X


 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To był koniec świata, ale od razu wtedy sobie postanowiłam, że mój syn nie będzie bez ojca.Udało mi się sprzedać kilka szmat, materac, stół i figurkę świętą.Dostałam za to niedużo pieniędzy, ale dosyć, żeby wyjechać.Poszłam na dworzec.Wiedziałam, że pociągi jeżdżą, przeważnie pełne żołnierzy albo bydła.Czekałam na tym zimnym dworcu trzy dni i trzy noce.Kiedy wyszłam na peron, stał tam jakiś człowiek.Zobaczyłam, że co chwila spogląda na mnie.Nie podszedł ani nie starał się mnie zagadnąć.Z początku myślałam, że to jest ktoś, kto mnie znał, kiedy byłam soldadera, więc zapytałam go:- Seńor, dlaczego pan tak wciąż na mnie patrzy? Czy my się znamy?Odpowiedział:- Nie, ale zastanawiałem się, co pani tu robi.Ja czekam na pociąg, którym jadę na północ.Jestem maszynistą.- Maszynistą od czego? - zapytałam.- Kolejowym.- Roześmiał się.- Och - powiedziałam - więc może pan mógłby mi pomóc.Też jadę na północ, ale nie wystarczy mi na cały przejazd.Mam tylko trochę bilinbiques.Dałabym je panu.Machnął ręką, że nie trzeba.- Te świstki są zupełnie bez wartości.- Ale ja poza tym nie mam nic - powiedziałam.Myślał dosyć długo.- Jutro poprowadzę na północ pociąg z wojskiem.Może nas będą atakować w drodze.Może będziemy musieli walczyć.To bardzo niebezpieczne.Zaryzykowałaby pani?Muszę przyznać, że tknęła mnie myśl: a nuż śmierć byłaby najlepszym rozwiązaniem moich wszystkich trudności.Martwiłam się tylko o syna.Jaki los go czeka? Ale zdecydowałam się pozostawić to w rękach Boga.Kiedy pociąg podstawili, ten dobry człowiek przemycił mnie do wagonu z węglem za lokomotywą.Ukrył nas pod węglem, żeby sierżant nie zobaczył.Ojej.ależ tam było gorąco.W nocy jedyne światło padało od ognia, kiedy palił w kotle lokomotywy.Reszta pociągu tonęła w ciemnościach, tyle że od czasu do czasu błyskała zapałka, kiedy któryś z żołnierzy zapalał papierosa.Pociąg jechał powoli przez linie nieprzyjaciela.Wydawało mi się, że ta podróż trwa wiecznie.Obudziłam się tamtej pierwszej nocy.Maszynista akurat jadł placek kukurydziany.Zobaczył, że patrzę na niego, i dał mi ugryźć kawałek.Potem tyś się obudził i zacząłeś płakać.Było tak gorąco przy lokomotywie, że.już nie mogłeś zasnąć.Wyciągnęłam pierś i nakarmiłam ciebie.Pociągiem z Chihuahua do Juarez zwykle jedzie się wiele godzin.Wtedy jechaliśmy wiele dni.Którejś nocy otoczyli nas żołnierze na koniach i zaczęli ostrzeli­wać pociąg.Słyszeliśmy, jak wrzeszczą:- Viva Orozco!Maszynista odwrócił się do mnie i powiedział:- Mówiłem, że może być niedobrze.A ja sobie tylko powtarzałam w duchu: jeżeli tak ma być, niech tak będzie.Może śmierć jest jedynym rozwiązaniem dla mojego syna i dla mnie.Żołnierze z pociągu też zaczęli strzelać.I wkrótce potem usłyszeliśmy, jak ci, którzy napadli, wołają:- Nie strzelajcie! My tylko żartujemy.Nas nie obchodzi, czy jesteście Vilistas czy Orozquistas.w każdym wypadku jesteście skurwysyny.Myślę, że ludzie już mieli trochę dosyć tej rewolucji.W końcu dojechaliśmy do Juarez.Nie znałam tam nikogo, żywej duszy.Przyjechaliśmy o świcie.Pogoda była brzydka i brzydkie było to miasteczko.Żołnierze już wyskakiwali z pociągu, kiedy wjeżdżaliśmy na stację.Maszynista doradził mi, żebym zaczekała.Sam wyskoczył i poszedł porozmawiać z kimś.Po jakimś czasie wrócił i powie­dział, żebym wysiadła.Rozejrzał się po peronie, jakiś przerażony.Lepiej, powiedział, żebym uciekła, zanim mnie ktoś zobaczy.Podał mi koce, w które były zapakowane nasze rzeczy, i pożegnał się ze mną.- Prędzej i wszystkiego dobrego! Żałuję, że nie mogę pani bardziej pomóc, ale nie mogę.Mam nadzieję, że pani odnajdzie swojego męża.Odbiegłam, bo czułam, że gdyby ktoś mnie zobaczył, on miałby wielkie kłopoty.To był najporządniejszy człowiek, jakiego w życiu swoim spotkałam, rzeczywiście szlachetny człowiek.Zawsze pamiętam, co zrobił dla mnie, a przecież nawet nie wiedziałam, jak się nazywa.Błądziłam po tych brudnych ulicach Juarez i pojęcia nie miałam, gdzie iść.Potem nagle przypomniałam sobie, że mój wuj Braulio przeniósł się na północ.Pomyślałam, że może jest w Juarez.Ale nie próbowałam szukać wuja, nie wiem, dlaczego.Nie dlatego, żebym była zbyt nieśmiała albo zbyt samodzielna.Chyba powstrzymywała mnie po prostu duma.Ja nie lubię nikomu zawracać głowy moimi trudnościami.Nie lubię prosić o pomoc.Bo to zobowiązuje.Wszystko jest łatwiej zwrócić niż przysługę.Chodziłam tak z tobą i z tobołkiem bardzo długo.Bałam się, że zasłabnę.W oczach mi się ćmiło, więc zapukałam do czyichś drzwi.Jakaś pani mi otworzyła.Miała bardzo miłosierną twarz.Powiedziałam jej, że właśnie wysiadłam z pociągu.Musiałam wyglądać jak straszydło i widziałam, że ty jesteś cały czarny od węgla.Ta kobieta patrzyła na mnie i na ciebie, ale uśmiechała się ze zrozumieniem.Zaprosiła nas do domu.Opowiedziałam jej o sobie dokładnie.Słuchała i wzdychała.Kazała jednej z córek podać mi coś do jedzenia i zaproponowała gościnę pod swoim dachem.Podziękowałam jej, ale powiedziałam, że muszę dalej szukać Francisca.Poprosiłam, żeby mi pozwoliła zostawić u niej tobołek, i wyszłam na poszukiwanie.Wyszedł ze mną Che Che, jej młodszy syn, któremu kazała oprowadzać mnie po mieście.Wskazał mi on kilka małych ponurych hoteli.W każdym wypytywałam, czy mieszkają tam Sabina i Frank Quinnowie, i w każdym mi odpowia­dano, że nie.Potem Che Che zaprowadził mnie na jakiś plac targowy i powiedział, że wszyscy tam przychodzą na lemoniadę albo pulque.Zaczęłam chodzić po tym smutnym i bardzo nędznym targowisku, gdzie rzeczywiście roiło się od ludzi.Wciąż patrzyłam wokoło z nadzieją, że zobaczę gdzieś Francisca i Sabinę, ale ich nie zobaczyłam.Więc wróciłam do dońi Florencji - tak było na imię tej miłej pani.Zapytałam ją, jak można przedostać się do El Paso [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •  
     

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam siÄ™ na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treÅ›ci do moich potrzeb. PrzeczytaÅ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoÅ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

     Tak, zgadzam siÄ™ na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyÅ›wietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treÅ›ci marketingowych. PrzeczytaÅ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoÅ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.