[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W pewnym momencie, idąc przez pola naszego ojca, powróciłam do czasu.Zobaczyłamświatła w domu.Nie miałam pojęcia, jak długo mnie nie było.Być może pomyśleli, żewymknęłam się z kimś i nikt się nie zastanawiał.Być może założyli najbardziejprawdopodobne: że zmęczyłam się tłumem i poszłam wędrować po lesie.%7łe wrócę bezpieczniedo domu, jak zawsze to robiłam& Szłam powoli, ze znużeniem, podążając ścieżką księżyca.Zatrzymał się nad domkiem, gdy weszłam na ganek.Zobaczyłam moją siostrę, odwracającą się od paleniska, gdy otworzyłam drzwi.Jej twarzwyglądała na zaczerwienioną, Zakłopotaną.Ze zmartwienia rozluzniła włosy, spływały wokółjej twarzy, tylko jedna klamerka z kości słoniowej przytrzymywała zwiędły, żółty fiołek nadjej uchem.Wpatrywała się we mnie.Usłyszałam jak Perrin, siedzący na krześle, coś mamrocze.Nasz ojciec wstał i podszedł w moim kierunku.Ktoś jeszcze poruszył się w cieniu i na chwilęzamknęłam oczy, bo niczego nie zostawiłam za sobą, gdy uciekłam: to wszystko było tutaj,czekając na mnie.19Potem otwarłam oczy i spojrzałam na niego.Jego oczy taiły swój wyraz.Stał cicho,opierając się o kamień gzymsu kominka, niedaleko miejsca, gdzie była Laurel, zanim mniezobaczyła.Wypuściła powietrze, dotykając moich, splątanych włosów, mojej, podartej sukienki, pręgina szyi. Och, Rois&Zobaczyłam, że jej oczy są zaczerwienione.Perrin i mój ojciec jednocześnie powiedzieliwybuchowo. Co się stało? Nic się nie stało. Powiedziałam krótko. Poszłam na spacer do lasu. Z kim? Z nikim. Opuściłaś wesele i nie wróciłaś, i nie przyszłaś tutaj. Powiedziała Laurel. Zniknęłaś. Nie jestem dobra Westchnęłam. w ślubach.Przepraszam. Popatrzyłam nanaszego ojca i znów powiedziałam beznadziejnie. Przepraszam. Byłaś sama przez cały ten czas? Wyciągnął rękę w moim kierunku. Nikt cię nieniepokoił?Nic ludzkiego, pomyślałam.Pokręciłam głową ze znużeniem, jego nieudana córka, dzieckonie z tego świata, która zostawiła swoje buty w silosie na zboże, żeby pójść tańczyć z nocą.Wiesz, jaka jestem. Wyciągnęłam z włosów liście i ostatnią różę. Nie zamierzałam waszmartwić.19Będę wredny i zadam pytanie czy tak ją zmartwiło, że jej siostra ogląda się za Corbetem i rzuci Perrina, czyraczej dlatego, że sama miała na niego ochotę.Milczeli, wpatrując się we mnie, wyczuwając więcej, ale ja nie miałam niczego więcej byim dać.Corbet poruszył się i moje oczy powędrowały do niego.Zobaczyłam, przez pewien,bezczasowy moment, zmieniające się kształty człowieka i nieczłowieka na jego twarzy, jakgdyby patrzył na mnie z wnętrza studni, a woda nad nim nieustannie drżała.Poruszył się gwałtownie.Moje oczy opadły.Nie popatrzyłam na Laurel, ale poczułam jejwzrok.Podeszłam bliżej niej, znalazłam jej dłoń i dotknęłam jej. Przepraszam. Wyszeptałam.Usłyszałam jej westchnienie. Nie ważne.Przynajmniej jesteś bezpieczna. Nikt z nasnie był, wiedziałam to wtedy. Musisz być głodna.Chodz do kuchni, znajdę ci coś.Mężczyzni poruszyli się, Perrin wstając, Corbet odsuwając się od kominka, mój ojciecopuszczając lampę. W takim razie was opuszczę. Powiedział Corbet. Skoro wszystkojest dobrze. W jego lekkości był wysiłek.Znów na krótko uchwycił moje spojrzenie, gdyprzechodził przez pokój. Martwiłem się. Dodał i wiedziałam, że on wiedział, iż uciekłamod niego. Zostałem, żeby pomóc cię szukać, gdybyś nie wróciła. Ty wiedziałbyś, gdzie szukać. Powiedziałam cicho.Obserwowałam jak Perrin całujeLaurel i wychodzi za Corbetem.Nasz ojciec zamknął za nimi drzwi.Patrzył na mnie przezchwilę, zdumiony, zaniepokojony, zastanawiający się, jak przypuszczałam, gdzie zniknęła taelegancka kobieta, która z nim tańczyła i co to za dziecko podmieniec20 zajęło jego miejsce.Podszedł do mnie, trochę niezręcznie poklepał moje ramię. Jesteś pewna Zacząłszorstko. Nic mi nie jest. Powiedziałam. Nie ma nic do opowiedzenia.Odwrócił się, gasząc światła, zostawiając tę sprawę Laurel.Laurel też nie miałam nic do powiedzenia.Zjadłam zimną szynkę i chleb, i słuchałam jakopowiadała mi jak oni wszyscy się o mnie martwili, jaki uprzejmy był Corbet, że z nimi został,skoro znał miejsca, do których chodziłam, a nikt inny nie wiedział, gdzie zacząć szukać.Przeżuwałam ze zmęczeniem, czekając, aż przestanie mówić.Nalała wina i obserwowała jakje piję.Potem powiedziała łagodnie. Nie kłopocz się.Wszyscy od czasu do czasu uciekają odtakich rzeczy, to zupełnie ludzkie.Ludzie się zbierają i piją, i tańczą, uczucia zaczynają lataćjak uwięzione ptaki, rzeczy zostają wypowiedziane bez słów, muzyka sugeruje rzeczy, którezwyczajnie nie mogą być& Kochankowie nagle nużą się zbyt znajomymi twarzami, a innetwarze obiecują inne światy&Przełknęłam suchą bryłę jedzenia.Nie mogłam na nią spojrzeć.W końcu powiedziałam.Może to wszystko, czym to było.20Podmieniec lub odmieniec w wierzeniach ludowych i baśniach, dziecko podmienione przez wróżki lub elfy. Jestem pewna, że tak. Dotknęła moich włosów, odgarnęła kosmyk z mojej twarzy.Wtedy na nią spojrzałam.Uśmiechała się, sprawiając, że ja się uśmiechnęłam, choć moje gardłopłonęło i czułam lekki, sekretny ciężar, ciągnący moją spódnicę.Wypiła swoje wino i dodała. Nigdy nie zgadniesz, kto złapał ślubny bukiet. Ty? Beda. Jej uśmiech pogłębił się na mój wyraz twarzy. A Shave Turl złapał słomianąkoronę, którą rzucił Crispin.Nosił ją przez resztę popołudnia i próbował tańczyć z każdąkobietą, która nie potrzebowała laski.Brat Crispina, Salish, zapytał, gdzie jesteś i to samo zrobiłLey Gett, i Tamis Orley chcieli z tobą zatańczyć.Nic nie powiedziałam, równie dobrze mogłaby zaoferować mi cienie do tańca, skoro towszystko, czym się wydawali po tym jak tańczyłam w oczach Corbeta.Westchnęła lekko iwypiła więcej wina.Wydawała się, pomimo swoich rozczochranych włosów i zmartwionejminy, zrobić jeszcze piękniejsza.Głęboko w jej jesiennych oczach był wyraz, jakby wyczułaburzę na bezchmurnym niebie i zebrała siły, żeby ruszyć w nią głową naprzód.Ale w tej, cichej kuchni wydawało się niemożliwe by uwierzyć w to, co dostrzegłam.Onakochała Perrina, Perrin kochał ją, ona nigdy by go nie zraniła, ani naszego ojca.Będę tańczyłana jej ślubie i uciekłam po nic.Nagle wydałam dzwięk, skruszony śmiech, zastanawiając sięczy będę tańczyć boso. Moje buty& Gdzie je zostawiłaś? W silosie na kukurydzę Ley a Getta.Laurel zaśmiała się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]