[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zdawało mu się, że lada chwila jego ramiona wyłamią się ze stawów.Zaczął więc błagać orła, aby mu nie zabierał życia, obiecując dać w zamian wszystko, czego zażąda.- Wyprowadź z Asgardu Idun z jej koszykiem jabłek, a zabiorę cię z powrotem do twoich przyjaciół i oddam ci twój obiad odpowiedział orzeł.Oburzony Loki odmówił.- Nie mógłbym tego zrobić, nawet choćbym chciał - zakończył.- Nie należę do Asów i wątpię, czy mnie kiedykolwiek wpuszczą do Asgardu.- W takim razie będę cię wlókł z jednego krańca Midgardu w drugi - wrzasnął wściekle orzeł.- Wiedz, że jestem Thjazi, olbrzym burzy, i to, co dotychczas zrobiłem z tobą, jest niczym w porównaniu z tym, co potrafię!Kiedy usłyszał to Loki, spadło na niego przerażenie i natychmiast przyrzekł, że postara się wyprowadzić Idun z koszeni jabłek poza granicę Asgardu.Wtedy Thjazi zaniósł jeńca z powrotem do Odina i Honira, którzy wciąż czekali przy ogniu, odczepił od niego gałąź i oddal zgłodniałym Asom dwa udźce wołu.Loki nie zdradził swym towarzyszom, za jaką cenę został uwolniony, i nawet nie powiedział, że orzeł był w rzeczywistości olbrzymem burzy.Oświadczył tylko, że spotkała go słuszna kara za uderzenie orła – do którego dodał, należy zabity przez nich wół - że orzeł mu przebaczył i zwrócił część mięsa jako rekompensatę za jego cierpienie.Odin nie podejrzewał nic i tak polubił Lokego, że kiedy wrócili do Asgardu, wyznaczył mu siedzibę w Midgardzie u stóp mostu Bifrost, i często przychodził do niego na naradę.Loki z oddaniem pracował dla Asów.Ale nie za: pomniał obietnicy danej Thjazemu, olbrzymowi burzy, i z całą przebiegłością obmyślał, jak mógłby nakłonić Idun, aby z koszykiem jabłek wyszła samotnie z Asgardu.Pewnego dnia Idun spacerowała z Bragim wśród pięknych łąk i lasów Midgardu, a kiedy na chwilę odłączyła się od małżonka, podszedł do niej w przebraniu Loki i powiedział:- Pani Idun, słyszałem o cudownych jabłkach, jakie masz w Asgardzie.Niedaleko stąd w małym lasku rosną podobne, ale jestem pewien, że są ładniejsze i smaczniejsze od twoich.- Nie wierzę! - zaprotestowała Idun.- Ale gdyby tak było naprawdę, musiałabym zerwać jabłka, o których mówisz, bo tylko Asom wolno ich kosztować.- Gdybyś, pani, miała swoje jabłka ze sobą - podsuwał Loki - mogłabyś je porównać z tymi, które znalazłem.- Nie mam ich ze sobą - odpowiedziała nie przeczuwająca nic złego Idun.- Ale przyniosę tu jutro mój koszyk jabłek.Nie zaznam chwili spokoju, póki się nie przekonam, co to za owoce znalazłeś.Dotąd myślałam, że dobra matka ziemia wydala tylko jeden plon jabłek młodości - te, które mnie powierzyła.Powiedziawszy to, Idun zawróciła, szukając Bragego, a Loki udał się spiesznie do Thjazego, z wiadomością, co go czeka nazajutrz.Następnego dnia, od momentu gdy jasny wóz Słońca wyruszył na niebieskie szlaki, Loki czekał u stóp Bifrostu w tym samym co w przeddzień przebraniu.Wczesnym rankiem Idun, świeża i piękna jak wiosna, zeszła po tęczowym moście, niosąc w rękach złoty koszyk.Loki niezwłocznie sprowadził ją w cień drzew, aby nikt jej nie widział, a gdy znaleźli się dostatecznie daleko od Asgardu, przeprosił ją na chwilę i po kryjomu powrócił spiesznie ścieżką, którą przyszli.Gdy znalazł się na skraju lasu, zrzucił przebranie i kręcił się przez resztę dnia po dolinie, aby go mógł widzieć Odin i inni Asowie.A tymczasem nadleciał olbrzymi orzeł, zakołysał się nad Idun i uniósł ją daleko od Asgardu, w głąb Jotunheimu, aż do Thrymheimu, krainy wiatrów.Tutaj ją osadził w potężnym zamku, zbudowanym na szczycie nagiej turni, wokół której nieustannie szalały burze i zawodziły wichry.Wtedy zrzucił swe orle przebranie i pod własną lęk budzącą postacią stanął przed biedną, drżącą Idun.- Jestem Thjazi, olbrzym burzy! - zawołał.- A to jest moja twierdza, daleko od Asgardu, za daleko, aby Asowie mogli udzielić ci jakiejś pomocy.Tutaj musisz pozostać, a jeżeli pozwolisz mi jeść twoje czarodziejskie jabłka młodości, uczynię cię moją żoną i królową Thrymheimu.- Nigdy, przenigdy - sprzeciwiła się odważnie Idun.- Te jabłka są tylko dla Asów, nigdy ich nie dotkną wargi olbrzyma.Nie mogę być twoją królową, bo jestem żoną Bragego, boskiego śpiewaka, pana wszelkiej słodkiej muzyki.Na te słowa Thjazi wybuchnął taką złością, że aż zamek się zatrząsł od jego gwałtownego oddechu.- A więc tu pozostaniesz! - wrzasnął.- Zostaniesz tu sama, aż dasz mi, czego pragnę! - Po czym zamknął Idun w najwyższej komnacie wieży zamku i w szale gniewu wybiegł szerząc zniszczenie w Jotunheimie i w Midgardzie.Tymczasem w Asgardzie Asowie zaczęli odczuwać brak wieczornych odwiedzin Idun, przynoszącej do sali uczt czarodziejskie jabłka w złotym koszyku.- Gdzie jest Idun? - pytali, a Bragi pochylał smutnie głowę i dobywał żałosnych tonów ze swej złotej liry.- Odeszła ode mnie, nie wiem dokąd - wzdychał.- Z wnętrza ziemi przyszła do mnie.może tam powróciła.Ale z pewnością przyjdzie znowu.Starość zaczęła naznaczać swym piętnem Asów.Nawet w złocistych włosach Baldra pojawiały się srebrne pasma; sztywniały kości Odina i sam Thor odczuwał ciężar lat na swych mocarnych barkach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]