, potakiwał ener­gicznie głową.Nikt wówczas nie wspomniał, chociaż zrobiła to po­tem szeroko prasa, że przy deficycie w budżecie amerykańskim, ra­dzieckim chaosie ekonomicznym i szalejącym kryzysie naftowym, żadne z mocarstw nie mogło sobie ostatecznie pozwolić na konty­nuowanie wyścigu zbrojeń.Ponad dwa tysiące mil stamtąd, w Houston, Cyrus V.Miller wy­łączył telewizor i spojrzał na Scanlona.- Ten człowiek puści nas z torbami - powiedział z ukrytym jadem.- To niebezpieczny człowiek.Zdrajca.Doszedł do siebie i zbliżył się do mikrofonu łączności wewnętrznej na biurku.- Louise, wpuść zaraz pułkownika Easterhouse'a, dobrze?Ktoś kiedyś powiedział: “Wszyscy ludzie śnią, ale najbardziej niebezpieczni są ci, którzy śnią z otwartymi oczyma”.Pułkownik Robert Easterhouse siedział w eleganckiej poczekalni na szczycie wieżowca Pan-Global i patrzył przez okno na panoramiczny widok Houston.Ale jego bladoniebieskie oczy widziały sklepione niebo oraz ochrowe piaski Nejd; marzył o kontrolowaniu dochodów z pól naftowych Hasa dla dobra Ameryki i całej ludzkości.Urodzony w 1945 roku, miał trzy lata, gdy jego ojciec przyjął pracę nauczyciela w Uniwersytecie Amerykańskim w Bejrucie.W tamtych czasach stolica Libanu była rajem, elegancka, kosmopolityczna, bo­gata i bezpieczna.Przez pewien czas uczęszczał do szkoły arab­skiej, miał francuskich i arabskich kolegów; gdy jego rodzina wró­ciła do Idaho, miał trzynaście lat i mówił biegle po angielsku, fran­cusku i arabsku.Po powrocie do Ameryki młodzieniec stwierdził, że jego koledzy szkolni są powierzchowni, lekkomyślni i zadziwiająco głupi, oraz opętani rock and rollem i twórczością młodego piosenkarza nazwi­skiem Presley.Szydzili sobie z jego opowieści o kołyszących się cedrach, fortecach krzyżowców i pióropuszach dymu z obozowisk Druzów unoszących się nad przełęczami gór Szuf.Tak więc uciekł w świat książek, a szczególny pociąg czuł do Siedmiu filarów mą­drości T.E.Lawrence'a.W wieku osiemnastu lat, porzucając college i randki z dziewczętami, wstąpił na ochotnika do 82 Dywizji Desan­towej i w chwili śmierci Kennedy'ego odbywał jeszcze wstępne szko­lenie.Przez dziesięć lat był spadochroniarzem, trzy razy trafił do Wiet­namu, skąd powrócił wraz z ostatnimi oddziałami w 1973 roku.Żoł­nierze szybko awansują, kiedy jest dużo ofiar, został więc najmłod­szym pułkownikiem w 82 Dywizji.Uległ okaleczeniu nie na wojnie, ale w głupim wypadku.Był to treningowy skok nad pustynią; miej­sce zrzutu miało być płaskie i piaszczyste, prędkość wiatru miała wynosić pięć węzłów.Jak zwykle dowództwo się pomyliło.Prędkość wiatru przy ziemi wynosiła ponad 30; spadochroniarze zostali znie­sieni na skały i w żleby.Trzech zginęło, dwudziestu siedmiu było rannych.Na późniejszym zdjęciu rentgenowskim kości lewej nogi Easterhouse'a wyglądały jak pudełko zapałek rozrzuconych na czarnym aksamicie.W 1975 roku w szpitalu oglądał w telewizji żenującą ucieczkę ostatnich oddziałów amerykańskich z ambasady w Sajgonie, tego bunkra nad bunkrami, który znał z ofensywy T.W szpitalu wpadła mu w ręce książka o komputerach i zdał sobie sprawę, że te maszyny stanowią drogę do władzy - przy odpowiednim wyko­rzystaniu dają szansę skorygowania szaleństw świata, a także wnie­sienia porządku i rozsądku w chaos oraz anarchię.Występując z wojska, poszedł do college'u, zrobił dyplom z infor­matyki, przepracował trzy lata w firmie Honeywell, po czym prze­niósł się do IBM [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •