[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Mój ojciec, owszem, byÅ‚ żoÅ‚nierzem  dodaÅ‚a.W jej sÅ‚owach brzmiaÅ‚a nuta wyzwania, a może dumy.Coy przytaknÄ…Å‚ wÅ‚asnymmyÅ›lom  to wiele tÅ‚umaczyÅ‚o: jej sposób poruszania siÄ™, pewne gesty.Nawet tÄ™ jejwewnÄ™trznÄ… dyscyplinÄ™, spokojnÄ…, nieco wyniosÅ‚Ä…, którÄ… czÄ™sto zdawaÅ‚a siÄ™ kierować. ByÅ‚ w marynarce wojennej? ByÅ‚ wojskowym.ZakoÅ„czyÅ‚ karierÄ™ w stopniu puÅ‚kownika, niemal caÅ‚e życiespÄ™dziÅ‚ w Afryce. %7Å‚yje? Nie.MówiÅ‚a bez Å›ladu emocji.Nie można siÄ™ byÅ‚o domyÅ›lić, czy poruszanie tego tema-tu sprawiaÅ‚o jej przykrość, czy nie.Coy przyjrzaÅ‚ siÄ™ granatowym tÄ™czówkom, którewytrzymaÅ‚y egzamin bez wyrazu.UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™. Dlatego masz na imiÄ™ Tánger.96  Dlatego mam na imiÄ™ Tánger.* * *Przeszli niespiesznie obok Muzeum Prado i wzdÅ‚uż metalowej kraty otaczajÄ…cejOgród Botaniczny, po czym poszli w górÄ™ ulicÄ… Claudio Moyano, zostawiajÄ…c z tyÅ‚uhaÅ‚aÅ›liwy ruch samochodów i spaliny na rondzie Atocha.SÅ‚oÅ„ce oÅ›wietlaÅ‚o szare budkii kramy z książkami, ustawione wzdÅ‚uż wznoszÄ…cego siÄ™ trotuaru. Po co przyjechaÅ‚eÅ› do Madrytu?PrzyglÄ…daÅ‚ siÄ™ ziemi przed wÅ‚asnymi podeszwami.Na to pytanie już odpowiedziaÅ‚,jak tylko zobaczyÅ‚ jÄ… w muzeum, zanim go zapytaÅ‚a.Wszystkie frazesy i zwykÅ‚e pretek-sty zostaÅ‚y już wymienione, zrobiÅ‚ wiÄ™c kilka kroków, nic nie mówiÄ…c, a potem dotknÄ…Å‚czubka nosa. %7Å‚eby siÄ™ z tobÄ… spotkać.Teraz też nie wyglÄ…daÅ‚a na zaskoczonÄ… ani zdziwionÄ….MiaÅ‚a na sobie bluzkÄ™ i roz-piÄ™tÄ…, cienkÄ… sztruksowÄ… marynarkÄ™, a przed wyjÅ›ciem z biura zawiÄ…zaÅ‚a wokół szyi97 jedwabnÄ… chustkÄ™ w kolorach jesieni.Na wpół odwrócony Coy patrzyÅ‚ na jej niewzru-szony profil. Po co?  zapytaÅ‚a obojÄ™tnym gÅ‚osem. Nie wiem.Bez żadnych komentarzy przeszli jeszcze kawaÅ‚ek w górÄ™.Potem zatrzymali siÄ™przypadkiem przed straganem, gdzie porozrzucane byÅ‚y powieÅ›ci kryminalne, jak reszt-ki rozbitego statku na plaży.Spojrzenie Coya przeÅ›lizgiwaÅ‚o siÄ™ po starych książkachbez specjalnej uwagi: Agatha Christie, George Harmon Coxe, Ellery Queen, LeslieCharteris.Tánger wzięła do rÄ™ki jednÄ… z książek  To byÅ‚a dama  popatrzyÅ‚a naniÄ… nieobecnym wzrokiem i odÅ‚ożyÅ‚a na miejsce. ZwariowaÅ‚eÅ›  powiedziaÅ‚a.Poszli dalej.MiÄ™dzy straganami byÅ‚o sporo ludzi  szukali książek, przeglÄ…dali je.BukiniÅ›ci spokojnie, choć czujnym okiem obserwowali klientów, siedzÄ…c za straganamilub stojÄ…c w drzwiach kiosków.Ubrani byli w prochowce, swetry albo kurtki, ich skóraspalona byÅ‚a sÅ‚oÅ„cem i wiatrem; Coyowi wydali siÄ™ naraz marynarzami, osiadÅ‚ymi namieliznie niemożliwego portu, miÄ™dzy falochronami z papieru i farby drukarskiej.Nie-98 którzy czytali, obojÄ™tni na przechodniów, siedzÄ…c miÄ™dzy stosami używanych książek.Kilku spoÅ›ród najmÅ‚odszych pozdrowiÅ‚o Tánger, która odpowiadaÅ‚a, zwracajÄ…c siÄ™ donich po imieniu: Cześć, Alberto.Na razie, Boris.ChÅ‚opak w koszuli w kratkÄ™ i z war-koczykami jak huzar graÅ‚ na flecie, a ona wrzuciÅ‚a monetÄ™ do czapki, która leżaÅ‚a obokjego stóp, tak samo, jak zrobiÅ‚a to na Ramblas  kiedy mimowi deszcz zmywaÅ‚ maki-jaż. Codziennie tÄ™dy wracam do domu.Czasem coÅ› kupujÄ™.Ze starymi książkamidzieje siÄ™ coÅ› dziwnego.W przeciwieÅ„stwie do nowych, to one znajdujÄ… ciebie, wybie-rajÄ… swoich wÅ‚aÅ›cicieli: popatrz, tu jestem, zabierz mnie ze sobÄ….Można by powiedzieć,że sÄ… żywe.ZrobiÅ‚a kilka kroków i zatrzymaÅ‚a siÄ™ przed Kwartetem aleksandryjskim: cztery to-my w zniszczonych okÅ‚adkach, po cenie wyprzedaży. CzytaÅ‚eÅ› to?  spytaÅ‚a.Coy zaprzeczyÅ‚ ruchem gÅ‚owy.Durell, nazwisko jak z baterii alkalicznych, nic munie mówiÅ‚o.Pierwszy raz zwróciÅ‚ uwagÄ™ na książki tego czÅ‚owieka.Pewnie Ameryka-nin.Albo Anglik.99  Jest tam coÅ› o morzu?  zapytaÅ‚ bardziej przez grzeczność niż z ciekawoÅ›ci. O ile wiem, to nie  zaÅ›miaÅ‚a siÄ™ cicho i Å‚agodnie. Choć Aleksandria, jak bynie patrzeć, jest portem.Coy byÅ‚ tam, ale nie przypominaÅ‚ sobie niczego szczególnego: upaÅ‚ w bezwietrznedni, dzwigi, dokerzy leżący w cieniu kontenerów, chlupot brudnej wody miÄ™dzy kadÅ‚u-bem, a kejÄ…, karaluchy, które siÄ™ rozgniataÅ‚o, schodzÄ…c na lÄ…d.Port jak każdy inny, tyleże czasem wiatr przynosiÅ‚ chmury czerwonawego pyÅ‚u, który lepiÅ‚ siÄ™ do wszystkie-go.Nic, co by usprawiedliwiaÅ‚o aż cztery tomy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •